Kim jest Ślązak? Charakter Ślązaka (część I)

Pisać dziś o charakterze całej grupy etnicznej, narodowościowej, to nie tylko mierzenie się z czymś ponad siły pojedynczego autora, lecz także wychodzenie bez zabezpieczenia na pozycje szowinisty i zacofańca. Postanowiłem jednak zaryzykować, gdyż widzę tego wielką potrzebę. Otóż w wielkim dziele poszukiwania swej tożsamości, jakie się w tych latach dokonuje, Ślązacy pozbawieni są podstawowych paradygmatów. Tradycyjne wyznaczniki śląskości wykpiwane są i skreślane nie przez silesiofobów, goroli, lecz przez uznane autorytety śląskie. Michał Smolorz rozprawił się z całą mitologią śląską, wyjąc ze śmiechu nad śląskim etosem pracy. Kazimierz Kutz wymyślił nieszczęsną „dupowatość Ślązaków”, która oczywiście została ochoczo i szeroko okrzyknięta najważniejszą naszą cechą. Tradycyjna religijność po ekscesach polskiego kleru sama przestała się wyróżniać. To samo z więzami rodzinnymi. Jeden z naszych luminarzy w rozgoryczeniu posunął się jeszcze dalej i stwierdził, że nie widzi dziś różnicy między Ślązakiem a mieszkańcem Podlasia! Hola! Hola! Ja widzę, czuję i wiem i niniejszym wykazać różnicę zamierzam. Religijność bowiem to nie ojciec Rydzyk, biskup Sławój – Głódź, Janiak czy Jędraszewski. Stosunek do pracy nie mógł zmienić się w nas wraz z zamknięciem kopalń, hut czy fabryk.

Materiał do tego artykułu zacząłem więc zbierać, zdając sobie jasno sprawę, że określić przymioty kogoś, kto jeszcze niedawno żadnych szczególnych cech posiadać nie powinien, boć przecie (jako mieszaniec) brał je automatycznie albo od Polaka, albo od Niemca, o Czechach nie wspominając. Ślązak jako osobna ludzka kategoria, występował jedynie w kawałach i wyzwiskach. To, że był „charakterny” na swój sposób, nie ulegało wątpliwości, wszelkie jednak ogólniejsze próby jego określenia zbytnio sugerowałyby istnienie jakiejś odrębnej nacji, a to było i jest bardzo źle widziane i nie dopuszczane do powszechnej świadomości.

Temat niesie ryzyko także z innej strony. Jako próba zamknięcia w pewne ramy czegoś z istoty nieuchwytnego, musi się on, chcąc, nie chcąc ocierać o oczywistość, tak bliską banałowi i o dowolność interpretacji, tak bliską zmyślaniu. Żeby osłabić to zagrożenie, opierać się będę na cytatach z dzieł ten temat już poruszających, lub na wypowiedziach osób powszechnie uznanych za autorytety. Jak Państwo zauważą, opinie swe wygłaszają i ludzie bez reszty oddani polskiej władzy (czy to komunistycznej, czy już demokratycznej), polskiemu kościołowi, jak i ci, którzy na jej zaborczość srodze narzekają. Swój głos dorzucają i wybitni artyści urodzeni na Kresach i rodowici Ślązacy, nie znający w młodości języka polskiego. O śląskiej tożsamości mówią duchowni, lekarze, biznesmeni, artyści. Wszyscy o znanych, szanowanych nazwiskach – ten fakt mógłby przyczynić się do zwiększenia wiarygodności przedstawionych tu tez. Czy wyłoni się z tych przemyśleń i kompilacji jakiś zwarty obraz Ślązaka (Górnoślązaka), ocenią czytelnicy.

Tadeusz Kijonka śląskość widzi w „intensywnym stopie rodzimych pierwiastków: natury, kultury i historii tej ziemi”. Naturę rozumieć należy jako konglomerat natury miejsca i natury ludzi, którzy to miejsce zasiedlają. Miejsce – Śląsk, to obszar najdotkliwiej poddany przemianom. Równie często, co wozy kupieckie i grupy artystów i rzemieślników, przemierzały go bandy łupieżców i żołdaków. Ślązak zawsze żył „w ciekawych czasach” – mam na myśli także pejoratywne znaczenie tego określenia. Vitae magistra – historia, naprawdę nie ma już czego Ślązaka nauczyć. Odrobił on już wszystkie lekcje. Z wyjątkiem jednej – we własnej szkole. Jego „ciekawość świata” została zaspokojona w stopniu najwyższym z możliwych. Nie wyłączając „poznawania świata” w szeregach obcych armii i w konwojach jenieckich. Miejsce, w którym żyjemy to także niespotykany gdzie indziej melanż nacji i kultur (słowiańskiej i germańskiej; polskiej, żydowskiej, czeskiej, morawskiej, niemieckiej). Wyjątkowość miejsca stwarza wyjątkowych ludzi. Ksiądz profesor Tischner pisał:” Pogranicze może człowieka albo zawężać, albo poszerzać. Żyjąc na granicy, można stać się człowiekiem ciasnym, zapatrzonym tylko w siebie samego. Ale będąc człowiekiem pogranicza, można się także poszerzyć, można mieć szerokie horyzonty. Można powiedzieć tak: kto głupi, a postawi się go blisko granicy, to zostanie jeszcze głupszy, a kto mądry i stanie blisko granicy – ten zobaczy wielkie horyzonty i wielki świat”. Na Górnym Śląsku problem ten miał wymiar potrójny. I został rozwiązany z wielkim pożytkiem, jak zaświadcza nie byle kto – lecz sam Wojciech Kilar: „Przyjęto mnie tutaj jako swojego, jako Ślązaka!  Od chwili otrzymania tej nagrody („Lux ex Silesia” – Metropolity Katowickiego – J.H.), mogę o sobie powiedzieć, że jestem Ślązakiem urodzonym we Lwowie, ale Ślązakiem. Myślę, że w tej łatwości przyjmowania przybyszów z innych kręgów kulturowych przejawia się także europejskość Śląska”. Oskar Kolberg, który badaniom na Śląsku i o Śląsku przeznaczył bardzo mało czasu, zanotował jednak w swoim notesie: ”Charakter ogólny Ślązaka odznacza się otwartością, ufnością i serdecznością. Jest wytrwały i skłonny do nauki”. Dostrzega to też Alojzy Lysko, twierdząc, że odmienne od sąsiadów doświadczenia historyczne „…ukształtowały dzisiejszy typ Ślązaków, jako ludzi spolegliwych, do zgody z każdym, ludzi praktycznych, wytrwałych w pracy, ogromnie przywiązanych do swojej ziemi i wartości uświęconych przez przeszłość, ale jednocześnie czujnych wobec zamiarów obcych, nieufnych i krytycznych wobec ich poczynań, zwłaszcza w sferze wszelkiej władzy, jednak bez rebelianckich reakcji”.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Dej pozōr tyż:  Joseph von Eichendorff: Tynskność i Ksiynżycowo noc

Na wskroś oryginalną wizję śląskości, możliwą do zaistnienia w tej formie tylko w tym miejscu Europy, dzięki dziejom, stykowi narodów i kultur, jakiejś też tajemnicy ukrytej za śląskim człowiekiem i czasem, głoszą dwaj księża (biskup – filozof, teolog – poeta) o umysłach dorównujących największym – Alfons Nossol i Jerzy Szymik.
XVI wieczny śląski poeta Andreas Gryphius napisał: „Przebudź się serce moje i pomyśl”. Harmonię serca i myśli – jako oryginalnie śląską syntezę śląskości, rozumność serca i serdeczność rozumu, opisał i wprowadza w życie ksiądz biskup Nossol. Jego uczeń, ksiądz profesor Jerzy Szymik, tak ten ewenement wyjaśnia na przykładzie: „Myśleć sercem jest specyficznie śląskie. Patrząc z Zachodu jesteśmy jeszcze racjonalni, a już emocjonalni. A patrząc ze Wschodu, to jesteśmy jeszcze serdeczni, a już racjonalni. Widzę to nieraz w Lublinie, jak głęboko moi lubelscy przyjaciele są bliscy „słowiańskiej” części mojej duszy i jak mi do nich daleko, kiedy się w niej odzywa jej strona zachodnia”. Jak silne, trwałe i wyraźnie wyróżniające mogą być wpajane śląskie cechy, zaświadcza Bolesław Pylak, urodzony w Łopiennikach w lubelskim, wychowany i wykształcony w Tarnowskich Górach wspaniały duchowny, metropolita lubelski, profesor KUL. Jeden z najlepszych radiestetów, znawca i praktyk medycyny naturalnej i wschodniej (sekowany przez to w polskim kościele), patron honorowy „mojego” Światowego Zjazdu Tarnogórzan. Na pytanie: Czym jest dla księdza arcybiskupa śląskość? odpowiada: „W Tarnowie, gdzie byłem biskupem przez 14 lat, mówili mi: nie ma śląskiego akcentu, ale to Ślązak, bo działa jak Ślązak. Oceniali mnie po stylu pracy, załatwianiu konkretnych spraw: szybko, konkretnie, dokładnie, kompetentnie. Przyznam, że to był bardzo satysfakcjonujący komplement. Ja nie jestem takim typowym Ślązakiem transparentowym, w stylu chorągiewka, szyld na czole i już – jestem ze Śląska. Śląskość to pewien zespół cech, wśród których trzeba wymienić rzetelność, pracowitość, uczciwość, szacunek dla człowieka, ale też punktualność.”

Jak widać, magia miejsca, genius loci, działa silnie na każdego, kto chce się jej poddać, niezależnie, czy zrodziły go pokolenia osiadłe tu od wieków, czy przyszedł tu z innego kręgu kulturowego. A jak działa? To oczywiście tajemnica, magia. Na jedną z możliwych przyczyn zaistnienia takiej inności, „namaszczenia” człowieka, wskazuje Alojzy Lysko – niezmordowany działacz społeczny, autor książek o Śląsku, twórca rewelacyjnego spektaklu „Mianujom mie Hanka”: „My, rodowici Ślązacy jesteśmy ulepieni z innej gliny. O tym się mało mówi, a jeszcze mniej pisze, ale w Ślązakach płynie sporo krwi celtyckiej. Plemiona śląskie ukształtowała kultura lateńska, a więc ta, która tworzyła fundamenty cywilizacji europejskiej. … Nim na tych ziemiach pojawili się Słowianie, nim swoje piętno wywarł na nas niemiecki dryl, na który się niektórzy tak chętnie powołują, wpierw byli tu Celtowie, lud pracowity, o złotych rękach, fenomenalnie uduchowiony, a do tego dowcipny i przyjazny.” Takie spojrzenie na śląską genealogię tłumaczyłoby wyjątkowe w naszym regionie zainteresowanie kulturą (głównie muzyką) celtycką i faktem przywiązywania wyjątkowego znaczenia tradycji i duchowości. Znaczne obszary obyczajowości, jak: „umiłowanie” piwa (i mistrzostwo w jego warzeniu) i orkiestr dętych, umiejętność gry w skata, wpłynęły na charakter i usposobienie ludzi – potomków Bojów (z Bawarii i Bohemii).

Górnośląskie Towarzystwo Genealogiczne „Silius Radicum”, zdaje się, znalazło odpowiedź na tę sugestię, analizując wyniki badań DNA Ślązaków. Od roku 2016 realizuje „Projekt Silesia, czyli zróżnicowanie chromosomu Y na Śląsku”

Na podstawie wstępnych analiz można stwierdzić, że genetycznie ludność Śląska wykazuje największe podobieństwo do Czechów. Wielu podobieństw genetycznych można także doszukać się w DNA naszych zachodnich sąsiadów.

Dej pozōr tyż:  Nasz Plebiscyt 1921

Obyczajowość i kultura wiejska (chłopska) zetknęła się na Górnym Śląsku z kulturą miejską, robotniczą, osiągając niespotykane gdzie indziej efekty (jak chociażby cała tradycyjna kultura górniczego stanu). Zamieszkiwanie w specyficznej atmosferze familoków, dzieciństwo spędzone na podwórkach – przy klopsztandze – kształtowało człowieka zahartowanego, przedsiębiorczego, towarzyskiego i życzliwego. Podwórko kształtowało stosunki międzyludzkie (głównie „międzydziecięce”), uczyło podstawowych zasad kodeksu moralnego. Było domem, stołówką, boiskiem, salą gimnastyczną, świetlicą, nawet kinem i szpitalem. Profesor Janusz Czapiński stwierdził: ”Podwórko jest dla dzieciaków mikrokosmosem, w którym można przećwiczyć wszystkie scenariusze, jakie mogą przydarzyć się w życiu.” To miejsce – nie za piękne, to środowisko – nie idealne, oddziałuje na ludzi jak czakram i daje im moc, przyciąga i zniewala jak metafizyczna siła. Nasz tarnogórzanin – zwycięzca telewizyjnego turnieju, Krzysztof Respondek określa to wprost: „Śląsk stanowi całą moją siłę, gdybym się od tego odciął, stałbym się po prostu słaby”. Wybitny reżyser, Ślązak, Maciej Pieprzyca dopowiada: „Dla mnie Krzysiek jest dowodem na to, że te śląskie cechy, jak skromność, niechęć do przepychania się łokciami, ciepło i dobroć, też można przekuć w sukces”.
Cała ta sytuacja społeczno-ekonomiczna, polityczna i cywilizacyjna połączona z głęboką religijnością rzutowała na wzorce zachowań, nawyków, na wizję świata i człowieka – tworzyła określony typ osobowościowy. Był on zakodowany w tradycji i w sposobie życia. Kazimierz Kutz zapytany o to, jak czuł się w środowisku łódzkiej szkoły filmowej, powiedział: „Byłem w niej odmieńcem (…) To znaczy, że ja wyrosłem w określonej kulturze, w określonym systemie wartości – ze wszystkimi jego zaletami i wadami. To jest mój kod nieuświadomiony, ale on mi narzuca takie a nie inne widzenie świata”. Ów światopogląd kreowany był za pomocą niezbyt skomplikowanych metod. W śląskich domach stosowano prosty system kar i nagród. Wpajane zasady też były proste, choć daj Boże, by ta prostota „wchodziła do głowy” i dzisiaj. Tymoteusz Kutz, najmłodszy syn ikony Górnego Śląska, tak mówi o tych sprawach: „– Trzymał się zasady, że każdy popełnia błędy, ma do nich prawo, jednak kilka wartości jest bezdyskusyjnych. Trzeba zawsze mówić prawdę, nie krzywdzić innych. Dążyć do celu, ale nigdy kosztem innych. Często powtarzał te słowa z domu rodzinnego: „Popełniajcie błędy, ale nie ześwińcie się”.

Proces wykształcania się śląskiej tożsamości tak określił socjolog Wojciech Świątkiewicz: „Odczytywanie własnej tożsamości poprzez identyfikację z familią i społecznością krajanów, poszerzone o afiliacje kościelne cieszyło się pierwszeństwem wobec innych odniesień: narodowych, językowych, politycznych, kulturalnych. Stąd uzasadnione jest przekonanie o specyfice kulturowej Górnego Śląska zorientowanej wokół wartości rodziny, więzi regionalnych, religijności, a także pracy”. W rodzinie śląskiej, poprzez fakt czuwania nad przestrzeganiem określonych zasad, nie było taryf ulgowych i pobłażania, nie uzewnętrzniało się więzów emocjonalnych (dzieciom trza przoć, ale nie trza im tego pokazywać), elementem jednak dominującym był szacunek dla drugiej osoby, uwzględnianie jej integralności, uznanie godności i wiedzy życiowej najstarszych. Jak podkreślił ksiądz arcybiskup Damian Zimoń: „Krzesanie osobowości dzieci było stanowcze, pełne zainteresowania, lecz pozbawione absolutyzmu, dającego przecież niewielkie efekty w wychowaniu. Wymagania szły w parze z konsekwentnym wzorcem osobowym rodziców, najlepszym budulcem autorytetu.”

Tak było w domu wybitnego kardiochirurga, profesora Andrzeja Bochenka: „W domu obowiązywała zasada solidnej, dokładnej pracy, rodzice uczyli szacunku do niej. (…) Dobry przykład rodziców był dla mnie i mojego brata wartością najwyższą”. Inny wybitny lekarz – profesor Franciszek Kokot swego ojca tak wspomina: „Był bardzo wesoły i bardzo zdolny. Miał światły umysł, pomagał mi rozwiązywać różne problemy i oceniać zdarzenia. Myślę, że po ojcu odziedziczyłem niektóre zdolności, ale wydaje mi się, że mnie przewyższał potencjałem intelektualnym.” Dotykamy tu fenomenu, jakim była na Górnym Śląsku osobowość ojca. Prawie w stu procentach był to człowiek posiadający jedynie podstawowe wykształcenie, wykonujący ciężką pracę fizyczną. A przecież, jak wiemy z własnego doświadczenia, czy z przekazów
( jak chociażby przytoczonych wyżej), posiadał rozległą wiedzę życiową i szeroką skalę zainteresowań. Wytłumaczyć to można jakimś zakorzenionym w podświadomości pędem ku wyższym wartościom i łatwością w przyswajaniu wiedzy (co potwierdzają cytowane wyżej spostrzeżenia badaczy i podróżników). Zamknięty w kręgu: fabryka, kopalnia – familok, czytał bardzo wiele i to w dwóch językach. Na Górnym Śląsku czytelnictwo (zarówno, jeśli chodzi o wypożyczanie książek, jak i prenumeratę czasopism) biło wszelkie światowe rekordy. W Paprocanach koło Pszczyny na 1000 mieszkańców było 300 stałych prenumeratorów. Mroczny świat podziemi zastępowały barwne wizje malarskie, dalekie horyzonty obserwowało się oczami hodowanych ptaków.  Czasu wolnego nie było wiele – do pracy dochodziło się wszak pieszo (czasami wiele kilometrów). Towarzystwa gimnastyczne, kółka zainteresowań, teatry amatorskie, chóry i orkiestry dęte nie narzekały jednak na brak chętnych.
A matka? Dla kultury śląskiej matka jest tradycją, śląskością, tożsamością. Zawsze będzie kojarzona z czystością, akuratnością, pewnością, dobrym i uczciwym życiem. Gospodarność, zaradność, religijność – to cechy, które pielęgnowała i starała się wpoić swoim dzieciom.

Dej pozōr tyż:  Bartodziej & Soika: Haja na całego

Potrzeba, przymus wręcz, poszukiwania autorytetu, przewodnika życiowego, to cecha Ślązaków dotąd nie dostrzegana. Realizowała się bowiem, można tak to nazwać, niejako automatycznie. Autorytetem najwyższym był, jak wspomniałem wyżej, ojciec, matka. Gdy go zabrakło, jego rolę przejmował przeważnie mistrz i przełożony w pracy. Najlepszym przykładem osobowym takiego stanu rzeczy, jest Piotr Kler. Wcześnie stracił rodziców, stanął wobec groźby odesłania go, wraz z braćmi, do domu dziecka. Rolę ojca przyjął na siebie jego wuj w Kluczborku, który wpoił mu pierwsze zasady życiowe. W wieku 13 lat (!) podjął pracę w zakładzie stolarskim w Dobrodzieniu. Właściciel zakładu – Antoni Aptyka, stał się dla niego ojcem, opiekunem, nauczycielem i mistrzem. Odpowiedni stosunek do wykonywanej pracy, do jej efektów (firmę nazwał swym nazwiskiem, by sygnować produkty tylko najwyższej jakości, przynoszące chlubę) doprowadził do tego, że firma „Kler” nie sprzedaje mebli jedynie w Australii, prezydent Putin, bracia Kliczkowie najbardziej gustują w meblach pana Piotra, on sam zaś, dziś milioner, niedawno zorganizował koncert symfoniczny na 45 lecie firmy. Muzykę zresztą, jak większość Ślązaków, uwielbia. Stworzył fundację wspierającą młodych muzyków, głównie pianistów. Zresztą pomaga nie tylko pianistom. Jego działalność charytatywna jest przysłowiowa. Powtarza często, że dostał od życia szansę i robi teraz wszystko, by taką samą otrzymało dzięki niemu jak najwięcej ludzi. Podobną zresztą postawę przyjmuje wielu prawdziwych Ślązaków. Profesor Franciszek Kokot podczas uroczystości przyznawania mu doktoratu honoris causa powiedział:
„Zawsze powtarzam: Tyle samo musisz dawać, ile chcesz otrzymać. Chcesz otrzymać serce, oddaj więc cały świat”. Wdzięczność – to też jedna z cech, którą wyróżniają się Ślązacy w stopniu większym niż mieszkańcy innych regionów. Bardzo na Śląsku nie chciano być komuś coś dłużnym, zawdzięczać komuś lub czemuś coś bez spłaty tegoż lub innej gratyfikacji. Niewdzięcznicy na Śląsku należeli do jednej z najgorszych kategorii ludzi.

Rodzina na Górnym Śląsku utrzymywała więzy z jej członkami w różnym stopniu pokrewieństwa. Jak zauważa ksiądz profesor Szymik, krewny, to po śląsku: przociel, pochodzący od przoć – kochać. Kilka razy w roku – na odpustach, urodzinach seniorów, odbywały się zjazdy, gromadzące mnóstwo osób. Ta serdeczność została przeniesiona na stosunki z mieszkańcami familoka, kamienicy, sąsiadów. Wyjeżdżano wspólnie na majówki, dzielono się po świniobiciu, zapraszano na wesela i chrzciny, do dziś w wiele miejsc trafia „kołocz z wesela” rozdawany nie tylko rodzinie, lecz także znajomym. Te kontakty wpłynęły na wykształcenie się u Ślązaków cech przydających im więcej pogody i towarzyskości. Tymi cechami są: humor, wesołość, zamiłowanie do zabawy, muzykalność. O śląskiej rodzinie, specyfice humoru śląskiego pisałem obszernie w osobnych artykułach. Tu stwierdzić tylko należy, że może na Śląsku ilość rozwodów podobna jest do przeciętnej w kraju, nie ma natomiast krwawych waśni rodzinnych, poniewierania osób starszych. Instytucja „wycugu” trzyma się mocno i tylko tutaj występuje.

cdn. (część druga)

Jan Hahn – Prezes Przymierza Śląskiego. Autor wydawnictw związanych z historią i kulturą Śląska: “Śląsk magiczny“, „Ilustrowana historia Śląska w zarysie”, „Lux ex Silesia”, „Śląsk w Europie”. Pisze artykuły do prasy lokalnej („Gwarek”, „Montes Tarnoviciensis”) i regionalnej („Nowiny Rybnickie”). Z wykształcenia filolog słowiański (serbskochorwacki na UJ). Tłumacz z tego języka.

 

Tytułowy obraz: Anemone123 z Pixabay

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

9 kōmyntŏrzi ô „Kim jest Ślązak? Charakter Ślązaka (część I)

  • 4 kwiytnia 2021 ô 11:51
    Permalink

    Ślązakiem jest ten, kto nazywa siebie Ślązakiem oraz szanuje obyczaj śląski.

    Ôdpowiydz
  • 24 paździyrnika 2020 ô 07:39
    Permalink

    Nie poradza tak fajnie i naukowo szrajbować jak autor. Brawo za artykuł, brawo za rzetelne podejście do tematu. Opisane przykłady to fest rozwinięte niuansy z kerymi kożdy Hanys na codzień spotyko w życiu.

    Ôdpowiydz
  • 22 paździyrnika 2020 ô 12:04
    Permalink

    No ja, mimry z mamrami, a kocie jajo w tunce. Zaczynom siy echt boc, co za banialuki nostympne tukej szkryflac bydziecie. Od lot szpekuluja, czymu tukej niy roz jakes polskie hipotezy i antytezy soom przedstawione, a noszo geszchichta jak legenda o Smoku Wawelskim je prawiono. Czosem to ino idzie gowom czonsac, tak i tukej. Srogi cufal je chyba, ze godocie o Andreasie Gryphiusie? Jak juz szkryflocie o Sloonzokach, to wartko przipomnic, ze to tukej powstouy 3 szkoly poezji niymieckij. To znaczy, ze Sloonsk je kwelom literatury niymieckij! Szkryflocie: “Miejsce, w którym żyjemy to także niespotykany gdzie indziej melanż nacji i kultur (słowiańskiej i germańskiej; polskiej, żydowskiej, czeskiej, morawskiej, niemieckiej)” – To je na piyrwszy blik richtig ino nojwinkszy ajnflus mieli tukej Bawarczycy, Frankowie, Zaksonczycy i Turyngijczycy. To oni zakladali miasta, lokowali je ponownie, podobniy jak wsie. To oni tysz wprowadzili 3-uprawe pol, plug zylozny i srogo innych wichajstrow. Gibko jakos srogo szkryflorzy pomijo fakt, ze Sloonzoki lokowali nowe miasta we Polsce i byli osadnikami we Ostprojsen, stoond nowe dialekty tyj prowinycji bouy pokrewne ze sloonskimi. Godanie, o: “Śląskość to pewien zespół cech, wśród których trzeba wymienić rzetelność, pracowitość, uczciwość, szacunek dla człowieka, ale też punktualność.” – To soom, tzw. “deutsche Tugenden”, kere szczegolnie bouy wymagane przez noszych wiyrchnych, wladcow, amtmanow, gyszeftmanow itd… zowsze i byle kaj. Dlotego srogo goroli tukej nie moglo siy chycic festansztelungu. No ale curik do artikla. “Jak widać, magia miejsca, genius loci, działa silnie na każdego, kto chce się jej poddać, niezależnie, czy zrodziły go pokolenia osiadłe tu od wieków, czy przyszedł tu z innego kręgu kulturowego” – No to, wtos richtig pomyslou! Ino tukej to niy zodno teza, czi antyteza, ino pro-teza! Tako intelektualno! Poloki przeprowadzili w 1945 czystka etniczno na potomkach Slynzan i innych! Jakos to Wom niy wpaduo na myslunek? A couki abszus to Lysko se lajstnou: “O tym się mało mówi, a jeszcze mniej pisze, ale w Ślązakach płynie sporo krwi celtyckiej.” Uo Ponie Bucku! Celtowie byli na Sloonsku ale przed 2.000 lot do zadku! Juz kajs wele roku 0 ne, miyszkali tukej Wandalowie, Burgundowie, Silingowie, Hasdingowie, Lugiowie ( Hariowie, Helwekonowe, Manimów, Helizjowie, Nahanarwalowie…). Ci zas polezli przez Galia i Spania do Afryki, kaj zauozyli swoj rajch. Wele roku 450 przibyli do Karthaginy ze Sloonska, tam jeszcze wachujooncy Silingery ze prosbom uo zgoda krola na przekozanie osad i ziymi napuywajooncym Slowianom. Prosza, niy szkreflejcie gupot…

    Ôdpowiydz
    • 22 paździyrnika 2020 ô 15:05
      Permalink

      Zodne niymieckie Ino”peußische Tugenden”. Adolf dopiyro polonczol mit pruski z niymieckim. A Prusok To niyma zodyn Protoplasta etnicznego Niymca. Polskie pro-tezy Toch miol WE szkole. Ta Charakteristika popiyro w sumie, co WE Slonzokach durch je moc pruskigo ajnflusu i Tyz fajnie poczytac o tych o ftorych niy czytuja. Niy ino Niymce i Ślōnsk czyrpie swoj Etos ze “preußische Tugenden” Ale nawet Wielkopolska;). Niy rozumia tyj ataki na Artikel pana Hahna? Je Abo Ino gupio Abo czego sie barzij obawiom podstawiono, coby sioc zwada miyndzy Slonzokoma:( Dowejcie pozór, agentury warszawskij trza sie wszandy spodziywac! ” Niy robcie ostudy miyndzy Slonzokoma,
      Bo Bydzie Po nos.

      Ôdpowiydz
      • 12 grudnia 2022 ô 20:38
        Permalink

        Na Śląsku, jego kulturze, samookreśleniu się Górno-Ślązaków zaciążyła długa przynależność do Niemiec (około 200 lat). Częścią Śląska jest również Śląsk Cieszyński (Austriacki). Mój pradziad to Górno-Ślązak, prababcia Ślązaczka cieszyńska. Bardziej liberalna polityka Austrii względem krajów członkowskich cesarstwa, więcej języka polskiego w sądach, szkole i kościele sprawiła, że nie ma tu germanizmów w mowie. Germanizmy w mowie górnośląskiej mnie rażą. Przed włączeniem Górnego Śląska do Prus prawdopodobnie ich nie było. Były zapewne słowa i wyrażenia pochodzenia czeskiego (morawskiego), które zbliżone są do języka polskiego. Mieszkam w Krakowie 55 lat. Urodziłem się i mieszkałem na Śląsku 17 lat do matury. Dostrzegam wiele cech “śląskich” u siebie, różniących się od cech znajomych i kolegów, w mojej ocenie pozytywnych. To zapewne sprawa “śląskiego” wychowania i wzorców zaczerpniętych z rodzinnego domu..

        Ôdpowiydz
  • 22 paździyrnika 2020 ô 11:20
    Permalink

    Slazak ma pozornie dosc dobry instynkt samozachowawczy i gdzie sie spodziewa, ze mu moze zaszkodzic, To ta slaskosc czesto kamufluje. Finalnie takim zachowaniem aprobujemy, ze jest ona nieporzadana a To Nas zintegruje z kultura przyjezdna. Zabawne a moze raczej straszne Jak urzedniczka, kasjerka, etc zagadana Po slasku mowi twardo Po polsku, chociaz Po slasku umi… Czasem widac nawet nonwerbalne pioruny w oczach, ze tutaj sie nie godo Bo Jak ludzie To moga ocenic… Odp. Dopóki nie Bedzie To dla Nas oczywistoscia i nie uznamy Sami dla siebie ze jest To wzbogaceniem kulturowym, to zle oceniamy jedynie samych siebie w naszych glowach – slowami Kanta: musimy wyjsc ze naszej samozawinionej niemoznosci.

    Ôdpowiydz
  • 21 paździyrnika 2020 ô 21:20
    Permalink

    Łopisać Nacyjo tak wprost? To ni ma tak einfach.

    https://www.youtube.com/watch?v=9g0ZNkCp-Og
    Od 1:42 minuty (Reżyserka filmu Żelazny Most o Ślązakach)

    Abo w dialogach u Twardocha:
    – Przyjechołeś?
    – Ja, przyjechołech.
    Dlo mie to brzmi prawie jak Haiku.

    Ale mom Wos fest w zocy, za Waszo próba Panie Hahn.

    Ôdpowiydz
  • 21 paździyrnika 2020 ô 18:29
    Permalink

    cechy Ślązaków, które podkreślane są przez moich przyjaciół spoza Śląska, a którzy Śląsk poznali niedawno : Ślązak mówi tak, nie, to znaczy: tak, nie , Ślązacy mają bardzo subtelne poczucie estetyki, Śląska norma czystości jest całkiem inna od polskiej normy czystości, Ślązak najpierw zrobi a dopiero potem jest zmęczony

    Ôdpowiydz

Ôstŏw ôdpowiydź do Silesius Anonymous Pociep ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza