Ad vocem trzech groszy językoznawcy

Z zainteresowaniem przeczytałem opinię językoznawcy dr hab. Henryka Jaroszewicza, dotyczącą mojego sporu z Grzegorzem Kulikiem. Z wieloma przytoczonymi tam argumentami nie sposób się nie zgodzić, ale…

Oczywiście, że o tym, czy język jest klasyfikowany jako germański, słowiański, romański, czy bajtyjski decyduje struktura gramatyczna, a nie zasoby leksykalne. Zgadza się, że dlatego właśnie język angielski jest zaliczany do języków germańskich, chociaż znaczna część jego leksyki, trudno powiedzieć, czy nie największa to wpływy łaciny już od czasów kolonizacji rzymskiej i języka francuskiego z czasów, gdy Anglią władali frankofoni Normanowie, a angielski był językiem plebsu. Zgadza się również w kwestii języka rumuńskiego, który w warstwie leksykalnej jest romańsko-słowiański, ale jest językiem romańskim, bo taką ma strukturę gramatyczną. Mogę dołożyć jeszcze francuski, który był pierwotnie gwarą ludową łaciny, stąd jego romańska struktura gramatyczna, natomiast leksykalnie znacznie różni się od włoskiego, czy hiszpańskiego, bo na jego zasoby leksykalne wpłynęły znacząco języki pierwotnych mieszkańców terenów dzisiejszej Francji celtyckich Galów i germańskich Franków, którzy ulegli romanizacji. I właśnie gdyby nie ta nietypowa dla gwar łaciny leksyka nie byłoby dziś języka francuskiego, jaki znamy (langue d’Oil), bo cała Francja mówiłaby językiem langwedockim (langue d’Oc), który miał formę literacką wcześniej, niż francuski, a obejmował całe południe współczesnej Francji i do dziś tam występuje pod nazwą oksytańskiego, tyle, że jest nazywany przez Francuzów pogardliwie patois, czyli gwarą. Fakt, że stołeczny Paryż używał innej leksyki, niż południe sprawił, że to miejscowa gwara łaciny stała się językiem francuskim, a starszy langedocki zepchnięto na margines. Leksyka ma więc jednak znaczenie.

Dej pozōr tyż:  O wydawnictwie Silesia Progress Pyjtra Długosza

Oczywiście trudno zaprzeczać, że masa zasobów leksykalnych każdego języka to zapożyczenia z innych języków, że język ewoluuje i część słownictwa odchodzi w zapomnienie, jako archaiczne, a część zasobów leksykalnych wypełniają neologizmy (za tworzenie których w moich tekstach po śląsku tak wielu mnie krytykuje z argumentem, że “tak sie nikej niy godało”). Tyle, że jest to proces ewolucyjny, obejmujący tworzenie neologizmów na bazie istniejącego języka oraz zapożyczenia z różnych języków. Natomiast to, co nam proponuje Grzegorz Kulik, to nie dość, że zmiana rewolucyjna, to jeszcze polegająca na taśmowym zapożyczaniu z jednego tylko języka polskiego i to nie tylko neologizmów, ale też wypieraniu nim części istniejącej śląskiej leksyki.

Nie wypada w tym miejscu nie zapytać kierownika Zakładu Serbistyki i Kroatystyki, dlaczego gdy rozpadł się język serbsko-chorwacki oparty o tradycyjny dialekt zachodniosztokowski z Hercegowiny, Chorwaci różnicują swój język od serbskiego leksykalnie, zamiast odejść od gramatyki dialektu zachodniosztokawskiego i przejść na gramatykę dialektu kajkawskiego, który obejmuje centralną część Chorwacji ze stołecznym Zagrzebiem, co byłoby krokiem oczywistym, gdyby to gramatyka, a nie leksyka decydowała o odrębności języka. No i kolejne pytanie do Henryka Jaroszewicza, jako slawisty: gdzie podział się język morawski – literacki na Morawach do połowy XIX w., a w kraiku hulczyńskim nawet do 1920. Miał literaturę, normy gramatyki i ortografii, tworzono w nim dokumenty, a został wchłonięty przez czeski, który przez 200 lat był tylko zespołem gwar ludowych i stał się jego dialektem. Czy to nie czasem wskutek braku wyraźnych różnic leksykalnych nie sposób przywrócić mu rangi odrębnego języka, czego chciałoby pół miliona Morawian, którzy się za Czechów nie uważają?

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Dej pozōr tyż:  Orzesze/Ornontowice - Polsko/Niemiecka wojna zwana "powstaniami śląskimi"

Przykład podany przez Pana doktora, mający świadczyć o wyższości gramatyki nad leksyką absurdalny, ale dziękuję za ten przykład. Otóż, gdy Anglik znający polską leksykę, a nie znający gramatyki, zapyta Polaka: “Mieć Ty czas dziś wieczór?” (z intonacją pytającą) to zostanie bez trudu zrozumiany. Jeśli natomiast będzie znał gramatykę, a nie będzie znał leksyki i zapyta: Czy Ty będziesz miał time tonight?, to jeśli Polak nie będzie znał angielskich słów “time” i “tonight”, to nijak nie zrozumie o co ten Anglik go pyta, chociaż cztery słowa będą po polsku, a zaledwie dwa nie. O klasyfikacji języków świadczy struktura gramatyczna, natomiast o ich odrębności aspekt socjolingwistyczny, czyli wola użytkowników, by był odrębnym językiem, a nie dialektem innego, decyzje polityczne zgodne z tą wolą lub wbrew niej, zaś na polu lingwistycznym fundamentalne jest kryterium wzajemnej zrozumiałości. I w tym ostatnim przypadku właśnie leksyka decyduje, czy dany język jest postrzegany, jako odrębny język, czy jako wariant dialektalny innego języka. Różnice gramatyczne nijak nie sprawiają, by poloniści masowo uważali śląski za odrębny język, wręcz przeciwnie na podstawie struktury gramatycznej dowodzą, że jest polskim dialektem, uznając te różnice za mało istotne. Wiedzy merytorycznej dr hab. Jaroszewiczowi odmówić nie sposób, natomiast jego wnioskowanie jest dla mnie co najmniej zadziwiające.

Post Scriptum. Z Grzegorzem Kulikiem dyskusję zakończyłem, gdy udowodniłem mu, że brak mu elementarnej wiedzy językoznawczej, skoro nie rozróżnia “e” pochylonego (głoski pośredniej pomiędzy e/y, które decyzją z 2009 w ortografii ślabikorzowej zapisujemy literą “y”) od właściwej głoski “y” i głoski pośredniej pomiędzy i/y, której istnienie ta ortografia w ogóle pomija (obydwie zapisuje ortografia Darka Dyrdy, stosowana w “Ślunskim Cajtungu”), a Grzegorz Kulik zamiast przyznać się do błędu, dalej powtarzał to samo. Dyskutować lubię, ale kopać z koniem się nie zamierzam, bo czegokolwiek bym nie napisał, to adwersarz i tak będzie powtarzał swoją mantrę.

Dej pozōr tyż:  Orzesze/Ornontowice - Polsko/Niemiecka wojna zwana "powstaniami śląskimi"

Dariusz Jerczyński – autor “Historii Narodu Śląskiego” oraz wielu innych artykułów i książek na temat Śląska i jego dziejów.

Blog jest autonomiczną stroną autora. Redakcja portalu Wachtyrz.eu nie odpowiada za jego treść i pisownię.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza