Pomiędzy lękiem a pogardą. Obraz Niemców w katowickim tygodniku “Odra” 1945-1950

Poniżej prezentujemy przedruk artykułu z “Joseph von Eichendorff Konversatorium – Zeszyty Edukacji Kulturalnej – Hefte für Kulturbildung”, 2019 (81).

Sekretarz Stanu USA, James Francis Byrnes wygłosił w Stuttgarcie 6 września 1946 przemówienie, które odbiło się szerokim echem na całym świecie. Oświadczył wówczas, że polska granica zachodnia na Odrze oraz Nysie nie jest linią ostateczną i musi ulec rewizji. Zapowiedział wprost, iż rząd Stanów Zjednoczonych nie poprze polskich żądań w kwestii Ziem Odzyskanych podczas planowanej konferencji pokojowej [1]. Część ówczesnych mieszkańców Ziem Zachodnich w Polsce zareagowała na to przemówienie przerażeniem [2]. Wielu polskich repatriantów zaczęło sobie zapewne zadawać pytania, czy próby budowania nowej egzystencji na zachodnich terenach mają w ogóle sens, skoro za lada chwilę wrócą tutaj Niemcy [3]. Słowa Byrnesa okazały się jednak dla polskich władz komunistycznych wielką szansą. Dały okazję do argumentacji, że dla sojuszu ze Związkiem Radzieckim nie ma alternatywy. To ZSRR miało być jedynym gwarantem polskiej obecności na dawnych niemieckich terenach [4]. Mocne oparcie polskiego programu politycznego o Rosję miało zapewnić państwu obronę przed Niemcami [5]. Odwoływano się tu szczególnie chętnie do przemówienia Stalina z 9 lutego 1946, w którym Stalin oświadczył, że współpraca komunistów z kapitalistami jest niemożliwa, gdyż to kapitaliści są tymi, którzy mają wojenne zapędy [6]. Polskie media chętnie informowały o rewizjonistycznych tęsknotach w Niemczech. Większość polityków w zachodnich Landach dawnej Rzeszy stała na stanowisku, że w żadnym wypadku nie zrezygnuje z żądań zwrotu swoich ziem na Wschodzie [7].

Przemówienie Byrnesa dla katowickiej „Odry” nie stanowiło natomiast jakiegoś nadzwyczajnego przełomu. Wręcz przeciwnie. Od pierwszych  numerów tego czasopisma pojawiały się tam teksty przepojone głęboką  niechęcią i uprzedzeniami wobec Niemców. Nie może to zresztą dziwić wobec faktu, że od zakończenia wojny upłynęło zaledwie  kilka miesięcy. A zbrodnie popełnione w imieniu narodu niemieckiego autorzy tych tekstów mieli doskonale w pamięci. Za przykład posłużyć może tekst Feliksa Konecznego „Kołobłęd cywilizacji Niemiec” z 1946 roku, w którym autor głosi osobliwą teorie w myśl której Niemcy mieli być genetycznie niejednolitym narodem złożonym z czterech ras [8]. Niemiecki “Rassenvolk” miał być właściwie narodem kundli, bo tak mało w nim własnej krwi. Dlatego górują nad nimi nawet zwierzęta gospodarcze [9], a rzekomo według średniowiecznych arabskich zapisków Germanie są narodem pozbawionym inteligencji o twarzach podobnych do psów [10]. À propos twarzy, żądnych władzy nad innymi Niemców cechować miała tzw. “pruska“, bądź “junkierska gęba“. Mimika wyrażać miała się zimnymi ustami z wypchniętą do przodu dolną wargą oraz zaciśniętymi szczękami. Ich oczy miały goreć “zimnym płomieniem“, który powoduje obojętność i ślepotę na ludzkie cierpienie. Najtrafniejszym przykładem niesympatycznej “gęby” miała być twarz ministra spraw zagranicznych w III Rzeszy, Joachima von Ribbentropa [11].

Ale nie tylko twarz niemiecka miała być synonimem brzydoty. Również wszędobylski na Ziemiach Odzyskanych germański duch miał powodować, że brzydota objawiała się w architekturze oraz w pozostawionych przez Niemców przedmiotach. Nowe gospodynie miały przerabiać poniemieckie domostwa na własną polską modłę, pod nosem przeklinając Niemców i ciesząc się, że odeszli [12].

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

A to w połączeniu z wizualizacją brzydkich, odrażających i złych Niemców miało pomóc w wymierzeniu sprawiedliwości oraz w skuteczniejszym wysiedlaniu niechcianego w nowej Polsce niemieckiego elementu. Niemiec utożsamiany był przede wszystkim z niszczycielem polskich ziem, którego aniołowie i święty Piotr uważają za czarta i łapserdaka [13]. Na łamach “Odry” drwiono, że Niemcy nie posiadają nawet ku temu podstaw, aby wpisywać się we własne rasistowskie wzorce. Błękitnoocy blondyni mieli bowiem w Niemczech stanowić śladową mniejszość [14].

Jak twierdzi jeden z autorów “Odry“, brunatna koszula to właściwie kaftan bezpieczeństwa każdego Niemca. Ich krzyżackie dusze wyprane są z uczuć, dlatego tak łatwo przychodziło im mordowanie [15]. I dlatego też żaden z narodów świata nie jest tak pozbawiony ludzkich uczuć jak Niemcy [16]. W niemieckiej mentalności standardem pozostawała niewrażliwość na dowcipy [17], dopiero na widok pomordowanych ciał Niemcy mieli reagować śmiechem [18].

[19]

Na łamach “Odry” przeczytać można, że żaden naród nie wzbudzał w Polakach nigdy takiej odrazy jak Niemcy [20]. Na łamach periodyku przekonywano nie tylko, że Niemcy są nie tylko okrutni i brutalni [21], ale również, że posiadają szatańskie moce [22]. Wynikać miały one przede wszystkim z potrzeby posiadania bożków i wodzów [23], które nie dość, że są bluźnierstwem przeciwko chrześcijaństwu, ale są również dowodem na ewidentną głupotę. W Niemczech bowiem nawet wykształceni obywatele wierzyć mieli w takie bzdury, jak mistycyzm [24], a liczne sekty w Niemczech są dowodem na chaos umysłowy narodu niemieckiego, czego skutkiem są dwie wojny światowe [25].

Mistyczna żądza krwi Niemców ma podobno swoją genezę w najdawniejszych czasach. Według redakcji tygodnika, to tęsknota za metafizyką ciągnęła od zawsze Niemców do wojny [26]. Wojna była swego rodzaju bożkiem, której mieli odwiecznie pragnąć [27]. A to miało wskazywać na specyficzną konstrukcję psychiczną prostego niemieckiego ludu [28]. Ponadto według Pawła Jasienicy przekazywanie sobie zawodu żołnierza przez wiele pokoleń w środowiskach niemieckich miała dowodzić temu, że w Niemczech żołnierzem jest się już od kołyski [29]. Ponoć uczciwy i czuły dla swej rodziny oraz zwierząt Niemiec zaczyna bez mrugnięcia okiem mordować i rabować, gdy mu się pokaże teatralny heroizm oraz błyszczący mundur [30].

Jak pisze przy innej okazji Edmund Osmańczyk, niemiecka nienawiść w stosunku do Polaków różni się od tej do Żydów. Do Żydów Niemcy mają szacunek i mordując ich kierowali się posłuszeństwem wobec władzy. Tymczasem nienawiść do Polaków mieli nosić we krwi [31].

O tym, że Niemcom wcale nie zależy na pozostaniu na Ziemiach Odzyskanych, a raczej na sianiu nienawiści w duchu hitleryzmu świadczyć miała scena przywołana przez Kozikowskiego. Opisuje on sytuację, jak żona dawnego esesmana wściekle wykrzykuje do Polaków, że Niemcy się jeszcze odegrają. Pewien dobroduszny Polak natomiast ratuje Niemkę przed karą, jaką jest wysiedlenie. Jednakże Niemka w dalszym ciągu knuje i w końcu wraz z jej niesympatycznymi dziećmi zostaje wysłana na zachód [32]. Natomiast dobrymi Niemcami są ci, u których publicysta zdoła się dopatrzeć słowiańskiego rodowodu. Miało nim być bez wątpienia zgermanizowane na “Leiser” nazwisko “Cichy“. “Chudy, trochę ascetyczny (…) o spokojnych i uczciwie patrzących oczach” Niemiec płacze nad tym, że żona – oschła Niemka, zmusza go do wyjazdu. Chciałby bowiem zostać na ziemi rodzinnej, a dzięki jego “słowiańskiemu pochodzeniu” martwi się i zawierza swojego ulubionego kota w ręce nowego, polskiego właściciela domostwa [33].

Dej pozōr tyż:  Trefy We Ślonsku

W cyklu “Listy z Polskiego Zachodu” Kozikowski opowiada o swoim nowym mieszkaniu w Matejkowicach (nazwa do 1946, później: Przesieka [34]) i o nadal pozostającej w nim “swarliwej“, dawnej niemieckiej właścicielce. Na przykładzie niemieckiej staruszki, autor wysuwa teorię, iż wszyscy Niemcy są brudni i niechlujni, a słowo “Niemiec” nie jest wcale synonimem porządku i czystości, jak każą głosić utarte stereotypy. Scena o kłótliwej Niemce, która ukrywa żywność (której zresztą nie jest już właścicielką), by po czasie odkryć, że nie jest już zdatną do jedzenia z powodu powstałego nalotu pleśni – ma obnażać mit o niemieckiej gospodarności, gdyż tak naprawdę Niemcy są sknerami oszczędnymi do granic absurdu. Niemka z tego powodu oszczędza i nie daje krowie należycie jeść, a mleko z udoju kradnie dla siebie. To wszystko miało być dowodem na tępe mózgi Niemców [35].

Wszystkie te czarne charakterologicznie cechy Niemców zestawiano z cechami Polaków. I jeśli chodzi o rozwój literatury i kultury, Polacy podobno potrzebowali jedynie 10-15 lat, by osiągnąć to samo, na co Niemcy pracowali przez 100 lat [36]. Cytując ówczesnego pułkownika Jerzego Ziętka “Odra” pisze, że to właśnie Polaków tradycyjnymi cechami miały być “pracowitość, wytrwałość, czystość, sumienność, zdyscyplinowanie i fachowość“. Nie brak Polakom jednak wad. Miały być nimi uniżenie i służalstwo wobec Niemców [37].

Natomiast na pokojowe uosobienie Polaków wskazywać miało to, że nie mają w zwyczaju stosować krzyków, poganiania i gróźb jak Niemcy [38]. Na łamach “Odry” chwalono się, że Polacy odprawiali Niemców z możliwością zabrania całego dobytku ruchomego oraz kosztowności. W przeciwieństwie do metod hitlerowców, wysiedlenia przeprowadzane przez Polaków miały być bardzo honorowe i dyplomatyczne [39].

Na łamach tygodnika wyrażano obawy, jakoby Zabużanie mieli przejmować nie tylko majątki poniemieckie, ale również i elementy niemieckiej kultury. Jak twierdził Zdzisław Hierowski, stanowiłoby to poważne zagrożenie dla odrodzenia się polskiej kultury na nowych terenach [40]. Powodowało to oczywiste zagrożenie dla istnienia polskiej kultury, dlatego też według Wilhelma Szewczyka należało dążyć do jak największego osłabienia Niemców [41].

Według relacji Eugeniusza Paukszty, Niemcy na nowo przyłączonych do Polski terenach stawali się elementem coraz mocniej niepożądanym, a reakcją Polaków na wysiedlenia była ulga [42]. Aprobatę procesu wysiedleńczego wzbudzać miały takie sceny, jak stara Niemka płacze nad losem przegranego kraju oraz nad stratą rodziny, mając nadzieję, że “Gott mit uns” [43] ją wyzwoli [44]. Pewna Niemka ze Szczecina natomiast sama miała być tym przerażona, że wchodząc do sklepu z automatu krzyknęła “Heil Hitler” [45].

Często czyta się również o dualiźmie duszy każdego Niemca. Według Kazimierza Wyki, Niemcy noszą maski, zakrywając swą prawdziwą twarz. Udają sentymentalnych intelektualistów i filozofów, których cechuje idealizm oraz ogłada, jednocześnie skrywając swoje faktyczne oblicze, które jest bezwzględne, zbrodnicze i łapczywe [46].

Z dzisiejszej perspektywy szczególne bolesne wydawać się muszą niegodne ataki na wybitnego socjalistę i wieloletnią ofiarę hitlerowskich prześladowań, Kurta Schumachera. Był on bohaterem sprzeciwu wobec narodowego socjalizmu i jego symbolem. Po wojnie Schumacher został przywódcą niemieckiej SPD [47]. Jego zainteresowanie losami przesiedleńców ze wschodnich ziem wynikało z faktu, że sam urodził się w Chełmnie. W tym sensie sam uważał się za przesiedleńca i bardzo przeżywał utratę stron rodzinnych. W przeciwieństwie do Konrada Adenauera wpatrzonego w zachód Europy, Schumacher częściej w swoich wystąpieniach poruszał kwestie przesiedleńców. Domagał się również rewizji granic. Jego determinacja zyskała w ówczesnych Niemczech spory podziw oraz szacunek [48]. Dla Wilhelma Szewczyka był natomiast Schumacher podsycającym antypolską nagonkę polakożercą [49]. Człowiekiem rzekomo przesyconym ideami narodowego socjalizmu, który kroczy śladami Hitlera [50]. W interpretacjach “Odry” miał Schumacher dążyć do rozpętania kolejnej wojny [51]. Na jej łamach nie tylko jego poglądy, ale również i niepełnosprawność była obiektem kpin. Z powodu braku ramienia Schumacher miał nauczyć się obierać jako więzień w obozie kartofle jedną ręką, by po wojnie zaskarbiać sobie sympatię amerykańskich żołnierzy. A “śmiesznie wymachujący jedną zaciśniętą piąstką” groził stronie wschodniej, aby oddała Ziemie Odzyskane z powrotem [52]. Dziwić natomiast musi, że o wybitnie prawicowym polityku, jakim był Konrad Adenauer, „Odra” nie wspomniała ani razu. A przecież był to człowiek, który szeroko otworzył bramy dawnym hitlerowskim  elitom do powrotu do wszystkich nieomal dziedzin życia politycznego, społecznego i gospodarczego Republiki Federalnej  Niemiec. [53] 

[54]

Wilhelm Szewczyk na łamach swojego czasopisma przytaczał również chętnie głosy prasy niemieckiej. Przekonywał, jak bardzo polityka niemiecka szkodzi obrazowi Polski na arenie międzynarodowej. Tym bardziej, że Niemcom coraz częściej udawało się kreować siebie samych na męczenników narodowego socjalizmu. Twierdzili oni jednocześnie, że wyrządzono im krzywdę i niesłusznie wypędzono ich z rodzinnych miast [55]. Krzywdy jakich doświadczać mieli przesiedleńcy były instrumentalizowane do relatywizowania zbrodni, jakich dopuścił się reżim narodowosocjalistyczny [56]. Środowiska przesiedleńcze miały skutecznie oczerniać Polaków w oczach innych narodów [57]. Budzić współczucie dla ich rzekomo tragicznej sytuacji w nowych miejscach osiedlenia [58]. Na łamach niemieckiej prasy przekonywano, że polska administracja nie potrafiła poradzić sobie z zagospodarowaniem dawnych niemieckich ziem. Szewczyk przytaczał głosy niemieckich periodyków w myśl których Polacy mieli być nieporadni i bezsilni wobec wyzwań jakich wymagało zagospodarowanie tego wysoko gospodarczo zaawansowanego regionu jakim był Śląsk [59]. Według Wilhelma Szewczyka były to symptomy świadomej strategii mającej na celu odzyskanie utraconych ziem [60]. Zwracał uwagę na skuteczność niemieckich intryg, w wyniku których dla przykładu brytyjska, amerykańska czy nawet czeska prasa miała odnosić się niechętnie do polskiej obecności na Ziemiach Zachodnich [61]. I drwił jednocześnie z jej naiwności twierdząc, że “bagno niemieckie jest zdradzieckie. Niejeden w nim jeszcze utonie” [62].

Przed zupełnie karkołomnym zadaniem stanęli publicyści “Odry” wobec problemu autochtonów [63]. Z jednej strony stanowili oni dowód na, jak twierdzono, prasłowiańską polskość przyłączonych do Rzeczypospolitej ziem, z drugiej strony odróżnienie ich od Niemców nastręczało niezwykłych trudności. “Odra” donosiła, że zdławiona przez germanizacyjny ucisk na Ziemiach Odzyskanych polskość nakazuje autochtonom uważać kulturę niemiecką za lepszą od polskiej [64]. To między innymi miało powodować, że w oczach repatriantów autochtoni identyfikowani byli jako Niemcy [65]. W ten sam sposób mieli oni być postrzegani przez mieszkańców Zagłębia, dla których byli oni również Niemcami [66]. Zdaniem Hierowskiego za taki stan rzeczy winna jest skomplikowana historia Śląska, która nie jest dla przybywających Zabużan zrozumiała [67].

Dej pozōr tyż:  Tref ze Bożōm krōwkōm we Ligocie Łabędzkiej

I nawet jeżeli na łamach “Odry” pojawiały się oskarżenia, że Ślązacy fanatycznie zaprzedali się narodowosocjalistycznemu reżimowi, to miały one sporadyczny charakter. Postawy takie tłumaczono procesem wielowiekowego “zatruwania dusz pruską lojalnością” [68]. Zdaniem publicystów “Odry” lud śląski miał być wolny od zarzutu zdrady narodowej. Jeżeli autochtoni uczestniczyli w działaniach hitlerowskiego państwa, to tylko dlatego, że zostali zmanipulowani lub do tego zmuszeni [69]. Dla przykładu niemieckie związki pracownicze miały się starać o wychowanie śląskich górników czy hutników na “posłusznych, zadowolonych i pobożnych pachołków zarobkujących“. W ten sposób paradoksalnie to właśnie bogactwa kruszców na tej ziemi stały się dla rodowitych Górnoślązaków powodem ich zniewolenia [70]. Autochtoni byli przez Niemców traktowani jak Murzyni na Czarnym Lądzie. Górny Śląsk był dla Prusaków niczym podbity kolonialny kraj, w którym można maksymalnie eksploatować zarówno bogactwa naturalne, jak i ludzi [71].

Według publicystów “Odry” również Mazurzy mieli być Słowianami przyobleczonymi w niemiecki “rock” oraz okrągłą, robotniczą “mycę” [72]. Mieli być jednak zawsze oporni wobec obcej, niemieckiej mentalności” [73]. Na łamach pisma pojawiały się wpisy o zuchwałych polskich Górnoślązakach, którzy przyjeżdżali do Wrocławia po to, by opluwać tamtejsze niemieckie pomniki [74].

Na łamach tygodnika formułowano tezę, że krzywdzące opinie o autochtonach miały powodować, że zamykali się oni w obrębie własnych społeczności. I jednocześnie mieli mieć w stosunku do repatriantów kompleks niższości [75]. Ich niepewność i strach miały wynikać również z obawy przed wysiedleniem [76]. Autochtonów na łamach “Odry” przedstawiano jako zahukanych, co miało wynikać z zastraszania przez nowych mieszkańców tej ziemi [77].

Odra” starała się tworzyć obraz polskiego Ślązaka. Autochtonów miały bardzo boleć posądzenia, że są Niemcami. Tym bardziej, że to właśnie od nich mieli oni doświadczać również ogromu krzywd [78]. Zdaniem Hierowskiego Ślązacy nie tylko przecierpieli pięcioletnie widmo wojny, ale przetrzymali cierpienie sześciu wieków ucisku germanizacyjnego. I to również dzięki ich uporowi i wytrwałości będzie mogła się na Ziemiach Odzyskanych w końcu odrodzić się polskość [79]. Natomiast Szewczyk pokłada w repatriantach nadzieję, że uwierzą, że Ślązacy nawet drogą “volksdeutscherstwa” kroczyli ku wspólnej, szerokiej polskości [80].

W publicystyce “Odry” można wyodrębnić wyraźne propagandowe cele. Z jednej strony starano się tworzyć sprzyjającą atmosferę wokół wysiedleń ludności niemieckiej. Wielu Polaków aż za dobrze miało w pamięci represje niemieckie z 1939 roku. Bali się zemsty i represji za usunięcie Niemców z ich domostw. Nie chcieli w tym procederze uczestniczyć. W społeczeństwie polskim nie za bardzo dawano wiary w to, że niemiecki imperializm został złamany. Raczej spodziewano się rychłego powrotu Niemców. Stąd też konieczne było przedstawienie środowisk niemieckich w jak najgorszym świetle. A polską obecność na Ziemiach Zachodnich jako ostateczną i nieodwracalną. W tekstach “Odry” widoczna jest także wyraźna tendencja do mobilizowania społeczeństwa polskiego do ewentualnej walki z Niemcami, gdyby rzeczywiście miało tu znowu dojść do ponownego konfliktu. Publicyści “Odry” wyrażali jednak przekonanie, że zwycięstwo nad niemieckim imperializmem będzie miało przede wszystkim charakter polityczny. Polska pokaże w przyszłości wszystkim “Byrnesom“, że swoją pracą i umiejętnością znakomicie zagospodaruje i rozwinie ziemie zachodnie. I to będzie najlepszy argument przeciwko oskarżeniem, że region ten oddano w niewłaściwe ręce [81].

Katowicka “Odra“, przynajmniej w pierwszych latach, sprawiała wrażenie pisma niezależnego. Naturalnie w obliczu dopiero zakończonej wojny publicystyka musiała być przepojona niechęcią wobec Niemców. “Odra” nie siliła się na obiektywizm, czy próby rzetelnych analiz sytuacji politycznej. Jest pełna obraźliwych określeń, emocjonalizmów, manipulacji. Mimo dramatycznego, powojennego czasu orientacja czasopisma dzisiejszej perspektywy musi dziwić. Na tle innych czasopism tego okresu bodaj „Odra” demonstrowała największą niechęć wobec Niemców. I pomyśleć, że jej redaktorem naczelnym był rodowity Górnoślązak, Wilhelm Szewczyk.

___________________

*Tekst podchodzi z ostatniego numeru (81) Josef von Eichendorff Konversatorium, które zostały wznowione po kilkuletniej przerwie. Od tego numeru periodyk wychodzi pod redakcją dr Doroty Kurpiers. Sekretarzem redakcji jest Natalia Klimaschka. Periodyk wydawany jest przez stowarzyszenie Konversatorium Eichendorffa, którego prezesem jest prof. dr. hab. Joachim Glensk.

Natalia Klimaschka, Obraz Niemców w katowickiej “Odrze” 1945-1950, “Joseph von Eichendorff Konversatorium – Zeszyty Edukacji Kulturalnej – Hefte für Kulturbildung”, 1/2019 (81), wyd. “Śląsk” – Wydawnictwo Naukowe, Katowice-Opole 2019, s. 63-76.

Przypisy:

[1] Wojciech Roszkowki, Historia Polski 1914-2004, Warszawa 2003, s. 164.
[2] Patrz: Piotr Madajczyk, Niemcy polscy 1944-1989, Warszawa 2001.
[3] Niniejsze rozważania oparto o analizę merytoryczną katowickiego tygodnika społeczno-literackiego “Odra” od początku pisma w dniu 20 lipca 1945 do końca jego ukazywania się 29.01.1950 r. Periodyk wydawany był przez „Czytelnika”. Tematyka niemiecka zajmowała na łamach czasopisma centralne miejsce. Jej narracje były ważnym czynnikiem kształtującym atmosferę na Ziemiach Zachodnich. Patrz też: Paweł Sarna, “Odra” (1945-1950) – Monografia czasopisma, Katowice 2019.
[4] Bez autora, Perspektywa Odry, “Odra” 1946/33, s. 1 (29.09.1946).
[5] Jacek Brzym, Czwarty drogowskaz, “Odra” 1946/42, s. 1 (01.12.1946). Jacek Brzym to pseudonim Wilhelma Szewczyka. Na łamach “Odry” posługiwał się również pseudonimami “wisz” oraz “wi”. Michał Skop, Literatura niemiecka w publicystyce Wilhelma Szewczyka, Katowice 2016, s. 264.
[6] Przemowa Józefa Stalina z 9.02.1946 r. [Wersja angielska: Speech Delivered by Stalin at a Meeting of Voters of the Stalin Electoral District, Moscow, February 09, 1946History and Public Policy Program Digital Archive, Gospolitizdat, Moscow, 1946, dostęp: http://digitalarchive.wilsoncenter.org/document/116179, s. 4.]; Patrz także: Michał Jerzy Zacharias, Powołanie kominformu w 1947 r. Przyczyny, przebieg, skutki, “Studia z Dziejów Rosji i Europy Środkowo-Wschodniej”, r. 31, s. 96 (1996).
[7] Wilhelm Szewczyk, “Wrocław, co przywieziesz to ostaw”, “Odra” 1946/17-18, s. 1-2 (09.06.1946).
[8] Feliks Koneczny, Kołobłęd cywilizacyjny Niemiec, “Odra” 1946/31, s. 1-2 (15.09.1946).
[9] Edward Kozikowski, Listy z Polskiego Zachodu: Moje rozstanie z Niemcami, “Odra” 1946/25, s. 6 (04.08.1946).
[10] Stefan Sulima, Ziemia odnalezionych przeznaczeń, “Odra” 1946/33, s. 1-2 (29.09.1946).
[11] Kazimierz Wyka, Niemiecki charakter narodowy, “Odra” 1945/1, s. 2-3 (20.07.1945).
[12] Danuta Strzeszewska-Bieńkowska, Listy z Polskiego Zachodu: List ze Szklarskiej Poręby, “Odra” 1946/29, s. 6 (01.09.1946).
[13] Wilhelm Szewczyk, List do Pana Boga, “Odra” 1945/5, s. 4-5 (20.09.1945).
[14] Stanisław Rospond, Piast-Kołodziej i wojowniczy Siegfried, “Odra” 1946/12, s. 1-2 (05.05.1946).
[15] Ibidem.
[16] Edward Kozikowski, Jeszcze o metodach, “Odra” 1946/36, s. 7 (20.10.1946).
[17] Józef Klimek, Z notatnika niemcoznawczego, “Odra” 1949/29, s. 2 (07.08.1949).
[18] wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1946/5, s. 8 (10.03.1946).
[19] Bez autora, karykatura pt. Wilk w owczej skórze, “Odra” 1947/9, s. 2 (02.03.1947).
[20] Edward Kozikowski, Jeszcze o metodach, “Odra” 1946/36, s. 7 (20.10.1946).
[21] Edward Serwański, Niemiecka kwadratura koła, “Odra” 1946/9, s. 1-2 (14.04.1946); Bez autora, Co robią Niemcy, “Odra” 1945/8, s. 8 (05.11.1945).
[22] Zby., Glossy i notatki: Czytamy prasę, “Odra” 1946/32, s. 8 (22.09.1946).
[23] Stanisław Rospond, Piast-Kołodziej i wojowniczy Siegfried, “Odra” 1946/12, s. 1-2 (05.05.1946).
[24] Kazimierz Kozłowski, Źródła hańby i klęski, “Odra” 1946/5, s. 3-4 (10.03.1946).
[25] Feliks Koneczny, Kołobłęd cywilizacyjny Niemiec, “Odra” 1946/31, s. 1-2 (15.09.1946).
[26] Bez autora, Perspektywa Odry, “Odra” 1946/23, s. 1 (21.07.1946).
[27] Stanisław Rospond, Piast-Kołodziej i wojowniczy Siegfried, “Odra” 1946/12, s. 1-2 (05.05.1946).
[28] Kazimierz Kozłowski, Źródła hańby i klęski, “Odra” 1946/5, s. 3-4 (10.03.1946).
[29] Paweł Jasienica, Przebudowa i pięść, “Odra” 1946/19, s. 1-2 (23.06.1946).
[30] Egon Naganowski, Nasza dyskusja: Złudzenia i fakty, “Odra” 1948/22, s. 3-4 (30.05.1948).
[31] Edmund Osmańczyk, “Bei den Preussen”, “Odra” 1945/1, s. 3 (20.07.1945).
[32] Edward Kozikowski, Listy z Polskiego Zachodu: Moje rozstanie z Niemcami, “Odra” 1946/25, s. 6 (04.08.1946).
[33] Ibidem.
[34] Włodzimierz Kalicki, Rejtan pod szynkwasem, “Gazeta Wyborcza” – dodatek, 1999/54, s. 24 (05.03.1999).
[35] Edward Kozikowski, Listy z Polskiego Zachodu: Dzień w Matejkowicach, “Odra” 1946/10, s. 9-10 (21.04.1946).
[36] Jerzy Hutka, Zróbmy bilans, “Odra” 1945/3, s. 2 (20.08.1945).
[37] Jerzy Ziętek, Wspólne życie – wspólna odpowiedzialność, “Odra” 1946/30, s. 1-2 (08.09.1946).
[38] Stefan Sulima, Na krańcach, “Odra” 1946/20, s. 1-2 (30.06.1946).
[39] Edward Kozikowski, Listy z Polskiego Zachodu: Moje rozstanie z Niemcami, “Odra” 1946/25, s. 6 (04.08.1946). Jak wiadomo, nie jest to do końca prawdą, ponieważ istniały faktyczne zarządzenia informujące o możliwości zabrania ze sobą jedynie ograniczonej ilości przedmiotów i to jeszcze określonej kategorii, z bezwzględnym zakazem zabierania rzeczy wartościowych. [Patrz: Pismo Ministerstwa Ziem Odzyskanych z 27.04.1946 r. w sprawie repatriacji Niemców, AP Kat., UWŚl/SP, sygn. 175/2, k. 185−187.]
[40] Zdzisław Hierowski, Program kulturalny dla ziem odzyskanych, “Odra” 1945/7, s. 1-2 (20.10.1945).
[41] Wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1946/14, s. 8 (19.05.1946).
[42] Eugeniusz Paukszta, Listy z Polskiego Zachodu: Wysiedlanie Niemców, “Odra” 1946/4, s. 6 (01.03.1946).
[43] W niemieckim: Bóg z nami.
[44] Edward Kozikowski, Listy z Polskiego Zachodu: Moje rozstanie z Niemcami, “Odra” 1946/25, s. 6 (04.08.1946).
[45] Edward Serwański, Niemiecka kwadratura koła, “Odra” 1946/9, s. 1-2 (14.04.1946).
[46] Kazimierz Wyka, Niemiecki charakter narodowy, “Odra” 1945/1, s. 2-3 (20.07.1945).
[47] Patrz: Willy Albrecht, Die SPD unter Kurt Schumacher und Erich Ollenhauer 1946 bis 1963, Bonn 2000.
[48] Bez autora, Perspektywa Odry, “Odra” 1946/33, s. 1 (29.09.1946).
[49] wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1946/30, s. 8 (08.09.1946).
[50] wisz., Co robią Niemcy, “Odra” 1946/45-46, s. 12 (22.12.1946).
[51] wisz., Co robią Niemcy, “Odra” 1946/45-46, s. 12 (22.12.1946); patrz także: Markowski Mieczysław, U źródeł ostatniej wojny, “Odra” 1947/10, s. 5 (09.03.1947).
[52] Wilhelm Szewczyk, Opowieści niemieckie, “Odra” 1946/45-46, s. 3-5 (22.12.1946).
[53] Patrz: Sebastian Fikus, Trudny spadek dysydentów III Rzeszy w Republice Federalnej  Niemiec, Warszawa 2013.
[54] Bez autora, karykatura pt. Dr Kurt Schumacher przemawia, “Odra” 1947/10, s. 10 (09.03.1947).
[55] Wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1946/17-18, s. 12 (09.06.1946).
[56] Wi, Co robią Niemcy, “Odra” 1945/10, s. 8 (10.12.1945).
[57] Bez autora, Perspektywa Odry, “Odra” 1945/5, s. 1 (20.09.1945).
[58] wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1946/5 s. 8 (10.03.1946).
[59] wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1945/11, s. 12 (25.11.1945); Patrz także: wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1946/4, s. 8 (01.03.1946).
[60] wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1945/11, s. 12 (25.11.1945).
[61] wisz, Co robią Niemcy, “Odra” 1946/4, s. 8 (01.03.1946).
[62] wisz., Co robią Niemcy, “Odra” 1946/43, s. 8 (08.12.1946).
[63] Sebastian Fikus, Modele ochrony praw mniejszości narodowych na Górnym Śląsku 1918-2008 [w:] Jolanta Horyń, Jan Maciejewski, Społeczeństwo wielokulturowe wyzwaniem w pracy nauczyciela andragoga, Wrocław 2011, s. 191-207.
[64] Jerzy Szostan, Repolonizacja, “Odra” 1945/11, s. 6-7 (25.12.1945); Patrz także: Sebastian Fikus, Renata Schumann, Wspomnienia z placu umarłych [w:] Wielokulturowość w relacjach polsko-niemieckich, red. Maria Kalczyńska, Opole 2014, s. 97.
[65] Zdzisław Hierowski, Odbudowa Zachodu, “Odra” 1945/1, s. 4 (20.07.1945); Patrz także: Antoni Sylwester, W nadodrzańskiej wsi, “Odra” 1946/25, s. 6-7 (04.08.1946); Patrz także: Sebastian Fikus, Renata Schumann, Wspomnienia z placu umarłych [w:] Wielokulturowość w relacjach polsko-niemieckich, red. Maria Kalczyńska, Opole 2014, s. 97.
[66] Kazimierz Gołba, Problem zagłębiowski, “Odra” 1945/2, s. 6 (05.08.1945).
[67] Zdzisław Hierowski, Odbudowa Zachodu, “Odra” 1945/1, s. 4 (20.07.1945).
[68] Zdzisław Hierowski, Śląska insurekcja, “Odra” 1946/11, s. 1-2 (28.04.1946).
[69] MOST, Zmierzch Volkslisty, “Odra” 1946/44, s. 1-2 (15.12.1946).
[70] pk, Normy dumy, “Odra” 1948/49, s. 1 (05.12.1948).
[71] Edmund Osmańczyk, Rodowód hitleryzmu, “Odra” 1948/14, s. 1-3 (04.04.1948).
[72] W niemieckim: kaftan oraz czapka.
[73] Stefan Sulima, Wschodzące ziarno, “Odra” 1948/18, s. 1-3 (02.05.1948).
[74] Wilhelm Szewczyk, “Wrocław, co przywieziesz to ostaw”, “Odra” 1946/17-18, s. 1-2 (09.06.1946).
[75] Zdzisław Hierowski, Odbudowa Zachodu, “Odra” 1945/1, s. 4 (20.07.1945).
[76] Antoni Sylwester, W nadodrzańskiej wsi, “Odra” 1946/25, s. 6-7 (04.08.1946).
[77] Eugeniusz Paukszta, Listy z Polskiego Zachodu: Obrona słabych, “Odra” 1946/22, s. 7 (14.07.1946).
[78] Jan Wiktor, Działacz niestrudzony, “Odra” 1946/16, s. 1-2 (02.06.1946).
[79] Zdzisław Hierowski, Odbudowa Zachodu, “Odra” 1945/1, s. 4 (20.07.1945).
[80] wisz, Perspektywa Odry, “Odra” 1947/6, s. 2 (09.02.1947).
[81] Bez autora, Perspektywa Odry, “Odra” 1946/33, s. 1 (29.09.1946).

Dej pozōr tyż:  Trefy We Ślonsku

Natalia Klimaschka

ur. 1992 w Raciborzu, dziennikarz, fotoreporter, prawnik, historyk. Absolwentka Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Opolskiego. Początkowo doktorantka (Instytut Nauk Politycznych i Dziennikarstwa), a obecnie uczestniczka Szkoły Doktorskiej w Uniwersytecie Śląskim (Instytut Dziennikarstwa i Komunikacji Medialnej). Jej badania koncentrują się wokół mitologii politycznej oraz tego, jak mity wpisane są w pamięć zbiorową społeczeństw. Obecnie szuka mitów dotyczących Niemiec w polskiej publicystyce lat 1945-1949. Wolny czas spędza najchętniej w podraciborskich lasach. Prowadzi bloga Wspomnienia ze starego Raciborza.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza