Robert Przeliorz: Dajmy już odejść śląskości

Na pewno nie raz przypomniał Wam ktoś o tym, że Niemcy mówili na Nas Wasserpolaki. I wiecie co? I dobrze, że nam przypomniał, bo to prawda. My za bardzo nie różnimy się od Polaków, choć chcielibyśmy być inni. Ubieramy się w swoje własne szaty, malujemy się w swoje barwy, ale to wszystko jest takie na pokaz, bo nawet w godce jesteśmy kalecy i rzadko kto poradzi godać jak bóg przykazał. Na tym banalnym poziomie potrafimy się odróżnić, potrafimy przytoczyć bolesną historię, ale mentalnie jesteśmy jak Polacy. Żyjemy już jedynie historią, naszym śląskim cierpieniem, jesteśmy zawistni, nie potrafimy się jednoczyć i przedłożyć interesu całej społeczności nad interes jednostki.

Ostatnie wybory pokazały, że ta śląskość to jest śmieszny relikt, który kilku startujących do rad, sejmiku etc trzymało dla siebie, by swój interes na tej śląskości ubić. Jaki był tego efekt? Tragiczny wynik wszystkich zainteresowanych, bo tą śląskością, taką obcą, dziwną, niezdefiniowaną i zamkniętą ciężko kogokolwiek nowego zarazić. Chore ambicje jednostek doprowadzają do tragedii i idei Górnego Śląska odbierają już i tak wątłe skrzydła. Bo np. taki Grzegorz Franki, to w moim odczuciu człowiek wielkich kompleksów. Całe życie chciałby brylować,w mediach społecznościowych wszystko okrasza swoim wizerunkiem jakby nigdy w życiu nie poczuł się doceniony. Koniec końców uciekł z pokładu ŚPR, bo jak na prawdziwego członka ZG przystało, trzeba było uciec do lepiej rokującego przysiółka jakim była PO. Tam rysowały się wizje bycia kimś, zgrywania jedynego sprawiedliwego sprawy śląskiej, który mógł coś zrobić, ale nie musiał (kawa i kołocz dla każdego!). Pomijam już fakt, że PO miała dosyć czasu, by dla Śląska coś zrobić, ale tam narcyzm jest wartością nadrzędną, więc dla Śląska nie przyniosło to niczego poza rozwleczeniem remontu Stadionu Śląskiego. Mamy też ludzi typu Andrzej Roczniok, Dariusz Dyrda i inne alienacje, które śląskości niczego dobrego nie przynoszą. To są takie szkodniki, które świadomie lub nie, niszczą wszelkie szanse na dobry wizerunek produktu zwanego śląskością.

Dej pozōr tyż:  Ożywienie We Ślōnsku

W samym ŚPR też było do bólu jałowo od postaci. O godnym zachowaniu i umiejętności oddania się idei to można mówić tylko w kwestii Jerzego Gorzelika, bo tylko on jakoś na siłę nie chciał brylować i był świadomy tego jak jego wizerunek oddziałuje na wizerunek całego ruchu. Na innych płaszczyznach też nie potrafimy się dogadać. W kwestii godki ludzie się wadzą, w kwestii podbierania sobie zdjęć, w pomysłach na promocję Śląska i wszędzie ciągle widzę tą tendencję, że wszystko rozbija się o indywidualne ambicje. Mało kto poważnie traktuje Śląsk jako idee, a większość widzi go jako produkt, który ma pomóc w zbudowaniu własnego wizerunku. To co się ludziom w Polsce podoba to Kabaret Młodych Panów bijący rekordy popularności na tej pajacowej, węglowej mowie, albo Frele, które byłyby randomowymi szarakami, zasuwającymi po trzydziestce jako księgowe w korpo, ale na karykaturze śląskiej godki zdobyły upragnione pięć minut i będą mogły opowiadać kolejnym pokoleniom, że były w życiu spełnione i zrobiły dużo dobrego dla śląskiej kultury (sic!). Taka śląskość nie ma szans na bycie poważnym zjawiskiem kulturowym.

Naszej kultury nie ma nigdzie poza naszym gronem, bo z czym mamy wyjść do zwykłych ludzi? Z niechęcią, z rozgoryczeniem i z jazgotem jaka ta Polska jest zła? Z dyskursem tego czym śląskość jest? Sorry, ale do wszelkich przyjezdnych Ślązaków to nie przemówi, bo zwykli ludzie potrzebują autentyczności, idei i pozytywnej energii, a tej brakuje w tu i teraz bardzo. Śląskość AD 2019 to dziadek-powstaniec pod respiratorem, który ma ciągle tłoczoną młodą krew. W tle lecą szlagry na TVSie, na stole leży Dziennik Zachodni pisany w Sosnowcu, z wynurzeniami Teresy Semik i Piotra Spyry. Tylko gdzieś w tle leży pod stołem zakurzona literatura przetłumaczona na Język Śląski. Za mało jest tych, którzy dzisiaj zrezygnowaliby z siebie dla Śląska. Gubi nas pycha i to najwyższy czas, żeby już odpuścić i dać opie odejść co by już niy dupcył fleków.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Dej pozōr tyż:  Ożywienie We Ślōnsku

Oglądaliście kiedyś Gwiezdne Wojny? Był tam pewien zakon, który pod wpływem wielu intryg oraz rozgrywek upada i zostaje rozwiązany. Święte księgi tego zakonu, które dały mu podwaliny stały się pustosłowiem, którego nikt z obecnych nie mógł już zrozumieć. Choć tak długo zachowane w końcu zostały zniszczone przez jednego z zakonników, bo zrozumieli, że świat w tu i teraz tego nie potrzebuje. Potrzebuje czegoś zupełnie innego, potrzebuje zrozumienia istoty czym jest dobro i walka o ideały, o wolność, pamięć i wyróżnienie. To takie prozaiczne przesłanie, że żeby coś żyło trzeba dać temu umrzeć. Coś musi zamilknąć, żeby za chwilę zakrzyczeć cały świat. My tego potrzebujemy, musimy się indywidualnie i razem na nowo zdefiniować, napisać Śląsk w tu i teraz. Śląsk nowy, ale poważny, świadomy historii, ale budujący się na nowo, bez wszelkiego balastu nienawiści, niechęci czy rozgoryczenia. Śląsk pełen uśmiechu, dobroci, pracy i wyższych wartości. Estetyczny, niepowtarzalny, nowoczesny jako infrastruktura, kultura a głównie jako człowieczeństwo. Potrzebny nam jest oddech, więc dajmy sobie tego luftu, wyjedźmy stąd, chociażby myślami jeśli nie możemy fizycznie. Żyjemy przecież w fantastycznym miejscu, które czerpie z wielu kultur i jest bezwzględnie częścią wspaniałej Europy. Na tej bazie można stworzyć coś niepowtarzalnego, ale celem nie powinno być wyodrębnienie, a stworzenie czegoś absolutnie przyjaznego. Dla Polski, dla Czech, Niemiec i całego świata.

Jeśli Gwiezdne Wojny do Was nie przemawiają, to muszę Wam przypomnieć, że Śląsk odwiedził niegdyś Johann Wolfgang Goethe – wybitny, niemiecki pisarz. To właśnie on w jednym ze swoich dzieł napisał, że głęboki upadek prowadzi do wielkiego szczęścia. Nie bójmy się więc upaść, nie smućmy się radością tych, którzy nam tego upadku życzą. Wszak od dna można się już tylko odbić i popłynąć w górę. A nie jest nas mało i na pewno na tym dnie nie zostaniemy. Chciejmy tylko nowego Śląska, ale nie pisanego pojedynczymi nazwiskami, a siłą wszystkich dusz, które tu mieszkają. PYRSK!

Dej pozōr tyż:  Ożywienie We Ślōnsku

 

Robert Przeliorz – konserwator zabytków, muzealnik, kulturoznawca. Ślązak, ale przede wszystkim człowiek.

 

Foto tytułowe: Jerzy Strzelecki [CC BY-SA 3.0], from Wikimedia Commons

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza