Jerzy Kowol – od ponad 4 dekad niepokonany
Jerzy Kowol urodził się w 1951 roku w Kolanowicach pod Opolem. Przygodę z lekkoatletyką rozpoczął od biegów przełajowych. Bronił barw dwóch górnośląskich klubów: Odry Opole i Górnika Zabrze startując głównie na dystansach 5 i 10km.
W swojej karierze zdobył 12 tytułów Mistrza Polski na różnych dystansach, wygrał jeden maraton, 5 –krotnie poprawiał rekord Polski w biegu 10km. 29 sierpnia 1978 roku podczas Mistrzostw Europy w Pradze Jerzy Kowol ustanowił rekord Polski w biegu na 10.000m z czasem 27,53:61min, który do dnia dzisiejszego nie został pobity. Obecnie mieszka w Stein koło Nürnbergu, wciąż chętnie odwiedza swe rodzinne strony.
T.D: Wszystko wskazuje na to, że 29 sierpnia minie 42 lata od Pańskiego rekordu, pamięta Pan ten dzień?

J.K.: Pamiętam ten dzień doskonale. Finał biegu na 10.000m odbywał się podczas słonecznej pogody przy pełnych trybunach na stadionie w Pradze. Czułem się wtedy bardzo dobrze, niestety zabrakło mi czterech okrążeń, żeby sięgnąć po medal Mistrzostw Europy, a jednocześnie osiągnąć jeszcze lepszy czas (Finałowy bieg z Pragi do dnia dzisiejszego jest uznawany za najszybszy bieg podczas Mistrzostw Europy na tym dystansie – dop. redaktora)
T.D.: Chyba nie spodziewał się Pan, że rekord ustanowiony w 1978 roku przetrwa tak długo?
J.K.: Rzeczywiście, tego bym się nie spodziewał. To może zmienić się w każdej chwili. Przebieg szkolenia oraz wchodzenie nowych talentów na rynek sportowy mają decydujący wpływ na osiągane wyniki. Niestety do dnia dzisiejszego nie udało się nikomu pobić mojego wyniku i przez to rekord przetrwał do dzisiaj.
T.D.: Jak rozpoczęła się przygoda ze sportem?
J.K.: Jeżeli chodzi o lekkoatletykę, to wszystko rozpoczęło się w szkole średniej w Opolu, kiedy zacząłem startować w biegach przełajowych. Niektóre z nich wygrałem, w innych byłem trzeci. Tam mnie zauważono i tak trafiłem do Odry Opole. Z niej przeszedłem do Górnika Zabrze, co dało mi możliwość większego rozwoju.
T.D.: Co dało Panu uprawianie sportu?
J.K.: Tutaj można wymienić kilka czynników. Możliwość podróżowania dzięki sportowi jest fantastyczna, byłem w wielu miejscach na świecie, których bym nie zobaczył, gdybym nie uprawiał lekkoatletyki. Poznanie ludzi, nawiązanie nowych kontaktów, zwiedzenie ciekawych miejsc o których mówiłem, jak również poprawienie sytuacji finansowej, to wszystko zawdzięczam sportowi.
T.D.: Co poleciłby Pan młodym zawodnikom rozpoczynającym przygodę ze sportem?
J.K.: Przede wszystkim trzeba wiedzieć jak biegać oraz mieć w sobie motywację do długich treningów. Młodzi zawodnicy muszą sobie uzmysłowić, że wyniki nie przychodzą od razu, tutaj trzeba wielokrotnie poświęcić dużo czasu, nie raz na trwające długie zgrupowania, aby w przyszłości móc osiągnąć dobry rezultat. Nie każdy to potrafi zrobić.
T.D.: Najpiękniejszy moment w karierze sportowej?
J.K.: Tych na przestani kariery było wiele. Najpierw było to wygranie przełaju, później medale z Mistrzostw Polski. Wyjazdy, dzięki uprawianiu sportu, o których wspominałem wcześniej. Sporo radości dało mi wygranie maratonu i w końcu uzyskiwanie co raz lepszych wyników, dzięki czemu udało mi się osiągnąć rezultat, który jest rekordem Polski.
T.D.: Które z wielu zgrupowań utkwiło Panu najbardziej w pamięci?
J.K.: Każde z nich miało swój własny urok. Doskonale czułem się w Meksyku, Nowej Zelandii czy Japonii. Pamiętam jednak zdarzenie z pobytu w Kenii, kiedy wychodziliśmy na treningi zetknęliśmy się z wielką biedą. Dzieci i młodzież biegały wtedy na boso z nami. Jedne były ubrane drugie nie. Mimo barier językowych udawało nam się choć trochę z nimi porozmawiać po angielsku. Dla mnie była to wielka przyjemność. Dla wielu z nich sport był jedyną możliwością ucieczki z biedy. Już wtedy ten kraj miał wielu znakomitych biegaczy.
T.D.: Czym różni się lekkoatletyka dzisiejsza z tą sprzed trzydziestu lat?
J.K.: Wtedy byliśmy zatrudnieni na etatach nie musząc pracować, zajmowaliśmy się jedynie treningiem. Mieliśmy możliwości wyjazdu na mitingi, jednak pod względem finansowym nie były one tak dobre jak ma to miejsce dzisiaj, kiedy zawodnik jeżdżący na różnego rodzaju zawody jest w stanie utrzymać się z uczestnictwa w nich. Obecnie lekkoatleci otrzymują nieporównywalnie większe pieniądze.
T.D.: Jerzy Kowol dzisiaj…
J.K.: … mimo swojego wieku, dalej biegam kilka razy w tygodniu, chociaż obecnie już tylko rekreacyjnie dla utrzymania dobrego samopoczucia i zdrowia. Lubię jeździć również na rowerze oraz kiedy przyjeżdżam w rodzinne strony z wielką chęcią pływam na Jeziorze Srebrnym w Osowcu. Wciąż jestem czynny zawodowo i mam nadzieję, że jeszcze tak będzie przez kilka lat.
Rekordy życiowe Jerzego Kowola:
1500 m: 3.39.70 min
3000 m: 7.47.60 min
5000 m: 13.26.70 min
10 000 m: 27.53.61 min
Maraton: 2.14.50 godz.
Wywiad przeprowadził: Tomasz Długosz, rocznik 1981, nauczyciel wychowania fizycznego, trener piłki nożnej.
Zdjęcie tytułowe: W tle Stadion Evžena Rošického w Pradze, na którym padł rekord w 1978 roku (fot. Honza Záruba [CC BY-SA])