Górnośląskie Tacyty 2022 przyznane
Tegoroczne rozdanie Górnośląskich Tacytów – nagrody Ruch Autonomii Śląska im. ks. Augustina Weltzla w dziedzinie historii odbyło się w Teatrze Korez w czwartek 20 października 2022 r. Przypomnijmy, że nagroda przyznawana jest od 2007 roku badaczom i popularyzatorom historii Górnego Śląska. Otrzymali je: prof. Ryszard Kaczmarek (badacz) i Robert Talarczyk (popularyzator).
Profesor Ryszard Kaczmarek otrzymał nagrodę za redakcję obszernego – trzytomowego “Słownika Powstań Śląskich”. Jak sam podkreślił, współredaktorem słownika jest profesor Maciej Fic, a w jego tworzeniu uczestniczyło około 60 innych autorów. Słownik wydany przez Instytut Badań Regionalnych Biblioteki Śląskiej w Katowicach i praca jego autorów otrzymała przychylną i intrygująca recenzję, wygłoszoną w laudacji redaktora “Gazety Wyborczej”, pana Józefa Krzyka. Jak twierdzi laudator, zaprezentowane w nim historie czyta się nieraz jak literaturę, nie jak słownik, i przedstawiono w publikacji zdarzenia chlubne i mniej chlubne z obu stron, nie widać wpływów politycznych i wpływu epoki, czego nie można powiedzieć o “Encyklopedii Powstań Śląskich” Wydawnictwa Instytutu Śląskiego w Opolu z 1982, w której zabrakło miejsca na “niepoprawne politycznie” postaci i wydarzenia.
Laudację na cześć artysty i dyrektora Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego wygłosił prof. Zbigniew Kadłubek. Artystyczna, nawiązująca do antyku, sama w sobie może być uznana za niedługie dzieło literackie. Kto miał przyjemność ją usłyszeć, musi przyznać, że należy do świetnych przykładów sztuki krasomówczej. (całość laudacji przytaczamy pod artykułem – dop. redakcji)
Następnie, po wręczeniu nagród odbyła się dyskusja z laureatami nagrody, prowadzona przez doktora Tomasza Słupika. Profesor Ryszard Kaczmarek przytoczył między innymi historię spotkania, na którym został zapytany, jak pisać historię, i odpowiedział – że tak, aby być w zgodzie ze sobą.
Na sam zas koniec widzowie zobaczyli sztukę “Byk“, monodram autorstwa Szczepana Twardocha, w reżyserii Roberta Talarczyka i Szczepana Twardocha. Sztuka, którą trudno podsumować krótko, bo cokolwiek się powie – że dotyczy zmagania się ze swoją tożsamością, że doskonale wyreżyserowana i zagrana, to wciąż będzie za mało. To jedna z tych, które trzeba zobaczyć, ponieważ cokolwiek by się o nich przeczytało, to zawsze będzie za mało.
tekst i fotografie: Magdalena Niewiadomska
Tacyty 2022
Laudacja Roberta Talarczyka
20 października 2022 roku
scripsit
Zbigniew Kadłubek
Kwiryci, Rzymianki i Rzymianie, nasze państwo, patria nostra, mimo doznanych krzywd i wielu wojen cudownie się rozwija. Widok Waszego tłumnego zgromadzenia, Kwiryci, Rzymianki
i Rzymianie, wydaje mi się nie tylko miły i zaszczytny. Widok Waszego tłumnego zgromadzenia byłby pięknym dowodem istnienia naszego państwa. Którego ślepcy nie dojrzą, a głusi nigdy nie usłyszą naszego łacińskiego języka, a jest to język stary i język świętych ksiąg.
Kwiryci, Rzymianki i Rzymianie, miejsce, z którego występuję, jest najokazalsze, jesteśmy bowiem w Theatrum Neinertianum sive in Korez. Tu, blisko Awentynu. Auint enim, mówią bowiem, że Theathrum Neinertianum to miejsce, gdzie zdarzają się cuda: chromi – chodzą o własnych nogach, głupi – mądrzeją, brzydcy – ładnieją; biedni – wychodzą z tego teatru bogaci, chudzi wychodzą grubi, a ci, którym
z powodu ciężkich przeżyć niewiele zostaje w głowach – nagle potrafią pomyśleć głęboko. Wspaniale myślą, umieją od nowa używać głowy, prawie tak jak my, Rzymianki i Rzymianie. Tak to już jest w tym teatrze: albowiem cuda się zdarzają, a ludzie doznają wielokrotnie pocieszenia, na Herkulesa, pocieszenia, łez uroniwszy zdroje.
Theatrum Neinertianum zobowiązuje do wysłowienia słów dojrzałych i przemówień zaiste pełnych prawdy, a także zwięzłych i dobrze przygotowanych. Dwie centurie wyznaczyły mnie na laudatora podczas wieczora tego naszego świątecznego: osobę mą skromną. Bardzo skromną. Tym większe zadanie przede mną. Bo ja mały z wielkością musze się zmierzyć.
Ośmiela mnie jedno, że patronuje nam Tacitus. Człowiek i artysta nieśmiały, a badacz światły tego, co dziejowe. Zaiste uczony mąż Tacitus, pisarz dość trudny, dla tych, co nie są biegli w łacinie, skryba uchodzący czasami za historyka, ale ja rzekłbym wprost: Tacitus ante omnia był filozofem. Filozofem! Opowiadał o tym, jak to się dzieje, że ktoś posiadł wiedzę o samym sobie. Przewyższał tym samym Tacitus niektórych poetów i deklamatorów.
Ale nie przewyższył tego męża, którego dziś pragnę pochwalić. I nie przewyższył swoją sztuką pisarską teatru ów znamienity Tacitus. Nie przewyższył swoją sztuką teatru. Nie masz bowiem wiedzy większej niż ta zdobyta w theatronie. Wiedzy lub też mądrości z patrzenia, Dlatego ja i my wszyscy, Kwiryci, Rzymianki i Rzymianie, ukłonimy się – najniżej, jak potrafimy – Robertusowi Akwariusowi Talarionowi dziś wieczorem.
Robertus Akwarius Talarion, Kwiryta czystej krwi, urodził się, jak mówią w swoim narzeczu plemiona oskijskie, w Katovicích, pobierał nauki u magistrów wymowy w katowickim lykeionie. Vratislaviae, mieście nazywanym również Wrocławiem, a zupełnie okazjonalnie Breslau, uczył się aktorstwa u kilku mimów bardzo świetnych w swym rzemiośle. A potem wrócił do nas, na nasze kwiryckie zielone wzgórza i pagórki odpadów.
Jako archont odpowiedzialny za wystawianie przedstawień teatralnych działał swego czasu w polis nazywanej dziwacznie Bielsko-Biała. A później już tutaj – w Theatronie Stanislai Silesiorum – bawił i uczył, i podobnie jak Tacitus opowiadał kwiryckie albo też i kwadyjskie historie splątane. Nie omijał historii polskich, trudnych, oj, trudnych.
Opowiadał Robertus Akwarius Talarion o tym, jak wciąż rozczarowującym mirażem jesteśmy my, Kwiryci, my, Rzymianki i Rzymianie. Jakim mirażem potrafi być rzymskość. Na scenie pokazywał, że ludzkie ja wyjawia wszystko i jednocześnie nie wyjawia niczego. Ludzie przybiegali do teatru Robertusa na sztuki Plauta, na sztuki Terencjusza, Cutziusa albo też Stephanosa Tvardochosa z pobliskiej polis nomine Pilchowitz. Nie biegli na stadion, gdzie gonitwy koni mogłyby przyciągać wielkie tłumy. Nie, aj, aj, prześwietni Kwiryci nie biegli na stadion, gdzie gladiatorzy w przepiękny sposób odcinali sobie głowy albo ręce. Gdzie kolorowe flaki żyraf rozwlekano po arenie. Nie, miejscem spotkań Kwirytów, a także szkołą ich wyobraźni był Theatron Stanislai Silesiorum. Nie odwdzięczymy się nigdy Mistrzowi Robertusowi. Nigdy nie wyrównamy tego rachunku wdzięczności, lecz dziś ukłonić nam się wolno, kwiaty nam wolno dać mistrzowi, a mnie wolno powiedzieć, na Herkulesa, po śląsku bardzo głośno: Gratias maximas ago, Chopie!
Te ciagle epatowanie tytułami naukowymi średnio pasuje.
a czy przypadkiem przewodniczącym kapituły tej nagrody nie jest sam prof. Kaczmarek? ;p
Tak tak, jest. Ale w sumie pewnie nie on siebie wybierał, znając jego skromną naturę, chociaż przydałoby się, aby nagrodę odbierało choćby kilku współautorów 😉