Kamratki a kamraty: Wojciech Szwiec
W cyklu Kamratki a kamraty przybliżam Państwu żyjące osobowości Śląska. Cykl ten postanowiłem poszerzyć o rozmowy z ludźmi moim zdaniem interesującymi. Rozmowy zaczynam od tych samych zawsze trzech pytań
- Co Cię ukształtowało?
- Co jest istotne w Twoim życiu?
- Jaki Górny Śląsk mógłbyś zaakceptować bez większych zastrzeżeń?
Później zadaję już zróżnicowane pytania.
Poniżej pierwsza część rozmowy z Wojciechem Szwiecem. W drugiej części mowa będzie o najnowszej książce Szwieca – o Miejscu.
Co Cię ukształtowało?
Czasem myślę, że ukształtowała mnie rodzina potem studia, ale to nie do końca prawda. Książki miały wpływ, ale przecież czytałem to, co czytali inni. Być może urodziłem się z jakąś podatnością, wrażliwością, ciekawością świata, bo zawsze lubiłem słuchać różnych opowieści. Najfajniejsze były te nigdy nigdzie nie zapisane a zasłyszane. Wpływ na to co nas kształtuje ma milion czynników. Jest wpływ mojej babki Jadwigi, z którą spędzałem czas na rozmowach od najmłodszych lat. Zawsze też chciałem być samodzielny – nie zależeć od nikogo. Szybko też nabrałem przekonania, że każda chwila życia jest niezwykła i szkoda jej marnować na rzeczy nieważne. (Słuchanie gupij godki, cygaństwo we telewizorze). Dobrze kiedy każdy dzień, każda spotkana osoba wnosi coś nowego. Nieustannie mnie coś kształtuje. Na tak postawione pytanie nie da się jednoznacznie odpowiedzieć.
Co jest istotne w Twoim życiu?
Teraz mam rodzinę i ona stanowi priorytet. Mniej mam czasu na realizację filmów. Pisanie jest równie pracochłonne, ale można to robić w domu. Nie trza sie nikaj smykać. Mam zajmującą i ciekawą pracę nie muszę niczego odreagowywać. Jest czas, kiedy znikam. Wtedy chytom sie roboty. Piszę albo pracuję nad filmem. Potem ten film pokazuję, albo ogłaszam drukiem te drobne teksty, które napisałem. Jest czas siania i czas zbierania. To też jest ważne. Bo jak się raz coś napisze, to za jakiś czas jakiś dioboł wewnętrzny kusi, by zrobić to raz jeszcze.
Jaki Górny Śląsk mógłbyś zaakceptować bez większych zastrzeżeń?
Żadna wizja Śląska nie jest idealna. To miraż, że kiedyś było lepiej. Mimo wszystko, co nas (Ślązaków) spotyka cieszę się z tego jak jest. Nerwowało mnie jak mówiło się o śląskiej dupowatości, albo o tym, że Śląsk i język tego regionu odchodzi. Po co ta gupio godka? Wszyscy zaczęli się umartwiać i na tym mogło się skończyć. A należałoby raczej zabrać się do roboty. Pisać, kręcić filmy, edukować, promować, ratować co się da. W 2005 roku zrobiłem krótki, nieudolny filmik “Miejsce”, gdzie dwóch Ślązaków burzy staro szopa, bo przegniła i sie ekła. Komentuje to mały synek mówiąc: “Świat sie zmiynio, tak to jest, może jo tyż kiedy zbuduja jako szopa, kiero wtoś, kiedyś weźnie i zbuli. i tyż bydzie mioł pierzynowo uciecha“. Film ten wchodził w skład takiego tryptyku który nazwałem cyklem o dobrym przemijaniu. Nowe nie zawsze jest gorsze.
W 2005 roku był film „Miejsce”, a niedawno ukazała się Twoja książka o tym tytule. W filmie Dwóch Ślązaków rozbiera szopę. Gdybyś miał swoją szopę, to byś do niej wsadził? Coś wsadził do tej rozwalanej szopy?
Film i książka to dwie autonomiczne osobne opowieści, każda o czym innym. Faktycznie w filmie szopa symbolizuje to co odchodzi. Co bym do takiej szopy wsadził? Nic. Trzeba ratować co tylko się da. Pisma, książki, obrazy, meble, zabytki techniki. To nasza historia i nasza tożsamość. Prowadzę muzeum w Mikołowie. Mieszkańcy miasta i okolic wiedzą, że mogą tam przynieść starocie, dać do zeskanowania stare zdjęcia. To nie śmiy trefić na hasiok. Mowa tu zarówno o tych przedmiotach kultury materialnej jak i duchowej. Wspólnie np z ‘Karasolem” lub Mikołowskim Towarzystwem Historycznym oraz innymi stowarzyszeniami dbamy by ocalić jak najwięcej. Odbywają się spotkania, wykłady, wystawy. Przychodzi co raz więcej ludzi.
Gdybyś miał postawić nowa szopę, to gdzie by stała i co zawierała?
Tako szopa duchowo ja? Bez znaczenia gdzie stoi. Zmieściłbym tam cały NOSPR, a już na pewno Orkiestrę Muzyki Nowej. Mógłby tam brzmieć dźwięki płyt B.B Kinga i John Coltrane`a, na półkach książki Horsta Bienka, Jerzego Pilcha i Szczepana Twardocha, a na ścianach obrazy Ociepki, Sówki, Dziadka i Nowaka. Każdą nową szopę prędzej czy później przerobiłbym na muzeum. Znalazłbym miejsce na moje stare rowery.
Które z Twoich filmów, sztuk i książek powinny się znaleźć w tej nowej szopie?
Wszystkie darzę dużym sentymentem. Nie wstydzę się prostych amatorskich filmów realizowanych metodą chałupniczą. W większości to utwory rozrywkowe, nie muszą bronić założonej tezy, czy aspirować do jakiegoś kanonu. Wśród nich są oczywiście teksty poważne – choćby historia filmu amatorskiego na Górnym Śląsku. Mam na myśli wydaną w 2012 książkę “Filmowe Południe”. Materiały do tej publikacji zbierałem intensywnie ponad 5 lat, po to by opisać historię śląskich amatorskich klubów filmowych. jest tu historia legendarnego AKF “Śląsk” najstarszego w Polsce do dziś działającego w Mikołowie AKF “iks”, AKF “Klaps” z Chybia czy AKF “Chorzowska Ósemka” Są historie wybitnych filmowców – amatorów, którzy zapisali się w historii kinematografii: słynnego Franciszka Dzidy, Józefa Kłyka czy Leona Wojtali. Zresztą w latach 70 tych niemal przy każdym zakładzie pracy, czy domu kultury działał jakiś AKF. W książce wymieniam dziesiątki nazwisk, miejscowości i rzecz jasna filmów. Ciągle zbieram wszystko co wiąże się z historią ruchu amatorskiego. na ukończeniu jest kolejna książka na ten temat. Taką poważną przygodą było także spotkanie z wnukiem pierwszego Marszałka Sejmu Śląskiego Konstantym Wolnym. Zrobiliśmy razem film “Misja Wolnego”. Dokument opowiadający o człowieku pochodzącym z małego Bujakowa, wcześnie osieroconego, dorastającego z końcem XIX wieku. Wolny w swym dorosłym życiu zaistniał jako adwokat, autor statutu organicznego i marszałek Sejmu Śląskiego. To świetna historia, może nawet hollywoodzka.
Co powinno się znaleźć w szopie 20, 40, a co 60-letniego Górnoślązaka.
Jest sens to rozróżniać wiekowo? W kulturze się tak dużo dzieje styknie dlo kożdego. Pisze Szczepan Twardoch, komponuje Adrian Robak, Grzegorz Płonka aranżuje stare pieśniczki, maluje jeszcze Erwin Sówka, a Grzesiu Chudy dopiero się rozkręco.
Gdyby sprawę uprościć należałoby napisać, że śląski młodzian 20-letni powinien słuchać grupy Frele, czterdziestolatek chodzić do roboty, a 60-latek chodzić na piwo, jeść krupnioki i słuchać śląskich szlagierów. Takie stereotypy są do rzici.
Górnoślązak/Oberschlesier, germanista, andragog, tłumacz przysięgły; edukator MEN, ekspert MEN, egzaminator MEN, doradca i konsultant oraz dyrektor w państwowych, samorządowych i prywatnych placówkach oświatowych; pracował w szkołach wyższych, średnich, w gimnazjach w szkołach podstawowych i przedszkolach, literat tworzący po polsku, po śląsku, po niemiecku, publicysta, współtwórca KTG Karasol.