Tomasz Kamusella: Czarna dziura w polskiej demokracji
Czarna dziura w polskiej demokracji:
Nie-ochrona praw mniejszości etnicznych i narodowych
Tomasz Kamusella
University of St Andrews
Osiem lat po upadku komunizmu, w roku 1997, po długich debatach, w końcu przyjęto Konstytucję w wolnej i demokratycznej już Polsce. Artykuł 35 tegoż dokumentu uroczyście oznajmia, iż „Rzeczpospolita Polska zapewnia obywatelom polskim należącym do mniejszości narodowych i etnicznych wolność zachowania i rozwoju własnego języka, zachowania obyczajów i tradycji oraz rozwoju własnej kultury.” Ponadto, artykuł ten stanowi też, że „Mniejszości narodowe i etniczne mają prawo do tworzenia własnych instytucji edukacyjnych, kulturalnych i instytucji służących ochronie tożsamości religijnej oraz do uczestnictwa w rozstrzyganiu spraw dotyczących ich tożsamości kulturowej.”[1] Jednak w roku 2005 Sejm przyjął Ustawę o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym, w której arbitralnie ogranicza stosowanie konstytucyjnie zagwarantowanych praw mniejszości etnicznych i narodowych do zaledwie czterech (4) mniejszości etnicznych (Artykuł 2.4),[2] czyli:
– karaimskiej,
– łemkowskiej,
– romskiej,
– tatarskiej,
oraz do dziewięciu (9) mniejszości narodowych (Artykuł 2.2),[3] czyli:
– białoruskiej,
– czeskiej,
– litewskiej,
– niemieckiej,
– ormiańskiej,
– rosyjskiej,
– słowackiej,
– ukraińskiej,
– żydowskiej.
Wedle ostatniego spisu z roku 2011, w Polsce zamieszkiwało wtedy 1,47 mln obywateli polskich o nie-polskiej narodowości. Grupa ta stanowiła prawie 4% mieszkańców kraju.[4] Również z danych tego spisu wynika, że 29.000 (0.07%) osób zadeklarowało przynależność do uznawanych w Polsce mniejszości etnicznych oraz 285.000 (0.7%) do uznawanych mniejszości narodowych. Tak więc wedle Ustawy z 2005 roku, konstytucyjnym dobrodziejstwem ochrony praw mniejszości cieszy się w sumie 314.000 obywateli RP, czyli 0,81% ludności kraju.
Z drugiej strony, wedle danych spisu z 2011 roku, obywatele polscy należący do nieuznawanych przez Sejm mniejszości etnicznych i narodowych to 1.15 mln osób. Czyli tym sposobem całe 3% populacji dzisiejszej Polski wyklucza się spod konstytucyjnej ochrony praw mniejszości w tymże kraju.
Spójrzmy teraz na to rzadko komentowane wykluczenie. W trosce o ostrość widzenia wykluczenie te przeanalizujemy poprzez pryzmat danych o liczebności członków mniejszości etnicznych i narodowych w Polsce. Jeśli wziąć pod uwagę całą grupę obywateli polskich o nie-polskiej narodowości – 1,47 mln osób – to te powyżej wspomniane 314,000 członków uznanych mniejszości, stanowi zaledwie 21% ogółu wszystkich etnicznie nie-polskich obywateli RP. Tym sposobem ustawodawca rozciąga konstytucyjny parasol ochronny nad li tylko jedna piątą członków mniejszości etnicznych i narodowych zamieszkujących w dzisiejszej Polsce. Ergo, arbitralnie wyklucza się z zastosowania dobrodziejstw Konstytucji wobec 79% (czterech piątych) członków mniejszości etnicznych i narodowych.
Według spisu z 2011 roku Ślōnzocy w liczbie 0.85 mln stanowią 2,5% mieszkańców Polski, a zarazem 58% członków wszystkich mniejszości etnicznych i narodowych zamieszkujących w tym kraju. Na konstytucyjna ochronę mogą liczyć Karaimi w liczbie 300 czy Tatarzy w liczbie 1,800, lecz nie Ślōnzocy. Dlaczego?
Bowiem za PRLu dyskurs naukowo-polityczny w zakresie mniejszości zdominował mit etnicznie i religijnie jednorodnej Polski. Władze komunistycznej Polski, podpierając się „badaniami” polskich naukowców dowodziły, że w powojennej Polsce zamieszkiwali tylko etniczni Polacy, czyli po polsku mówiący katolicy. Marzenie przedwojennej Endecji zostało wypełnione po II wojnie światowej. Etnicznie nie-polscy obywatele międzywojennej Polski (nie mówiący po polsku i/lub nie wyznający katolicyzmu) zostali wymordowani w czasie Holocaustu, lub wygnano ich z Polski w czasie wojny i zaraz po niej. To była ta ideologiczna nić porozumienia, która połączyła polskich komunistów z antykomunistami, czyli nacjonalistami.
Za PRLu władze utrzymywały, że etnicznie nie-polskie mniejszości to margines, na granicy błędu statystycznego, znacznie poniżej 1% całej ludności Polski. A przez to nie wart uwagi. Dlatego za komunizmu w spisach nie figurowało pytanie o narodowość czy język używany w domu. Komunizm upadł w roku 1989. Po totalitaryzmie nastała epoka demokracji i wolności. Nie dla mniejszości etnicznych i narodowych. Narodowi komuniści przedzieżgli się w nacjonalistów i obecnie wraz z dawnymi antykomunistycznymi oponentami budują demokratyczną Polskę, w której szanuje się Konstytucję, prawo i prawa mniejszości. Prawa mniejszości respektuje się dla nie więcej niż 1% ludności kraju. Taki limit na kartkową tolerancję. Twarda narodowo-komunistyczna zasada, że w państwie nie może być członków mniejszości nad 1% ogółu ludności, wciąż obowiązuje w demokratycznej Polsce.[5]
Większość etnicznych Polaków przywykła do tej sytuacji i do tejże „normy” po półwieczu narodowego komunizmu oraz za trzech dekad równie narodowej demokracji. Lecz zastanówmy się jakby ta etniczna większość się czuła gdyby jakaś sejmowa ustawa ograniczała stosowanie gwarantowanych przez Konstytucję praw i wolności obywatelskich do jednej piątej obywateli, np. jedynie do tych wywodzących się z dawnej szlachty Rzplitej Królestwa Polskiego i Wielkiego Księstwa Litewskiego? Co by było gdyby ustawodawca pokazał figę potomkom chłopów pańszczyźnianych? „Nie dla Was, chamy” prawo głosu wyborczego, wolność słowa czy równość wobec prawa? Czy tak wykluczone z życia publicznego cztery piąte mieszkańców Polski nadal spokojnie by czapkowało przed dobrotliwymi obliczami jaśniepanów?
Marzec 2021
[1] https://www.sejm.gov.pl/prawo/konst/polski/kon1.htm
[2] https://www.gov.pl/web/mniejszosci-narodowe-i-etniczne/ustawa-o-mniejszosciach-narodowych-i-etnicznych-oraz-o-jezyku-regionalnym
[3] https://www.gov.pl/web/mniejszosci-narodowe-i-etniczne/ustawa-o-mniejszosciach-narodowych-i-etnicznych-oraz-o-jezyku-regionalnym
[4] https://stat.gov.pl/cps/rde/xbcr/gus/Przynaleznosc_narodowo-etniczna_w_2011_NSP.pdf
[5] https://src-h.slav.hokudai.ac.jp/publictn/eurasia_border_review/ebr_v5n2/EBR_v5n2_35.pdf
Genau, Geldmittel direkt von Brüssel zur Verfügung gestellt, ohne Zwischenstation Warschau, welches nur darauf aus ist, die Minderheiten zu Antagonisieren (z.B. die DMi mit der SMi in O/S), oder sich diese für andere Ziele gefügig zu machen. Es ist ein offenes Geheimnis, dass sobald die Minderheiten nicht nach Warschaus Pfeife Tanzen würden, auf einmal die Geldmittel knapper sein würden, aufgrund anderer wichtigeres Ausgaben. Stimmt wir zahlen auch Steuern, dass wird oft vergessen. Warschau wird nie diese gerecht verteilen, ohne eigene Interessen zu Verträgen… Deswegen lieber Brüssel, oder wirtschaftliche Autonomie und aus einer eigenen z.B. oberschlesischen Schatzkammer subventionieren.
Kochani, a nie jest to tak, że sami ciągle coś chcemy od KOGOŚ, a nic SAMI nie robi w temacie etnicznej kultury i języka.
Genau, bez prziklod, na poczōntek ściōngnōńć se ze silling.org ślōnskõ tastaturã i napoczōńć pisać komyntorze po ślōnsku 🙂 A uczyć się poniemiecku, coby mieć szyrszõ perspektywa na Ślōnsk, niyzmanipulowanõ polskōm narracyjōm. 🙂
Nicht ganz Herr Moscibrodzki,
sie dürfen hierbei nicht alle in einen Topf werfen. Es gibt einige, die hier mit sprechen, die sich sehr engagieren. Es wird jedoch etwas Anderes in Betracht gezogen – die finanzielle Unterstützung, so dass man sich um die kulturell-sprachliche Pflege des eigenen schlesischen Kulturerbes auch professionell kümmern kann, damit würden nämlich Stellen geschaffen werden, die ethnisch-nationalen Gruppen zustehen. Schließlich ist es auch so, dass wir auch Steuern in diesem Land zahlen (müssen) und werden dabei statt in unserer Andersartigkeit unterstützt, eher in der fortschreitenden Polonisierung untergraben. Sie glauben doch nicht ernsthaft, dass z.B. solche Institute wie das Schlesische Institut in Oppeln oder das Korfanty-Institut für Polnisches (!) Denken auch die deutsche oder die schlesische Perspektive vertritt und sich aus wissenschaftlicher Sicht für die Förderung und Entwicklung dieser auch einsetzt? Wie gesagt, eine strukturelle Unterstützung, die jene Multikulturalität widergibt unter einer EU-Schirmherffschaft wäre die optimale Lösung hierzu. Leider sehen wir, was in den letzten 30 Jahren z.B. mit der deutschen Minderheit passiert – polonisiert bis zum geht nicht mehr, wie werden mediale Bilder von Schlesiern und Deutschen kreiert – entweder als Separatisten oder als Feinde, die als solche für immer auch bleiben werden… Also kein toleranter Umgang mit Andersartigkeit, zumal wir hier “lediglich” von national-ethnischer Andersartigkeit sprechen, die in dem Siedlungsgebiet verwurzelt und einheimisch sind.
Genau, Geldmittel direkt von Brüssel zur Verfügung gestellt, ohne Zwischenstation Warschau, welches nur darauf aus ist, die Minderheiten zu Antagonisieren (z.B. die DMi mit der SMi in O/S), oder sich diese für andere Ziele gefügig zu machen. Es ist ein offenes Geheimnis, dass sobald die Minderheiten nicht nach Warschaus Pfeife Tanzen würden, auf einmal die Geldmittel knapper sein würden, aufgrund anderer wichtigeres Ausgaben. Stimmt wir zahlen auch Steuern, dass wird oft vergessen. Warschau wird nie diese gerecht verteilen, ohne eigene Interessen zu Verträgen… Deswegen lieber Brüssel, oder wirtschaftliche Autonomie und aus einer eigenen z.B. oberschlesischen Schatzkammer subventionieren.
Dziękuję za odpowiedź na mój komentarz do artykułu. Pozdrawiam serdecznie
To bōl chytry Schachzug ôd Polokōw. Czamu majōm Bezalowac 100% kej mogōm 20%? Pedzcie prowda a ściōngniecie na siã zgorszyniy… Tako je sztrofa dzisiej a niy liniorz abo schlagstock.
Traurig, aber wahr. Czowiyk moge niby se być kim chce, ale mŏ być Polŏkym, bo tukej je Polska, pra? Tak richtich to my Polŏkōma nigdy niy byli, yno Ślōnzŏkōma, ftorzi poradzōm tysz po niymiecku, bezto i we Oesterreich a Deutschland czowiyk umiy (niy mujsi, ale umiy) czuć se choby dōma (nieftorzi powiōm, że to je choby we Warszawie abo Krakowie – no i cojś w tym je). Tak richtich rozłajzi se sam ôto, coby szło rzōndzić we gŏdkach a mieć kultura jakŏ se znŏ we heimacie, coby bezto ruszōł entwicklung godpodarki, bo potyncjał niy umiy ruszyć. Heimat se mŏ yno jedyn, ale Polcka ônygo niy chce zaakcyptować.
100 lŏt porażki. 76 cygaństwa, z czygo 44 richtich fest cygaństwa, a 32 cygaństwa pod deklym demokracyje a krzejścijōnstwa. Dejcie pokōj…
Genau Wirtschaft (gospodarka), to je ważne, Schluss ze polnische Wirtszaft u Ślōnzokōw. Ciynzko co robić, ejźli się je cudzym we włosnym Heimacie. I durch cza sie posugować cudzōm polskōm mowōm kolonizatorōw. Ślōnski śmiy być wkludzōny jako jynzyk ôbowiōnzkowy do szkolōw! To niyma fair co ślōnske dzieci sōm zmuszane do nauki j.pol jako ôjczystego, a polske niy muszōm się uczyć ślōnskigo! Jednako we urzyndach, fto niy poradzi po ślōnsku, tego na kurs posłać!