Gabriela Szewiola: W potrzasku
W potrzasku
Znów przypływa słoneczna niedziela
zapełniają się sklepy sączy się muzyka
Czemu przyjacielskie książki opuściły nas
sformowały się w agresywne oddziały
które żądlą kolorami i niekontrolowanie
mnożą się w witrynach naszych oczu
To widać dopiero pod kątem
to boli w podeszłym stadium
Święto nadpływa jasną stalową falą
ale bezkresne morze jest tak daleko
Pod flagą i godłem uśmiechają się negocjatorzy
namierzony samolot właśnie spadł
Wsiadamy do auta wdychamy ciepły szum asfaltu
Wciąga nas powolny ciężki nurt
We śnie dryfujemy
tylko tu jest miejsce na tęsknotę
Anioły zmiatają po burzy sterty ptaków
tarmoszą nas uwolnione liczby i piny
Ach gdzie zagubiona euforia powietrza
pełnego kwitnących lip i ściętych traw
Zaraz skończą się wiadomości
skosztuj słońca nim zgaśnie