Konrad Kołakowski: Obozy, lagry, łagry
Pod prąd nie znaczy przeciwko #1
Od kilku dni wiadomością numer jeden jest pogarszająca się relacja na linii Warszawa-Tel Awiw (a może Warszawa-Jerozolima). Otóż w 73. rocznicę wyzwolenia Nazistowskiego (Niemieckiego?) Obozu Koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau ambasador Izraela, łamiąc chyba wszystkie normy kodeksu dyplomatycznego, zarzuca stronie polskiej, iż wchodząca w życie nowelizacja ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej narusza dobro stosunków między państwami polskim i izraelskim, i sprzeciwia się ustawie.
Groteska? Patrząc na ów temat z punktu widzenia tylko polsko-żydowskiego – tak. Nowelizacja wprowadza bowiem możliwość karania – grzywną lub nawet pozbawieniem wolności – osób, które będą posługiwać się terminami typu „polskie obozy śmierci”, „polskie obozy zagłady”, „polskie obozy koncentracyjne”. Natychmiast sprawa nabiera tempa, słychać coraz to nowe wypowiedzi polityków izraelskich o próbie zamazywania, fałszowania historii, negowaniu Holokaustu. Jako obywatel Polski (nie mówię – Polak), czuję się tym zażenowany. Jak potomkowie ludzi, którzy w latach 30 stanowili pokaźną część obywateli II Rzeczypospolitej, mogą zarzucać państwu polskiemu negowanie Holokaustu? Tak jakby Polacy nie byli wraz z Żydami (ale i np. Romami) poddawani eksterminacji. Choć jestem zdecydowanym przeciwnikiem PiSu, z całej mocy popieram wprowadzoną ustawę. O własny wizerunek trzeba dbać.
Jednak jest jeden problem… Skoro mówienie o polskich obozach koncentracyjnych staje się karalne, to mogę trafić za kratki. Dlaczego? Bo takie też były – trzeba to wprost powiedzieć – POWOJENNE obozy. Przykładem świętochłowicka Zgoda, Jaworzno czy Łambinowice. Tam ginęli ludzie: nie z rąk najeźdźców, a ludzi w polskich mundurach, z polskimi dokumentami.
Dyć na Zgodzie siedzioł i bōł truty arszynikiym mōj starzik, a ś nim moc Ślōnzŏkōw. We Jaworznie trzimali moja tanta z Wesołyj, a te, co jōm prali i gwołcili, gŏdali po polsku i mieli polske miana. I tukej już ta ustawa je dziwno… Jak wojynne ôbozy były nazistowske-niymiecke, a były, to te powojynne były komunistyczne-polske… bo jake inksze?
Podsumowując, medialna burza trwa. I dobrze, bo sprawiedliwość musi być zachowana. Nikt nigdy nie powinien mówić o polskich obozach koncentracyjnych uczestniczących w Holokauście. I tak, ludzi, którzy celowo zakłamują historię, należy karać. Jednak niech Polacy mają odwagę przyznać, że po II wojnie światowej istniały polskie obozy dla Ślązaków, Niemców, Łemków itd. Inna była skala, inne realia, jednak takie samo cierpienie i ta sama śmierć.
Konrad Kołakowski, Ur. 1991 mieszka w Zabrzu. Ukończył studia na kierunku Historia w dwóch specjalizacjach. Zajmuje się głównie historią Górnego Śląska, z tej tematyki pisze także pracę magisterską. Ukończone również magisterskie studia na kierunku Studia Śląskie. Laureat Stypendium Ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Pracownik Muzeum Górnictwa Węglowego w Zabrzu. Współautor publikacji o kulturze górniczej na Śląsku i kulturze Osiedli Robotniczych Zabrza. Uczestnik, czynny, wielu konferencji, seminariów o tematyce historycznej, publicystycznej, politycznej w zakresie Górnego Śląska. Ślązak.