Zapomniana jesenicka warownia opolskich Piastów
Być może gdyby romantyczny zapał i determinacja zlatohorskich mieszczan z początku ub. wieku rozgorzały silniej w ich sercach i umysłach, to tuż za naszą granicą w Głuchołazach – nasze oczy cieszyłaby dzisiaj najpiękniejsza i najpotężniejsza, nie tylko na Śląsku okazała gotycka twierdza.
Edelstein – strażnik złotodajnych sztolni
O samych początkach zamku „Edelstein” (szlachetny kamień), pobudowanego na zboczach Pricnej Hory, tuż obok Zlatych Hor i Głuchołaz wiemy niestety niewiele. Jedne z teorii mówią o polityce faktów dokonanych, a prowadzonej przez biskupów wrocławskich i pobudowaniu tutaj już w 1222 r. twierdzy strzegącej odkrytych całkiem niedawno obfitych złóż złota i srebra, inne mówią z kolei o ekspansji terytorialnej od południa króla czeskiego Przemysła Otokara II. Jedyne, co jest pewne, to że już wtedy o tę śląsko-morawską „preseke” (przesiekę) walki były prowadzone permenentnie i od dawna.
Obecnie jedyne, co wiemy o początkach tego nieznanego szerzej zamku to fakt, że już na początku swego istnienia opanowany został przez pochodzący ze Śląska ród rycerzy-rabusiów Ottona i Ulryka z Linavy. Bez żadnego rezultatu rozbójników próbował wygnać z zamku opawski książę Mikołaj I. Udało się to dopiero jego wujowi, wrocławskiemu księciu Henrykowi IV Probusowi, który zdobył zamek w kwietniu 1285 r., poczym Mikołaj I oddał go wnet w zastaw biskupom wrocławskim, jako zadośćuczynienie za rabunki rozbójników dokonywane na majątku kościelnym.
Śląski książę podnosi rękę na biskupi majestat
Jednakże w krótkim czasie wstąpił Henryk IV w jawny konflikt z biskupem wrocławskim Tomaszem II Zarembą. Otwarta wojna, która podłoże miała w nieprawnym i bezceremonialnym przejmowaniu majątków oraz równie specyficznej jurysdykcji kościelnej trwała ponad 13 lat lat i spustoszyła dogłębnie całe księstwo biskupie. Henryk IV wygnał też bezceremonialnie biskupa Tomasza z jego siedziby w Otmuchowie, który to musiał szukać schronienia u władcy opolsko-raciborskiego księstwa. (Tą sytuację natychmiast wykorzystał wrocławski książę, który po tygodniu oblężenia zdobywa jesenicką twierdzę Edelstein). Wg najsłynniejszego dziejopisa polskiego Jana Długosza – biskupia „niewola” u opolskiego księcia trwała na raciborskim zamku nie cztery, ale całe pięc lat. W tym czasie Henryk IV “grabił i pustoszył” systematycznie ziemie biskupiego księstwa nyskiego, w czym nawet nie zatrzymał go kościelny interdykt (czyli zakaz sprawowania wszelkich funkcji, oficjalnie wydany przez arcybiskupa gnieźnieńskiego Jakuba Świnkę), bowiem całkiem śmiało najechał on zbrojnie i oblegał nawet biskupa ukrywającego się za murami książęcego zamku w Raciborzu !
Jak pisze Jan Długosz w swych słynnych Rocznikach, wreszcie w 1287 r. nastąpiła długo wyczekiwana ugoda pomiędzy biskupem wrocławskim, a księciem Henrykiem IV. Niezbyt życzliwy, wręcz nieprzychylny wrocławskiemu księciu kronikarz Długosz takimi słowy opisuje wyjście za raciborskie mury biskupa Tomasza na spotkanie Henryka IV :
„Tyrana (tak pisze o Henryku IV – J.D.), który widział z daleka jego przybycie, za łaskę Bożą ogarnął tak wielki strach, że wyskoczywszy ze swojego namiotu wybiegł możliwie najszybciej na spotkanie biskupa, padł twarzą na ziemię i jakby dostrzegając w biskupie coś Boskiego i czcząc pod jego postacią Wiecznego Pasterza, prosił o wybaczenie mu jego postępków.”
Prawda natomiast była inna, bowiem biskup wrocławski nie mając już możliwości żadnej ucieczki, pokornie ukorzył się przed księciem i zawarł ugodę. Dzięki temu triumfowi mógł Henryk IV okazać teraz swą wspaniałomyślność, bogato i niezwykle hojnie uposażając biskupstwo nyskie.
Z kolei w I połowie XIV w. sama warownia Edelstein, jako niezwykle ważna twierdza na śląsko-morawskim pograniczu – strzegąca drogocennych, złotonośnych kopalń oraz strategicznych szlaków handlowych ze Śląska na Morawy – należy już do czeskich władców – króla Jana Luksemburskiego i jego syna, przyszłego cesarza Karola IV. Istnieją mocne przypuszczenia, że była to kara dla księcia Mikołaja II za nieposłuszeństwo (intrygi?) wobec majestatu króla. W 1337 r. Edelstein staje się rodową i dziedziczną siedzibą głubczyckiej gałęzi owego rodu, tym samym zamek ponownie wraca w ręce książąt opawskich.
Edelstein w opolskich rękach
W 1440 r. jesenicka twierdza Edelstein wraz z miastami Zlate Hory i Bilovec zostaje zastawiona przez zadłużonego po uszy opawskiego księcia Wacława za 800 groszy morawskich w opolskie ręce – przy czym – tym razem naszemu księciu Bolkowi V Wołoszkowi. Pech chciał, że w tym czasie wybuchł wielki pożar na zamku, który poza ogromnymi zniszczeniami samej twierdzy strawił do cna zgromadzone tam od wielu dziesiątek lat wszystkie dokumenty i ważne akta miasta Zlate Hory. Opolski książę postanowił zamek odbudować, ale i jednocześnie znacznie rozbudować i unowocześnić. Wystawił więc nowe, solidniejsze mury obronne oraz baszty artyleryjskie. Wówczas to właśnie ta jesenicka warownia wyglądała niezwykle imponująco i przeżywała swój największy rozkwit w swych dziejach .
Zamek stał bowiem na urwistej skale na wysokości 695 m. npm, na stromym krańcu Pricneho Vrchu z niewiarygodnie pięknym widokiem na całą, rozległą w tym miejscu Nizinę Śląską, wraz z widniejącymi na horyzoncie strzelistymi, kościelnymi i klasztornymi wieżami stolicy nyskiego księstwa. Otoczony był dodatkowo nie pojedynczym, a podwójnym pierścieniem murów (oraz fosą wewnątrz tej jesenickiej fortecy) i ochraniających zabudowania zamku górnego. Sam rdzeń głównego zamku miał formę nieregularnego trapezu o wymiarach 120 x 65 m, a więc większą, aniżeli pełnowymiarowe boisko piłkarskie! To może już dać wyobrażenie o jego ogromie, zwłaszcza, kiedy zrozumiemy jego posadownie na szczycie stromej, wyniosłej góry! W zachodniej części zamku znajdowały się najważniejsze zabudowania zamku, czyli cylindryczna wieża (do ostatecznej obrony) o średnicy 7 m., ( w XIX w. ślady po fundamentach owej wieży były jeszcze dobrze widoczne). Aby dostać się do zamku głównego trzeba było jeszcze przejechać przez most na fosie. Z kolei niższa, dolna część zamku służyła za zabudowania gospodarcze, składy surowców oraz mieszkania dla służby.
Kiedy to po 1450 r. opawski książę zwrócił się z prośba o zwrot warowni opolski książę Bolko V, pan na Głogówku i Prudniku oświadczył, że odda zamek, ale wyłącznie wraz ze zwrotem nakładów poniesionych na odbudowę warowni przezeń poczynionych. Wobec takiego dictum – jesenicka twierdza pozostała w opolskich rękach kolejne dziesięć lat, aż do śmierci księcia Bolka V. Wkrótce po jego śmierci, w 1460 r. zamek dostaje się za sprawą jego brata – Mikołaja I Opolskiego w ręce króla czeskiego Jerzego III z Podiebradów. Ten osadza na zamku Jana z Żerotinów, zdeklarowanego husytę, co bardzo nie podoba się w stolicy Śląska, Wrocławiu, który wymawia posłuszeństwo królowi-husycie. W dniu 13.06.1467 r mieszczanie wrocławscy prowadzeni przez biskupa Jodoka z Rużomberoku zaatakowali niespodziewanie zamek (wiele świadczy w tym przypadku o zdradzie wśród załogi zamku), zdobyli go i doszczętnie zburzyli.
Pod koniec XV w. na krótko kupił zamek i miasto Zlate Hory (Edel Stad) król Maciej Korwin, ale wkrótce powróciło ono w ręce biskupów wrocławskich stając się ponownie źródłem olbrzymich dochodów z tytułu praw do bogatych w złoto tutejszych złóż.
Ostatnie zachowane trwałe świadectwa o tej olbrzymiej twierdzy spisał w 1687 r. biskupi hetman Hantke, który jeszcze rozpoznawał zarysy budowli oraz ślady wałów i fosy.
Jeszcze na początku XX w. rozbudzeni ideami romantyzmu mieszczanie Zlatych Hor pokusili się o chęć odbudowy Edelsteinu. Jednakże słabo idąca zbiórka pieniędzy, ale przede wszystkim już wstępnie oszacowane, ogromne koszty realizacji odbudowy ostudziły do zera zapał obywateli.
Jarek Dziadek – opolanin, który jest nieuleczalnie zainfekowany miłością do Śląska. Latem na kole, a zimą na nartach penetruje śląsko-morawskie pogranicze które jest dla niego źródłem niewyczerpanych inspiracji. Sam region uważa – za cesarzową Marią Teresą – “za najpiękniejszą, ale zabiedzoną perełkę w cesarskiej koronie “. Pod każdym względem.