Moc kultury #41: Eichendorff a Chopin (List piąty z Ligoty)
Aleksander Lubina
Moc kultury
Eichendorff a Chopin
W wydawnictwie Silesia Progress ukazała się książka Margarethe Korzeniowicz
o Josephie hr. von Eichendorff
z posłowiem Zbigniewa Kadłubka Cygaro Eichendorffa,
po przeczytaniu którego postanowiłem wysłać autorowi
Siedem listów z Ligoty.
Namawiam do przeczytania książki Margarethe Korzeniewicz
i posławia Zbigniewa Kadłubka, bo tylko tak może się wywiązać rozmowa.
List piąty z Ligoty
Drogi Profesorze, docierając do mego serca piszesz w posłowiu:
„A tu jeszcze nutka lekkiej pioseneczki, nuconej jak gdyby od niechcenia. Pieśniczki leśnej a lekkiej niczym strumyczek szemrzący. Co się przez malinowe tęsknoty i chruśniaki podraciborskie wije i tam najmocniej żyje.
Nad Suminą splątany wierzbiną.”
Cieszy się serce moje i radośni tętni poezją, bo jest w wierszach Eichendorffa lekkość i prostota jakby z nutą Shakespearowskich sonetów, jakby z „ludowych” wierszyków Goethego romantycznego, delikatne zaproszenie do śpiewu wspólnego podczas wędrówki i zachwytu nad naturą i metafizyką dawniej u Caspara Davida Friedricha, współcześnie nad krajobrazami mistycznymi Henryka Wańka.
Tak, prostota jest ponadczasowa! Twoje teksty Zbigniewie to impresje z kontrapunktem Erica Satie i jego estymą dla muzyki od wieków średnich przez gregoriańską do ragtimów włącznie.
To jakby piosnki podraciborskie zebrane przez Juliusa Rogera, przetłumaczone na niemiecki przez Augusta Heinricha Hoffmanna von Fallersleben, autora słów hymnu niemieckiego, z polecenia Franciszka/Ferenc(z)a/Franza Liszta późniejszego bibliotekarza księcia raciborskiego w Corvey, śpiewa Grzegorz Płonka
Jest u Eichendorffa jak w prostych romantycznych wierszach Leśmiana drobina, jest Something, jest Summa…
A i owszem, da się połączyć, jak widać, na lekcjach Eichendorffa z Chopinem, z Lisztem, z Shakespearem… No da się, da.
Jest w Eichendorffie los/przeznaczenie/przekleństwo Frederica Chopina, o którego Andrzej Panufnik (1914-1991) zapytał w liście do Zygmunta Mycielskiego (1907-1987), czy hołd składany kompozytorowi nadal zastępuje miłość uwielbieniem. (Cytata uproszczona).
Bo przecież Chopin jest nasz! Nasz! I tak to było przez kilkanaście dekad. Nasz / wielki / znany / pożegnany / amyn i na sztandary. Park miejski nazwijmy w Gliwicach Parkiem Szopena, a w Raciborzu ulicę Chopina umieśćmy między Kowalską i Rzeźniczą, prostopadle do Browarskiej… i amyn. I jest okej, jest okej, no może znajdzie się jeszcze jakoś ulica dla Muniuszka i szlus!
Co mi tam Wieniawski, Szymanowski, Lutosławski, Kilar, Penderecki?! Do podręczników dla klasy drugiej szkoły powszechnej nie trafili…
Dawniej, dawniej w czytance (podręczniku do języka polskiego dla SP) Frycek w Żelazowej Woli graniem uspokoił kamratów. Obecnie w Elementarzu odkrywców (podręcznik dla klas drugich cz. 1) znajdujemy:
Mały Frycek, wielki Fryderyk Wiecie, że ktoś mały może być wielki? Ja to wiem dzięki dziadkowi i pewnemu chłopakowi, który miał na imię tak jak ja. – Fryderyku – powiedział niedawno dziadek – czas, żebyś bliżej poznał swojego słynnego imiennika.I zabrał mnie do Żelazowej Woli nad rzeką Utratą. Ponad dwieście lat temu urodził się tam ten chłopak, a teraz jest tam… jego muzeum. Kim był? Od dzieciństwa świetnie grał na fortepianie. Gdy miał siedem lat, skomponował swój pierwszy utwór, a zaraz potem następne! – A jak myślisz, ile lat miał Frycek, kiedy pierwszy raz zagrał przed publicznością? – zapytał dziadek.Okazało się, że osiem! Co prawda, ja też występowałem już w szkolnym przedstawieniu, ale to przecież nie to samo.
Nie, nie, to nie to samo, chłopcze, nie to samo, Bo z Frycka wyrósł wielki Fryderyk, a z ciebie uczniu SP jeszcze nie wiadomo co!
Ale może do k… Nędzy zacznijmy wreszcie kształcić nauczycieli którzy mówią: W Tobie widzę już dziś małego Eichendorffa oraz przyrody, muzyki, polskiego, angielskiego niemieckiego biegłych w nauczaniu międzyprzedmiotowym.
Bo ze skargi Twoje smutnej i powyższej wyczytuję, że dotychczasowe zabiegi Uniwersytetu Śląskiego w kształceniu „regionalistów” niewiele zmieniły w recepcji Eichendorffa.
Wystarczy, że Eichendorff ma ulice, pomniki, wydania, omówienia i pierwsze omówienie pani Korzeniewicz napisane inaczej…
O Eichendorffie i Chopinie warto porozmawiać i wspomnieć wydawnictwo Breitkopf & Härtel pamiętając przy omawianiu o Marii Szymanowskiej i Clarze Schumann, o Beethovenie, o Liszcie, Weberze, o Schubercie, Brahmsie i Griegu i salonie Emmy Herwegh.