Moc kultury #1: Śmierć w Wenecji
Aleksander Lubina
Cykl: Moc kultury
Śmierć w Wenecji to nowela Tomasza Mann, która pierwotnie ukazała się w roku 1911 w stu ponumerowanych i podpisanych przez pisarza egzemplarzach w założonym w roku 1890 i istniejącym do dziś czasopiśmie Die neue Rundschau. (Jedynie pod dyktaturą Hitlera czasopismo to było zabronione i działało za granicą.)
Jako wydanie książkowe Śmierć w Wenecji ukazała się w 1913 w wydawnictwie Fischer Verlag, które założone zostało w 1886 i działa do dziś jako jedno z najistotniejszych wydawnictw na świecie. Fischer wydawał książki między innymi Alfreda Döblina, Gerharta Hauptmanna (Nobel literacki 1912), Hermanna Hesse (Nobel literacki 1946), Tomasza Manna (Nobel literacki 1929), Arthura Schnitzlera (m.in. Teresa. Kronika kobiecego życia) i Carla Zuckmayera (autor Kapitana z Koepenick).
Przeszło stuletnia historia czasopisma i wydawnictwa świadczy o tym, że ludzie czytają.
Spróbuję postawić pytanie: Co warto czytać? Od czego zacząć?
Trudne pytanie!
Z literaturą jest jak z herbatą – jeżeli szybciutko zamoczysz saszetkę w wielu szklankach wrzątku, będziesz pić lurę, która zaspokoi pragnienie, ale smaku nie ma i kultury picia nie ukształtuje. Jeżeli saszetkę zostawisz zbyt długo w jednej szklance, to grozi zgorzknienie. Herbata liściasta pita z filiżanki to tematy, wątki i motywy uniwersalne i ponadczasowe, które nie tracą aktualności niezależnie od kontynentu i wieku. Parzenia i picia herbaty przez długie lata uczą mistrzowie. W dobie Internetu można się uczyć samodzielnie – opanowanie kanonu parzenia oraz picia przeróżnych herbat: po rosyjsku, po angielsku, po turecku, po wiedeńsku, czarnej, zielonej, białej wymaga czasu.
Kanon literacki to Biblia, Homer, Ezop, Ajschylos, Eyrypides, Sofokles, Shakespeare… To miłość, zazdrość, żądza władzy, śmierć…
Jorge Luis Borges ujął to lapidarnie, twierdząc, że opowieści są cztery: ktoś umiera, żeby uratować bliźnich, twierdza się broni, choć obrończy wiedzą, ze zostaną pokonani, ktoś wędruje i wie, ze nie dojdzie do celu, ktoś kocha, ale to uczucie nie skończy się dobrze. Borges pisze:
Najbardziej zadziwiającym narzędziem, którym posługuje się człowiek jest bez wątpienia książka. Inne narzędzia są jedynie przedłużeniem ciała. Mikroskop i teleskop to przedłużenie wzroku, telefon słuchu. Pług czy miecz to przedłużenie ramienia. Jedynie książka jest czymś zupełnie innym. Książka jest przedłużeniem naszej pamięci i wyobraźni.
Arcydzieła literatury to pamięć i wyobraźnia miłości, piękna, cierpienia, umierania i śmierci.
Wenecja, piękna Wenecja, opiewana wielokroć, zwiedzana z obowiązku, budząca pusty zachwyt nie pachnie dobrze – butwieje i gnije, śmierdzi wilgocią, grzęzawiskiem. Szerzy się tam przemilczana zaraza. Śmierć w Wenecji opowiada o beznadziejnej samotności podstarzałego człowieka, o losie, o przeznaczeniu, o powolnym zatracenia godności, o śmierci w samotności, o platonicznym uczuciu. Tomasz Mann napisał w eseju: „To ta stara, znana historia: Werter się zastrzelił, ale Goethe pozostał przy życiu.” Ale to nie tylko nowelka do streszczenia, oj, nie. Mann postacią von Aschenbach nawiązuje do doktora Heinricha Fausta, który za ułudę młodości i miłości płaci duszą.
Tę odwieczną historię Tomasz Mann snuje wspaniałym językiem wymagającym od czytelnika i tłumacza niepospolitego trudu, bo już choćby nazwisko Aschenbach (proch w strumieniu? = rodzaj pochówku). Do tego język antyku w heksametrach i mitologia: Charon, Persefona, Hermes Psychopomp… od Dionizosa do Tanatosa oraz język i klimat i dekadencji…
Śmierć w Wencji to piękna i szczera opowieść o człowieku! Z Wagnerem i Nitzschem w tle, gdzieś dalej Alma Mahler, gdzieś agonia mieszczaństwa i przeczucie rozkładu, który zakazi świat jedną i drugą wojną…
Arcydzieło rodzi arcydzieła.
Luchino Visconti w 1971 nakręcił Morte a Venezia z Dirkem Bogarte w roli Aschenbacha. Z muzyką Musorgskiego, Beethovena i Mahlera, który użyczył wyglądu Aschenbachowi, z wnętrzami i kostiumami z obrazów impresjonistycznych.
Benjamin Britten w 1973 napisał operę Death in Venice. To ten sam Britten, którego War Requiem świat słuchał w 2018, w setną rocznice zakończenia wojny. Tekst rekwiem bazuje na Mszy Trydenckiej oraz na poezji Wilfreda Owena, znakomitego poety, poległego w 1918 na tydzień przed zawieszeniem broni.
My subject is War, and the pity of War.
The Poetry is in the pity…
All a poet can do today is warn. (Wilfred Owen)
John Neumeier opracował choreografię do baletu Tod in Venedig, korzystając z muzyki Jana Sebastiana Bacha, Ryszarda Wagnera – prapremiera w 2003 w Hamburgu. Neumeier zafascynowany biografią Wacława Niżyńkiego, legendy baletu (w bazylice świętego Krzyża wmurowana jest tablica pamiątkowa, bo tam Niżyński został ochrzczony).
Nowela Śmierć w Wenecji Tomasza Manna widniała kiedyś wśród lektur w liceum ogólnokształcącym, obecnie jej tam nie znajduję. Nadal jest tam Dżuma Camusa (literacki Nobel 1957), którą trudno pojąć bez refleksji nad A journal of the Plaque Year z roku 1772 Daniela Defoe oraz Śmierci w Wenecji Tomasza Manna.
Przemawia za takim opracowaniem Alberta Camusa poniższy fragment obowiązującej podstawy programowej języka polskiego w liceum ogólnokształcącym.
„Wychowanie młodzieży na lekcjach języka polskiego odbywa się poprzez refleksję, w wymiarze aksjologicznym, egzystencjalnym nad językiem i literaturą oraz kulturą. Obowiązkiem nauczyciela jest organizowanie wewnętrznej integracji wewnątrzprzedmiotowej, czyli łączenie kształcenia literackiego i kulturowego, językowego, tworzenia wypowiedzi oraz samokształcenia.”
Ograniczenie Śmierci w Wenecji jako „platonicznej miłości homoseksualnej Aschenbacha do Tadzia” (postać autentyczna – Władysław Moes) nie jest uzasadnione, bowiem i Dżuma i Śmierć w Wenecji to utwory paraboliczne, a homoseksualizmu, LGBT i genderu nie należy sprowadzać do straszenia nimi bliźnich. Takie wykorzystanie braku wiedzy jest niesmaczne niczym herbata z saszetek.
Dziękuję Karolino za komentarz. Kultura ma moc. Samo słowo oznacza kult. Pielęgnowanie boskości w rodzaju ludzkim. Bez tego człowieczeństwo transformuje ku barbarzyństwu.
Świetny artykuł! Przyrównanie czytania książek do parzenia herbaty zdaje się rzeczywiście oddawać w pewien sposób jej istotę, w końcu egzystencja poprzedza esencję. W dobie kryzysu czytelnictwa komentarz Borgesa pozostaje wciąż aktualny, a książka niewątpliwie jest narzędziem najbardziej zastanawiającym, bo mało pragmatycznym wytworem człowieka. Pozostaje miotanie się między wartościami uniwersalnymi i picie dobrej herbaty 🙂