Aleksander Lubina: Krótki tekst o okupacji Śląska
Zaczęło się od czarnej propagandy – Ślązacy to Niemcy, a Niemcy to hitlerowcy. Hitlerowcy to zbrodniarze. Ślązacy mówią w języku wroga, bo niemiecki to język zbrodniarzy i okupantów. Podczas rozbiorów na Śląsku nie wolno było mówić i modlić się po polsku.*
Potem naszedł czas szarej propagandy: Pojawił się Śląsk Opolski i Podbeskidzie. Stanęły pomniki Czynu Powstańczego na Górze św. Anny i Powstań Śląskich w Katowicach, wybudowano Spodek, ruszył Uniwersytet Śląski. Nawet piwo Tyskie w tradycji browarnictwa zaczęło rywalizować ze staropolską Warką.
A niebawem? A niebawem przyjdzie czas „propagandy białej”!
Bajtle do szkoły idą nie z tytą a z rogiem obfitości, Jastrzębie i Piast to drużyny śląskie, no i rolady są wieprzowe, drobiowe i rybne…
Niebawem przeczytacie o odwiecznie polsko-śląskich Katowicach, należących w XV wieku do trzeciej żony Władysława Jagiełły, o herzogu Janie Henryku z Pszczyny… Ale to nieważne, bo co to kogo obchodzi…
Niebawem przeczytacie o Józefie hrabim Dębowieyskim, wielkim poecie romantycznym ze Śląska, gorącym katoliku, mówiącym także po polsku. Jeżeli rozpoznacie w nim Eichendorffa, no to i tak to nic nie zmieni. Ale to nieważne, bo co to kogo obchodzi…
Niebawem przeczytacie też o Aniele Ślązaku, który we Wrocławiu nawrócił się na katolicyzm, bo prześladowali go niemieccy protestanci, Jeżeli rozpoznacie w nim Angelusa Silesiusa, no to i tak to nic nie zmieni. Ale to nieważne, bo co to kogo obchodzi…
To przeczytacie i w to uwierzycie, jak w wierzycie w to, że powstania śląskie wywalczyły polskość Śląska. A przecież na Dolnym Śląsku nie było powstań śląskich i Dolny Śląsk też dostał się Polsce.
Będziecie czytali o Korfantym i Wolnym, o ich zasługach dla powrotu da Macierzy, chociaż Śląsk w granice Polski wpisał nie kto inny jak generalissimus Stalin i dlatego ja w 1955 urodziłem się w Stalinogrodzie (ob. Katowice), a nie w Korfantogrodzie.
Niebawem przeczytacie, że Ślązakami prawdziwymi są dzieci i wnuki „repatriantów zza Buga”, dzieci i wnuki werbusów z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych oraz „nowa fala” imigracji boomu XXI wieku. Krótko potem Ślązakami prawdziwymi zostaną nowi imigranci zza Buga.
Gdzie ostanie się miejsce dla Ślązaków i Schlesierów? W rezerwacie! W rezerwacie! Tam, gdzie już siedzą.
A siedzą w namiotach oktoberfestów i chleją piwo, słuchają silesian disko i lachajōm sie ze starych wicōw ô gorolach, siedzą na szpilach trzecioligowego Ruchu Chorzów i wrzeszczą coś o śląskim narodzie. Fandzolōm gupōty ô nauczaniu regionalnym 25 lŏt i tela rokōw wadzōm sie ô ślōnsko ôrtografijo. Siedzōm na fejsie i robium za bozna i robiōm na bzdury i sie lachajōm a lachajōm – ryk kiejby w pawilōnie do afōw.
Niebawem przeczytacie, że przed tymi nowymi prawdziwymi Ślązakami na Śląsku żyły jakieś prymitywne węglokopy, które wymarły, bo były dupiatymi autochtonami niewiadomego gatunku, ukryta opcją niemiecką, wyrażająca swe potrzeby w prymitywnym dialekcie, będącym mieszanka niemieckiego i polskiego.
Co robić, żeby mieć jakiś honor? Pracować, pracować i uczyć się. Wstępować do śląskich partii, startować do rad gminy, miasta, powiatu. Przestać gadać i zacznijcie pomagać tym, którzy chcą mieć coś do powiedzenia we własnych gminach, miastach, powiatach i sejmikach.
Iść na wybory. Iść na wybory. Ciś na wybory. Ciś na wybory. Żeby ostatnim kawałkiem Śląska nie były groby śląskich przodków.
Bo jeśli nie pójdziecie, to tdzie ostanie się miejsce dla Ślązaków i Schlesierów? Nawet nie w pamięci własnych wykształconych dzieci i wnuków, nawet nie tam, bo da wykształconych dzieci i wnuków to będzie wstyd pochodzić zdrajców Polski, piwożłopów, węglokopów – soroni i inkszych lebrów.
*Śląsk nigdy nie był pod zaborem pruskim.
Aleksander Lubina – germanista, andragog – zdobył wykształcenie w Polsce, Niemczech i Szwajcarii. Jest publicystą, pisarzem, tłumaczem, autorem programów nauczania, poradników i śpiewnika – był nauczycielem akademickim, licealnym, gimnazjalnym i w szkołach podstawowych oraz doradcą i konsultantem nauczycieli.
Smutny tekst. Promieniuje z niego żal do Polski, ale właściwie nie wiadomo czego chcą Ślązacy? Wyodrębnienia, autonomii, powrotu do Niemiec? Na historię Śląska po 1945 roku kładzie się cień krzywd II wojny wywołanej przez Niemcy… a o tym Autor nie wspomina… Można tylko wnioskować z tytulu, że do 1945 byla wolność, a potem okupacja…
“Podczas rozbiorów na Śląsku nie wolno było mówić i modlić się po polsku.*” Pełne mądrości i z pasją napisany artykuł .Pomimo tego wpadka z tymi rozbiorami na Śląsku, a potem ma się to za złe nie tubylcom . Mało pisarzy pokroju P. Lubiny – powymierali , czy nie dopuszcza się ich na łamy wszelakie prasy lub internetu.
Piyknie sformulowane bardzo inteligyntno interpretacja prowdy historycznej obawiom sie ze ze ironia tego tekstu pana Lubina idzie w tym kierunu i pojecie ;Slonsk i Slonskosc ; bedzie za100 lot tylko w slownikach lub encyklopedi zauwazalno