KulturaPolecane

Śląski „przemysł” przedindustrialny

Ze względu na bogactwo własnej ziemi Śląsk był szczęśliwym krajem, mogącym wyżywić własną populację (…) oraz dostarczać własnych surowców do kompleksowego, wysoko rozwiniętego przemysłu. Także pracowitość, aktywność i roztropność biznesowa jego mieszkańców, w połączeniu z korzystnym położeniem między mniej rozwiniętymi krajami wschodu i południowego wschodu, a krajami rozwiniętymi na zachodzie, dawały mu przewagę w handlu hurtowym nad wszystkimi innym krajami z wyjątkiem Saksonii. Na równi z Anglią przewyższał wszystkie inne kraje świata. 1

W obiegowej opini powszechnie występuje określenie „pruska industrializacja Śląska”. Pojawia się ono także nawet w publikacjach historyków, w tym specjalizujących się podobno w historii Śląska, lub w historii gospodarczej. To fałszywe przekonanie bazuje na błędnym, najczęściej nieświadomym, kalkowaniu współczesnych systemów politycznych na realia XVIII wieku, lub na całkowitej nieznajomości XVI-XVII wiecznej gospodarki Śląska tudzież innych krajów podlegających władzy Hohenzollernów.

Popatrzmy na śląską gospodarkę czasu przełomu władzy Habsburgowie – Hohenzollernowie oczyma profesora Hermanna Fechnera, dobrze opisaną w jego „Wirtschaftsgeschichte der preußischen Provinz Schlesien in der Zeit ihrer provinziellen Selbständigkeit 1741 – 1806”, 1907 r, (Historia gospodarcza pruskiej prowincji śląskiej w czasie jej niezależności 1741 – 1806; podkreślenie moje), śląska gospodarka czasów przed 1740 r. opisana jest bardzo szczegółowo w obszernym wstępie.

Śląskie tkactwo i farbiarstwo.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Od najdawniejszych czasów rejony występowania rud miedzi, ołowiu i żelaza, później także cynku, oraz złota i srebra uważane były za uprzywilejowane przez naturę, a ich wydobywanie i przetwarzanie tworzyło bogactwo ich mieszkańców. Złoża wszystkich tych kruszców znano i eksploatowano na Śląsku od najdawniejszych czasów, jednak na zamożność Śląska w XVII i XVIII wieku największy wpływ miał przemysł tkacki, a śląskie Schleier i Rötebau były dumą całego kraju.

Śląskiemu tkactwu surowca dostarczała rodzima hodowla i uprawy. Owce, obowiązkowo obecne w każdym śląskim gospodarstwie2 , dostarczały wełny, a uprawy lnu i konopi, które zajmowały większość powierzchni upraw3 na całym Dolnym Śląsku, roślinnego włókna tkackiego. W każdej niemal miejscowości można było spotkać przędzalnie, przetwarzające te surowce na nici tkackie4 i warsztaty tkackie5 produkujące materiały wełniane6, bawełniane i płótna7. Doskonałej jakości płótna śląskie eksportowane były na cały świat, a jego najlepsze odmiany obowiązkowe w ofercie największych domów handlowych Amsterdamu, Paryża czy Londynu. Okolice Jeleniej Góry były hajmatem słynnych i sprzedawanych dosłownie na wagę złota kilku odmian śląskich Schleier. Produkcję tych luksusowych, delikatnych tkanin zapoczątkował szewc Joachim Girnch, który w 1469 r. umiejętność ich wytwarzania przywiózł z podróży do niderlandzkiego Harlemu. Zdobyta wiedza, oraz przywiezione przez niego modele maszyn tkackich pozwoliły na produkcję płócien o jakości słynnego francuskiego batystu. W 1622 r. Martha Moibanus w Jeżowie Sudeckim (Grunau) zapoczątkowała produkcję śląskich woalów i tiuli, a na początku XVIII wieku Melchior Reimann z karkonoskiej Sosnówki (Seidorf) rozpoczął wytwarzanie imitacji szwajcarskiego muślinu.

Wraz z tkactwem rozwijało się farbiarstwo, opierające się oczywiście na naturalnych, roślinnych barwnikach. O finansowym sukcesie i wyjątkowości śląskiego farbiarstwa zadecydowała znajomość tajemnicy produkcji czerwonego barwnika z marzany barwierskiej (Rubia tinctorium, niem: Färberkrapp), którą w 1507 roku zdobył wrocławski producent tkanin wełnianych Häller. Barwiące właściwości kłącza tej rośliny znano w Europie od starożytności, jednak nie potrafiono uzyskać jednolitej, powtarzalnej farby. Produkcja tej tak zwanej w Europie „tureckiej czerwieni” była pilnie strzeżoną tajemnicą w Imperium Otomańskim. Dopiero około 1470 r. w niderlandzkiej Zeelandii zaczęto wytwarzać ten bardzo poszukiwany barwnik o jakości zbliżonej do tureckiego, być może stamtąd ta wiedza trafiła do Wrocławia. Prawidłowy, wieloetapowy, trwający kilka miesięcy cykl produkcyjny dawał intensywnie czerwony barwnik, bardzo dobrze wiążący się z każdym rodzajem włókna i odporny na działanie słońca (płowienie). Dopiero w drugiej połowie XVIII wieku Francuzom udało się przełamać ten holendersko – śląski duopol. Uprawy marzany zajmowały tysiące hektarów w okolicy Wrocławia8, a roczna produkcja tego wyjątkowo cennego barwnika na początku XVIII wieku sięgała aż 60 – 70 tysięcy cetnarów (3000 – 3500 ton).

W latach ’30 XVIII wieku wyroby tkackie stanowiły 30 – 40 % wartości całego eksportu śląskiego (dodatkowo eksport samych barwników ok. 15% wartości eksportu).

Śląskie górnictwo i hutnictwo.

Pierwszą, potwierdzoną w dokumentach lokalizacją kopalni na Śląsku jest nierozpoznana miejscowość Zversov koło Bytomia (villa ante Bitom que Zversov dicitur) w bulli papieża Innocentego II z 1136 r. Dokumenty XIII i XIV wieczne informują nas już o kopalniach w Reptach czy bezimiennych należących do miasta Bytom, także o kopalniach w Miechowicach, Bobrku, Piekarach, Bobrownikach, Szombierkach. Również odkryte w Suchej Górze (Trockenberg, obecnie w granicach Tarnowskich Gór) w końcu XIX wieku archaiczne wyrobiska górnicze, określone zostały jako na pewno starsze niż XIV wiek. Prawdziwy rozkwit górnośląskiego górnictwa, głównie rud ołowiu i srebra, nastąpił w XVI wieku, dzięki mądrej gospodarce Hanusza II Dobrego i dzierżawcy Bytomskiego Państwa Stanowego Jerzego Fryderyka Hohenzollern’a. Można spotkać się z oszacowaniami, że tylko w tym rejonie w XVI wieku prowadziło działalność około 600 kopalń, przy czym jako kopalnia rozumiano wtedy niezbyt głęboki szyb lub sztolnię i podążający za złożami rud chodnik. Wydobywanie niezbyt cenionego wówczas na Górnym Śląsku węgla9 nie wymagało książęcej lub pańskiej zgody, nie dawało wielkich profitów i prawa do używania właścicielowi kopalni (na ogół chłopu, na którego ziemiach taka kopalnia była zlokalizowana) zaszczytnego tytułu górnika, nie było też nigdzie odnotowywane. Są to tylko oszacowania, jednak kopalń i osób w nich pracujących musiało być naprawdę wiele, tudzież musiały generować spore zyski, bo najpierw został wydany przywilej górniczy dla Tarnowskich Gór (30 kwietnia 1526 – akt wolności górniczej), a 16-18 listopada 1528 r. – przywilej górniczy (gwarecki) regulujący warunki pracy i płacy w górnośląskich kopalniach kruszcowych10. O liczebności tych kopalń można się przekonać przeglądając księgi parafialne z początku XVIII wieku, w których na ogół odnotowywano status ojca chrzczonego dziecka. Przykładowo, w niewielkich wówczas Piekarach Śląskich (Deutsche Piekar) możemy doszukać się aż kilkunastu takich górników (właścicieli kopalń). Górnictwo piekarskie i jakość wydobywanych tam rud musiała być szeroko znane od dawna, bo Idzikowski w swojej Rybnickiej Kronice pisze, że w czasach panowania w Rybniku rodziny Lobkowickich (1575 – 1638), do rybnickiej kuźnicy11 przywożono rudy z Piekar. Sama kuźnica rybnicka ma prawdopodobnie co najmniej XV wieczną metrykę, bo Idzikowski wspomina o notatce z 1500 r. nakazującą cechowi rzeźników dostarczać do niej corocznie dwie dobre skóry wołowe „zdatne na miechy” (w okolicy Rybnika wg Idzikowskiego istniały „w dawnych czasach” kopalnie rudy żelaza, m.in. w Józefowcu i Golejowie).

Dolny Śląsk został inaczej, ale co najmniej jednakowo obdarowany przez naturę. Dolnośląska miedź zaczęła swoją pisaną historię w Miedziance (Kupferberg im Riesengebirge)12 – wydobycie zaczęło się tam już w XII wieku. Do najstarszych należały również kopalnie miedzi w Grzędach (Konradswaldau) i Wyszkach (Hohndorf).

W Złotym Stoku (Reichenstein)13 eksploatację złota i rud żelaza zaczęto na pewno przed połową XIII wieku, kiedy zanotowano, że istniejące już wtedy kopalnie należą do klasztoru w Kamieńcu Ząbkowickim. Z kolei kopalnie złota w Złotoryji (Goldberg) były nieco młodsze, mimo że w rzece Kaczawa (Katzbach) złoto wypłukiwano tam już w XII wieku.

Jedną z najstarszych dolnośląskich kopalń ołowiu i srebra była kopalnia w Boguszowie (Gottesberg, dzisiaj Boguszów-Gorce), istniejąca prawdopodobnie już w XIII wieku, w XVI wieku działało już tam pięć kopalń. XIV wiek to informacje o kopalniach ołowiu i srebra w Srebrnej Górze (Silberberg) i Bystrzycy Górnej (Ober Weistritz). Czasami w ogóle pierwszą wzmianką o dolnośląskich miejscowościach była informacja o działających w nich kopalniach, jak np. Karpacz (Krummhübel): kopalnie ołowiu i żelaza.

Od XV wieku działała bardzo wydajna kopalnia rud cyny w Kemnitzkamm k. Świeradowa (<Flinsberg), zaprzestano w niej wydobycia w XVIII w. z powodu problemów z zalewającą kopalnię wodą. Początkowo kopalnię tą odwadniano za pomocą pomp ręcznych. Ostatnie lata eksploatacji: drewniane tzw. koło wodne o średnicy 25 łokci wrocławskich (ok. 14,4 m – wysokość pięciokondygnacyjnego budynku!). Zbudowanie tak ogromnej machiny, a następnie postawienie jej i wypionowanie wydaje się z dzisiejszej perspektywy prawie niemożliwe bez współczesnych precyzyjnych narzędzi, wielkich maszyn budowlanych i symulacji komputerowych; świadczy o niebywałym kunszcie technicznym jej śląskich konstruktorów. Mniejsze, jednak również „wielkie” (nie znamy jego rozmiarów) drewniane koło wodne służyło do pompowania wody do instalacji wodociągowej w Złotoryi już kilkadziesiąt lat wcześniej14. (grafika: Great Laxey Wheel, średnica 22m, konstrukcja stalowa, na wyspie Man)

Trzeba jeszcze wspomnieć o kilku kopalniach stosunkowo cennego vitriolu (siarczanu miedzi), o kopalni cynku w Gierczynie (Gierhen), licznych kopalniach węgla kamiennego, który w rejonie lepiej zurbanizowanym, mniej zalesionym i przede wszystkim potrzebującym dużo gorącej wody w procesie bielenia włókien tkackich został o wiele szybciej docenionym surowcem.

Z dolnośląskim górnictwem od zawsze związana była jedna z najstarszych śląskich rodzin arystokratycznych: Czettritz’owie (wcześniej występują w dokumentach także jako Czeteras, Zettritz, Cetrys)15, pochodzący według rodowej legendy, od śląskich władców plemiennych (pierwsze udokumentowane wzmianki o rodzie: początek XIII wieku). Warto pamiętać, że to właśnie oni wydali pierwsze na Śląsku prawa dla górnictwa węglowego. W 1583 r. w Sobięcinie (Hermsdorf, dzisiaj część Wałbrzycha) i w 1604: ponowienie „ordunku węglowego”, tym razem dla Białego Kamienia (Weißstein, dzisiaj dzielnica Wałbrzycha).

Śląski przemysł, w tym górnictwo i hutnictwo, zamarł na kilkadziesiąt lat w czasie wojny 30 – letniej, jednak już od około 1660 roku działał na poprzednim poziomie, a przełom XVII i XVIII wieku zapoczątkował przyspieszający z dekady na dekadę jego rozwój.

We wspomnianej wcześniej „Historii gospodarczej (…)” H. Fechner wspomina jedynie o „niezliczonych” kopalniach rud żelaza na Dolnym i Górnym Śląsku w 1740 r, wylicza za to dokładnie działające huty i kuźnice16. W wypadku metalurgii początku XVIII wieku zdecydowanie dominował Górny Śląsk. Dolnośląskich dwanaście hut dysponowało jedynie słabo wydajnymi niskimi piecami łupowymi z wymuszonym obiegiem powietrza (Luppenfeuer17) produkującymi żelazo niskiej jakości (żelazo gąbczaste), którym zawsze towarzyszyły kuźnice, na Górnym Śląsku poza 34 Luppenfeuer działało 12 nowocześniejszych wysokich pieców 18 i aż 28 fryszerni19. Górnośląski przemysł metalurgiczny zgrupowany był w kilku ośrodkach, rozciągających się wzdłuż rzek dostarczających energii poruszającej młoty kuźnic.

Najstarsze i prawdopodobnie najliczniejsze, o udokumentowanym istnieniu nieprzerwanie od XIV do XVIII i XIX wieku leżały nad Liswartą (lublinieckie i oleskie; wg różnych opracowań od 27 do 31 pieców hutniczych i kuźnic). Równie ważnym, a w przyszłości znakomicie ważniejszym, był rejon Małej Panwi, od Woźnik, Żyglina i Kalet (Stahlhammer) wzdłuż całego jej biegu, aż do jej ujścia do Odry w Czarnowąsach. Wśród nich najstarsza była Kuźnica Bruskowska (ziemie Koszęcina)20, a a na jej terenie powstała później „matka górnośląskich hut”: Huta Małapanew.

Na grafice wysoki piec na obrazie: „Huta w lesie, wielki piec na węgiel drzewny”, początek XVII wieku, Jan Brueghl Starszy.
Kolejnym ośrodkiem kuźniczym była dorzecze Kłodnicy, zatem cały obecnie miejski pas od dzisiejszych południowych dzielnic Katowic, przez Rudę Śląską, Zabrze i Gliwice, dalej poprzez Pławniowice aż do Kędzierzyna – Koźla. Najmniejszym ośrodkiem były huty i kuźnice nad rzeką Rudą, zlokalizowany były wzdłuż całego jej biegu na terenie dzisiejszego Rybnika i powiatu rybnickiego, obu Rudach, Kuźni Raciborskiej.

Hutnictwo miedzi praktycznie zlokalizowane było jedynie na Dolnym Śląsku. Kopalnie miedzi wstępnie ją przetwarzały we własnych piecach, a następnie dostarczały ją do trzech wielkich kuźnic miedzi (w Żaganiu, Kunnersdorf – obecnie dzielnica Jeleniej Góry i w Świdnicy), oraz wielu mniejszych (w tym górnośląskich: w Nysie, w Rudach Kozielskich i Bełku). Od początku XVIII wieku wielkim odbiorcą była też nowoczesna huta mosiądzu w Jacobswalde (Kotlarnia w gm. Bierawa), produkująca mosiężne blachy i drut (produkowano w niej także lustra). Huta Jacobswalde była też odbiorcą potrzebnego do produkcji mosiądzu górnośląskiego galmanu, początkowo od drobnych górników piekarskich, po 1704 r. głównie z kopalń spółki Giesche w Szarleju (obecnie Piekary Śląskie).

Górnictwo i hutnictwo śląskie przez wieki budowali, najczęściej bezimienni, wolni górnicy i kuźnicy, często, szczególnie w wypadku górnictwa miedzi, srebra i złota, tworzący spółki górnicze. Związane z nimi były od zawsze także największe arystokratyczne i szlacheckie śląskie rody – Czetritz, Schaffgotsch, Hochberg, Zedlitz, Garnier, Trach, Henkel von Donnensmarck, Collona, Gaschin, Frankenberk, Wengerski, Goczałkowski i inne, dzisiaj nie wiadomo na jakiej podstawie często nazywane rodami „pruskimi”.

„Przemysł” Brandenburgii-Prus.

„Przemysł” Brandenburgii-Prus w latach przed 1740 r. znamy dobrze dzięki publikacji „Geschichte der Statistik in Brandenburg-Preussen bis zur Gründung des Königlichen Statistischen Bureaus” (Historia statystyki w Brandenburgii – Prusach aż do ustanowienia Królewskiego Biura Statystycznego), Otto Behre, Berlin 1905 r, nie licząc kilku niewielkich, mająych jedynie lokalne znaczenie hut szkła, to:

  1. kuźnica miedzi w Eberswalde (istniejąca od 1654 r.),

  2. trzy warzelnie soli (Halle, Staßfurt, Großsensalze),

  3. fabryka wytwarzająca armaty ze stali sprowadzanej ze Szwecji w Tiergarten pod Berlinem,

  4. odlewnia kul armatnich (i innych wyrobów metalowych) w Neustadt a.d. Dosse,

  5. kuźnica żelaza w Peitz (od 1554 r.), wytwarzająca m.in. broń i amunicję,

  6. kuźnica żelaza w Rathenow (od 1673 r.),

  7. blachownia i cynkownia w Hägermühle (od 1613 r.).

Uwagę nawet pobieżnego czytelnika musi zwrócić ogromna dysproporcja pomiędzy metalurgią Brandenburgii-Prus przed rokiem 1740, a śląską metalurgią tego samego okresu. Różnica ta staje się monstrualna, gdy wiemy, że łączna wartość produkcji tych zakładów21 była zbliżona do wartości produkcji jednej tylko górnośląskiej huty mosiądzu w Jacobswalde (Kotlarnia w gm. Bierawa)!

Późniejsze Zagłębie Ruhry jeszcze nie istniało. Z raportu, sporządzonego w 1637 r. przez A. H. Deckera wiemy, że w Hrabstwie Marck, na terenie którego powstało później to zagłębie, istniało jedynie kilkadziesiąt niewielkich kopalń węgla, głównie obsługiwane przez rolników, na których gruntach istniały. Najstarsza huta na jego terenie, Huta św. Antoniego, działała dopiero od 1758 r. w Osterfeld, w sąsiednim, nie należącym do Hohenzollernów, Księstwie Bergu, z kolei w Marck żelazo rozpoczęto wytapiać i przetwarzać dopiero w 1781 r. w hucie „Gute Hope” na terenie obecnego Essen. Do 1742 r. włącznie jedynym źródłem żelaza i stali Brandenburgii – Prus był import ze Szwecji, który potem stopniowo został zastąpiony wewnętrznym importem ze zdobytego Śląska. Wszystko to jednoznacznie wskazuje, że trudno mówić o późniejszej „pruskiej industrializacji Śląska”. Dodatkowo podkreśla to struktura eksportu z krajów Fryderyka II Wielkiego i jego następców. Do 1740 r. jedynym „dobrem” eksportowym jego krajów byli żołnierze. Po 1742 r – praktycznie całość eksportu wytwarzana była na Śląsku, by z czasem dopiero udział śląskiej produkcji w eksporcie zmalał do ok. 60% w 1781 r.22 Był to dokładnie ten sam mechanizm, który mogliśmy później zaobserwować w 1922 r i latach następnych: początkowo 100% udział śląskiej produkcji w eksporcie przemysłowym Polski, stopniowo malejący do 60% pod koniec lat ’30 XX wieku…

Śląska jakość.

Kilkakrotnie spotkałem się z twierdzeniem, wyrażaną nawet przez śląskich historyków, że jakość śląskiego żelaza i stali przedindustrialnych była niska, dlatego nieczym dziwnym jest jej pomijanie w historii gospodarczej. Twierdzenie wygłaszane ex cathedra, bez jakiegokolwiek uzsadnienia. Za takim myśleniem, jestem przekonany, stoi jedynie błędne przekonanie, że produkcja przedprzemysłowa musiała dawać gorszą jakość. Błędne całkowicie: nikt rozsądny nawet nie próbuje porównać jakości np. przemysłowo produkowanych samochodów pana Henry’ego Forda z praktycznie rzemieślniczo produkowanymi Rollc-Royce’ami…

Błędne tym bardziej, że znamy zapisy historyczne, twierdzące coś dokładnie odwrotnego. W epoce przedindustrialnej angielska i szwedzka stal oraz żelazo kute uznawane było powszechnie za najlepsze na świecie. Np. notatka śląskiego Głównego Zarządcy Górnictwa Gerharda z 1789 r23 kierowana do Fryderyka Wilhelma II, informuje, że w 1788 r. zostało wyeksportowane ze Śląska do Anglii24 11 700 cetnarów żelaza kutego, oraz o możliwości sprzedaży na tym najbardziej wymagającym rynku każdej ilości śląskiego żelaza kutego. Zwracał w niej też uwagę na zbyt niską cenę śląskich wyrobów hutniczych w Brandenburgii (cenę, narzuconą przez Fryderyka II), porównując je z cenami w sąsiednich krajach:

Berlin (śląskie żelazo kute, centnar) – 5 Tlr 10 gr;

Drezno (saskie żelazo kute, cetnar) – 8 Tlr17 gr;

Hannover (żelazo kute z gór Harz’u) – 7 Tlr 16 gr;

Hamburg (szwedzkie żelazo kute) – 7 Tlr 16 gr.

Zatem najwyższej europejskiej jakości, śląskie żelazo kute sprzedawane było z konieczności w Berlinie średnio o 2.5 talara taniej, niż pośledniejszej jakości gdzie indziej!

Z kolei w 1790 r. przetarg, w którym jedynym kryterium była jakość, na dostawę stali do produkcji luf muszkietów i bagnetów dla pruskiej armii wygrała – pokonując między innymi producentów angielskich i szwedzkich – górnośląska huta J. F. Koulhacza 25. Innymi słowy: górnośląska stal (przynajmniej ta produkowana przez Koulhacza) była lepsza od najlepszych na świecie!

Śląska industrializacja.

19 stycznia 1788 r. uruchomiono w Tarnowskich Górach, sprowadzoną z Anglii maszynę parową, napędzającą pompy odwadniające kopalnię Fryderyk i tą datę na ogół uważa się za symboliczny początek śląskiej industrializacji. Jest to jednak data całkowicie symboliczna, samo sprowadzenie maszyny parowej niewiele zmieniło. Wcześniej, poza Anglią, pracowały już w Europie inne maszyny parowe. W Belgii, w kopalni Jamappes już w roku 1754 (odwadniająca kopalnię węgla), we Francji, zasilająca w Paryżu wodociągi miejskie od 1785 r, czy w ówczesnych Węgrzech w Bańskiej Szczawnicy, używana do pompowania wody w kopalni złota od 1786 r. Nigdzie, jak wiemy, nie spowodowało to rewolucji industrialnej.

Rewolucja przemysłowa mogła pojawić się tylko tam, gdzie oprócz możliwości technicznych, które dawała np. maszyna parowa, oraz dostępu do surowców, istniala determinacja wykorzystania ich, oraz ludzie o odpowiednio wysokich kwalifikacjach technicznych, potrafiący dostrzec i wykorzystać możliwości, które dawały nowe maszyny.

To właśnie dlatego najwcześniej – poza Anglią – udało się to na Śląsku i właśnie z tego powodu Śląsk przyciągał też wizjonerów w rodzaju Redena czy Baildona, którzy widzieli tu najwyraźniej możliwość realizacji własnych marzeń i ambicji. Właśnie dlatego J. Ch. Ruberg26 mógł tutaj opracować przemysłową metodę wytopu (destylacji) cynku, będącą fundamentalną dla wszystkich, do dzisiaj stosowanych modyfikacji produkcji tego metalu. Opracowana przez Ruberga metoda, zwana śląską metodą produkcji cynku, jako bardzo energochłonna – okresowo pochłaniała nawet 70% wydobywanego tutaj węgla – była główną przyczyną rozwoju górnictwa węglowego na Górnym Śląsku.

Zatem: śląska industrializacja, a nie pruska – przemysł metalurgiczny Brandenburgii dopiero rozwijał się i to głównie dzięki śląskim surowcom i fachowcom, a w Zagłębiu Ruhry dopiero raczkował. Nawet nie w „czasach pruskich” – o tych formalnie na Śląsku możemy mówić dopiero od 1815 r, wcześniej rząd Brandenburgii-Prus nie miał nic do powiedzenia na Śląsku, Śląsk oddzielony był od innych krajów Hohenzollernów ścisłą granicą celną, obowiązywały na Śląsku inne prawa, w tym inne prawo górnicze, inne podatki i inne pozostałe regulacje prawne.

Najlepszym, wydaje się, jest określenie użyte przez profesora Hermanna Fechnera w tytule jego wspomnianej wcześniej historii gospodarczej Śląska: industrializacja Śląska w czasie jego niezależności 1741 – 1806 ([…] Selbständigkeit 1741 – 1806).

[O historii Śląska w kontekście jego niezależności, możesz przeczytać TUTAJ. W każdej części link do następnej jest na dole strony, pod przypisami.]

_________________________________________________________________________________________________________

1 prof. Hermann Fechner o Śląsku w czasach przed 1740 rokiem w „Wirtschaftsgeschichte der preußischen Provinz Schlesien in der Zeit ihrer provinziellen Selbständigkeit 1741 – 1806” (Historia gospodarcza pruskiej prowincji śląskiej w czasie jej niezależności 1741 – 1806). Ta entuzjastyczna wypowiedź profesora, specjalisty od historii gospodarczej, wskazuje, że uważał on Śląsk – obok Anglii i Saksonii – za najbardziej rozwinięte kraje XVIII-wiecznej Europy (a zatem i świata).

2 Stada owiec były wszechobecne na całym XVII i XIX – wiecznym Śląsku, w szczątkowej postaci przetrwało to aż do początków drugiej połowy XX wieku, gdy wciąż trudno sobie było wyobrazić gospodarstwo bez kilku chociażby owiec. „Ogromne” stada podhalańskich owiec, które zakorzeniły się w powszechnej świadomości czasów PRL liczyły łącznie maksymalnie 30 000 sztuk. Dla porównania: w jednym tylko górnośląskim okręgu (np.) lublinieckim w końcu XVIII i początku XIX wieku hodowano w różnych okresach od 40 – 60 tysięcy owiec.

3 Na tym tle wyróżniały się rejony księstw nyskiego, oleśnickiego, żagańskiego oraz sycowskiego wolnego państwa stanowego, gdzie uprawiano cenną, rodzimą odmianę lnu wyhodowaną na bazie odmiany sprowadzonej z Rygi (obecnie Łotwa).

4 Największe przędzalnie były w Gryfowie Śląskim, Lubomierzu, Jeleniej Górze, Prudniku i Wrocławiu. Doskonalej jakości, wyjątkowo cienką, zwartą i elastyczną nić lnianą, porównywalną jakością z najlepszymi jedwabnymi, produkowano w Nysie, służyła do produkcji śląskiego adamaszku.

5 Np. sukiennicy, którzy pojawiają się już we wzmiance z 1268 r. w Dzierżoniowie (Reichenbach), w 1369 r. utworzyli w tym mieście cech.

6 W produkcji materiałów wełnianych specjalizowały się m. in. Wrocław, Złotoryja, Chojnów, Zielona Góra i Lubin.

7 Najlepszej jakości „zwykłe” płótna produkowano w Kowarach, Kamiennej Górze, Świdnicy.

8 Zdecydowanie większe obszary żyznych, dolnośląskich ziem zajmowały uprawy urzetu barwierskiego (Färberwaid , łac: Isatis tinctoria), z którego produkowano niebieski barwnik indygo.

9 Prawie do końca XVIII wieku węgiel kamienny zużywano niemal wyłącznie w paleniskach domowych. Obfitość górnośląskich lasów i bardzo słaba urbanizacja Górnego Śląska powodowała, że drewno łatwo wygrywało cenowo z węglem („drzewo nie posiadało żadnej wartości” – Idzikowski, o XVI w. w Państwie Rybnickim) , jednak trudno sobie wyobrazić, aby nie wydobywano go, występującego powszechnie tuż pod powierzchnią ziemi w państwach bytomskim i pszczyńskim i gdzie nie gdzie w rybnickim, przynajmniej na własne potrzeby. Nieco inna była sytuacja na wylesionym Dolnym Śląsku.

10 Ten tzw. Ordunek Górny został wydany w trzech językach: urzędowym na Górnym Śląsku staroczeskim (prawdopodobnie jego dialekt górnośląski, używany wówczas na Górnym Śląsku), niemieckim i polskim z wyjaśnieniem, że te inne wersje językowe są po to, aby pracownicy – przybysze z innych krain (z Polski i z krajów niemiecko-języcznych) mogli znać i rozumieć swoje prawa.

11 Kuźnica (Hammer) – zakład metalurgiczny uzdatniający wytopione z rudy niskiej jakości metale. Z reguły usytuowane nad ciekami wodnymi, napędzającymi mechaniczne młoty. Kuźnice żelaza (Eisenhammer) w procesie wielokrotnego przekuwania usuwały z żelaza żużel i nadmiar węgla, przetwarzając je w kute żelazo dobrej jakości. Podobny proces oczyszczał miedź w licznych na Dolnym Śląsku kuźnicach miedzi (Kupferhammer).

12 Po II WŚ Rosjanie rękami polskich tzw. Batalionów Pracy, wydobywali tam rudy uranu. Miejscowość przestała istnieć w latach ’70 ubiegłego wieku.

13 Eksploatację złota ukończono w 1700 r; później wznowiono pracę kopalni, wydobywając rudy arsenu. W jej nieczynnych, wielopiętrowych podziemnych chodnikach istnieje dzisiaj Muzeum Górnictwa i Hutnictwa Złota.

14 Dla porównania: największe (zachowane) koło wodne w krajach niemieckich: „Große Rad” (Hesja) skonstruowane około 45 lat później (!) miało średnicę 9,6 m; największe w Europie i jedyne znane większe od tego dolnośląskiego: „Great Laxey Wheel” o średnicy 22 m. i konstrukcji metalowej, odwadniające kopalnię ołowiu, zbudowano na wyspie Man prawie 150 lat później.

15 W XVI wieku jedna z gałęzi rodu osiedliła się w Księstwie Opawskim, także była przez pewien czas właścicielem Gliwic.

16 W wypadku śląskiego górnictwa i hutnictwa najlepszym źródłem informacji jest inna publikacja H. Fechnera: „Geschichte des Schlesischen Berg- und Hüttenwesens in der Zeit Friedriche des Grofsen, Friedrich Wilhelm’s II. und Friedrich Wilhelm’s III bis Nach den Acten des Geheimen Staatsarchivs, des Handelsministeriums, des Staatsarchivs und des Oberbergamtes zu Breslau” pod redakcją prof. Hermann Fechner, Berlin, 1903 r. (Historia śląskiego górnictwa i metalurgii w czasach Fryderyka Wielkiego, Fryderyka Wilhelma II i Fryderyka Wilhelma III, na podstawie dokumentów Tajnego Archiwum Państwowego, Ministerstwa Handlu, Archiwum Państwowego i Głównego Urzędu Górniczego we Wrocławiu).

17 Do końca XVIII wieku tego typu piece w połączeniu z kuźnicami były najbardziej rozpowszechnione w Europie. Zatrudniały łącznie od 5 – 10 osób, osiągały wydajność 60 – 120 ton rocznie przy zużyciu ok. 270 kg węgla drzewnego na 100 kg wyprodukowanego żelaza.

18 Hochöfen – ówczesne wysokie piece miały wysokość 6-8 m, ich zaletą było to, że obieg powietrza w procesie wytopu żelaza był wymuszony przez efekt kominowy. Zdecydowanie wydajniejsze, opalane wyłącznie węglem drzewnym

19 Fryszernia – zakład metalurgiczny, w którym surowe żelazo przerabiane było na stal. Wydajność śląskich fryszerni, budowanych od połowy XVII wieku: do 500 kg na dobę. Również opalane wyłącznie węglem drzewnym.

20 Wg Walentego Roździeńskiego w „Officina ferraria, abo huta y warstat z kuźniami szlachetnego dźieła zelaznego”, 1612 r. Tekst napisany prawdopodobnie pomiędzy 1597 – 1607 r zawiera wierszowaną historię hutnictwa w tym przede wszystkim śląskiego, wylicza kuźnice, opisuje pobieżnie całą technologie produkcji, od opisu rud żelaza do sposobu oceny jakości wyrobu końcowego. Książeczka napisana przez ewangelika, pod patronatem jednego z głównych przywódców rebelii śląskiej przeciwko Habsburgom, ze wstępem znanego pastora ewangelickiego i z cytatami z ewangelickiej Biblii prawdopodobnie jako „nieprawomyślna ideologicznie” w czasach późniejszej brutalnej rekatolizacji została całkowicie zapomniana; przetrwał tylko jeden jej egzemplarz. W opisie kuźnic znajdujemy także dolnośląskie (np. wspomniane wcześniej w Kupfenberg), oraz wiele innych interesujących, nigdzie indziej nie występujących informacji. Z ciekawostek: wg Roździeńskiego książę żagański Henryk V Żelazny (1312 – 1369) przydomek zyskał dzięki zakładaniu licznych kuźnic na terenie swojego księstwa tudzież częstym, osobistym „bawieniu się” w kowala. Polska literatura historyczna twierdzi, że to przydomek współczesny, związany z jego brutalnością i bezwzględnością. Walenty Rozdzieński (1560 – po 1621), hutnik, zarządca hut Wolnego Pana Stanowego Anreasa Kochcickiego, poeta. Właściwe nazwisko Brusek, jego ojciec Jakub był hutnikiem właśnie w Kuźnicy Bruskowskiej, matka pochodziła z rodziny właścicieli kuźnic Bogucickich, po której odziedziczył hutę w Roździeniu.

21 15 600 talarów; w Behre, „Geschichte der Statistik […]”, str. 316

22 Behre, str. 346

23 Behre, str. 320

24 Wskazuje to na doskonałą jakość tego materiału. Angielskie huty produkowały w owym czasie najlepsze na świecie żelazo i stal, śląskie żelazo kute najwyraźniej spokojnie mogło konkurować z angielskim.

25 J. F. Koulhaas (? – 1808 r.), prawdopodobnie syn pastora ewangelickiego z Piasku. Najczęściej występująca w dokumentach czeska forma nazwiska (Koulhacz) sugeruje czeskie pochodzenie rodziny. Od 1799 r. był współwłaścicielem Katowic, zmarł w Bogucicach.

26 Johann Christian Ruberg (1746 – 1807) pochodził z Gór Harzu w Saksonii. W 1785 r. został wysłany przez Redena do Hanoweru, Hesji i Czech, w celu poznania konstrukcji pieców szklarskich opalanych węglem. W 1786 r. przystosował piece w hucie szkła w Wesołej do opalania węglem. W ciągu kilku następnych lat, usilnie eksperymentując, rozpoczął produkować szkło o przejrzystości takiej samej, jak najlepsze w owym czasie szkło czeskie. Wyprodukowany wówczas (w 1792 r.) w Wesołej żyrandol zachował się do dzisiaj w kościele św. Klemensa w Lędzinach. Ten znakomity eksperymentator i wynalazca, twórca śląskiej metody destylacji cynku zmarł w nędzy w Mysłowicach. Pochowany w nieznanym miejscu na cmentarzu ewangelickim w Lędzinach, w 1987 r. odsłonięto tam tablicę upamiętniającą miejsce jego pochówku.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Jan Lubos

Jan Lubos (ur. 1957) – z wykształcenia fizyk. Nauczyciel, górnik, przedsiębiorca, handlowiec. Rybniczanin, Ślązak z urodzenia i umiłowania. Członek RAŚ, DURŚ i SONŚ. Jego pasją są Śląsk i kraje Dalekiego Wschodu, historia i kultura tych krain. Autor licznych felietonów historycznych, prowadzi również blog o tematyce polityczno – historycznej na portalu rybnik.com.pl

Ôstŏw ôdpowiydź