Więzień 34-44 wspomina (1/5)
Z okazji rocznicy wyzwolenia obozu koncentracyjnego KL-Auschwitz w Oświęcimiu, którą to przypada na 28 stycznia, chciałbym przypomnieć Wilhelma Brasse i jego obozowe przeżycia. Tekst niniejszy jest dość luźnym zbiorem jego wspomnień opublikowanych w formie nagrań filmowych na platformie YouTube – bez moich własnych komentarzy ale przeważnie w moim tłumaczeniu z języka niemieckiego. W przypadku polskojęzycznych wywiadów starałem się używać oryginalnego słownictwa. W przypadku rozbieżnej treści różnych wywiadów wybrałem te bardziej prawdopodobne.
Collage pokazuje od lewej zdjęcie Wilhelma Brasse podczas nauki zawodu. Zdjęcie obok z 1925 roku pokazuje front budynków przy ulicy 3, Maja w Katowicach, gdzie na parterze ceglanej kamienicy znajduje się do dziś salon fotograficzny Foto-Korekt. Dalej (u góry) Wilhelm Brasse zimą 1938 roku, obok zdjecia dziadka, który przybył z Austrii do Żywca. Poniżej ojciec i matka.
Wilhelm Brasse urodził się 3 grudnia 1917 w Żywcu (niem. Saybusch) w patriotycznej rodzinie polsko-niemieckiej. Jego ojciec miał niemiecko-austriackie pochodzenie i brał udział w wojnie przeciw Sowietom w 1920 roku, matka zaś była czystą Polką, która nie znała nawet jezyka niemieckiego. Mały Wiluś miał w miarę szczęśliwe dzieciństwo aż do kryzysu lat 1930-ych, kiedy jego ojciec stracił pracę i chłopiec nie mógł ukończyć nauki w żywieckim gimnazjum. Potem musiał szybko stanąć na własnych nogach. Dlatego w 1933 z woli matki rozpoczął dwuletnie wykształcenie zawodowe jako fotograf i po zdaniu egzaminu od 1935 pracował w atelier „Foto-Korekt” w Katowicach przy ulicy 3 Maja, należącym do jego ciotki. Tam wykonywał portrety, zdjęcia legitymacyjne oraz ślubne. Praca ta łączyła się z możliwością obcowania z pięknymi dziewczynami, co obok dobrego zarobku młody elegant bardzo sobie cenił. Aczkolwiek wybuch drugiej wojny światowej zakończył tę krótką fazę szczęśliwej młodości.
Mimo patriotycznego wychowania Brasse nie wziął udziału w kampanii wrześniowej w szeregach Wojska Polskiego. Już niedługo później groziło mu jednak – będąc wnukiem pochodzącego z Austrii ogrodnika – wcielenie do Wehrmachtu, czego chciał uniknąć. Najpierw udał się do tatrzańskiej Krynicy, gdzie zameldował się jako “Polak” i pracował w fotolaboratorium do marca 1940 w nadziei, że nie zostanie zbyt szybko odnaleziony. Na próżno. Dlatego zdecydował następnie się na ucieczkę przez zieloną granicę na Węgry.
Podczas pieszej przeprawy przez Bieszczady, został schwytany przez miejscowych i wydany w ręce policji, po czym 27 marca 1940 osadzono go w więzieniu w Sanoku. Tam w dniu 5 lipca 1940 rozstrzelano bez rozprawy czy wyroku sądu połowę z 24 więźniów jego celi, którym – podobnie jak i jemu – “zarzucano tylko próbę nielegalnego przekroczenia granicy”. On jednak był tam przetrzymywany jeszcze do 9 sierpnia 1940, kiedy to przetransportowano go do Tarnowa. Tam wielokrotnie obiecywano mu zwolnienie, namawiając go do zadeklarowania narodowości niemieckiej i zgłoszenia się na ochotnika do Wehrmachtu, co Brasse za każdym razem odmówił. (c.d.n.)