W zeszłym roku napisałem na fejsie encyklopedyczny tekst upamiętniający rocznicę męczeńskiej śmierci Edith Stein, wybitnej śląskiej filozofki i mistyczki z Wrocławia, która została katolicką świętą. Dziś znowu chciałbym ją przypomnieć – nie dlatego, że jestem katolikiem ze Śląska, lecz aby spojrzeć na nią z innego punktu widzenia i przyjrzeć się jej przekonaniom 80 lat po jej śmierci.
Mimo ze wychowała się w rodzinie czynnie praktykujacej judaizm, to jednak dość szybko od tej wiary wewnerzenie odeszła – prawdopodobnie na skutek przedwczesnej śmierci ojca, co w jej oczach nie pasowało do judaistycznego wizerunku dobrego i miłosiernego boga. Chyba też dlatego już w wieku szkolnym określała się jako ateistka zrywając z religią przodków. Nie znaczy to jednak, że na tym poprzestała. Z pasją poświęciła się bowiem studiom filozofii. Została nawet asystentką bardzo znanego wówczas filizofa, prof. Edmunda Husserla. Podczas pierwszej wojny światowej zaczęła pisać swoją pracę doktorską, której tematem była empatia: “Das Einfühlungsproblem in seiner historischen Entwicklung und in phänomenologischer Betrachtung”.
Mimo tak znamienitego promotora nie udało się jej zrobić kariery akademickiej przede wszystkim ze względu na brak protekcji jej promotora, który nie cenił kobiet w kręgach akademickich z jednej strony, z drugiej zaś jej żydowskie pochodzenie utrudniało jej drogę na innych uniwersytetach, gdzie większość znanych filozofów również miało żydowskie pochodzenie. Ona zaś – jako ateistka – nie chciała się uniżać prosząc o protekcję ludzi, z którymi łączyło ją tylko pochodzenie, z którym zerwała. Napisała więc zażalenie do Berlina, gdzie, owszem, po długim czasie potwierdzono, iż nie można odmówić jej habilitacji tylko ze względu na płeć. Decyzja ta jej samej jednak już nie pomogła. W międzyczasie bowiem doszła do przekonania, że każda filozofia jest swoistym poszukiwaniem sensu życia, co jednak koniecznie wymaga transcendentalnego zrozumienia Boga.
Do tego przekonania doszła obserwując katolickie pogrzeby, podczas których manifestuje się wiarę w życie wieczne. Później odkryła pisma katolickich mistyków, np. św. Teresy z Avili. To przybliżyło ją tak bardzo do katolicyzmu, że w 1922 roku wzięła chrzest w kościele katolickim. W gremiach filozofów bardzo jej to jednak zaszkodziło, tak że zrezygnowała z dalszych starań o posadę na uniwersytecie i zaangażowała się ze wszystkich sił dla emancypacji kobiet w szeregach lewicowo-liberalnej Partii Demokratycznej Niemiec (DDP). Podróżując po Niemczech agitowała za równouprawnieniem kobiet tak żarliwie, że występowała w przepełnionych słuchaczami salach. Dzieki temu w 1932 roku otrzymała posadę docenta akademickiego na Katolickim Instytucie Naukowej Pedagogiki w Münster. Wtedy jednak ruch faszystowski stał się na tyle silny, że już w nastepnym roku (1933) ze względu na żydowskie pochodzenie została zmuszona do rezygnacji z pracy wykładowczej.
Wtedy jednak tak bardzo już tkwiła w katolicyźmie, że wkrótce potem wstąpiła do zakonu karmelitanek w Köln – nie z przymysu jako ucieczka przed faszystowskimi prześladowaniami lecz z przekonania, że w ten sposób jej życie zyska nowy, lepszy sens. Była więc gotowa zrezygnować z samodzielnego życia wyemacypowanej kobiety, by wcielić się do ściśle hierarchicznie zorganizowanej, ascetycznej wspólnoty i mimo to czuć się szczęśliwą. Tu znalzła swoje miejsce na ziemi. W klasztorze mogła również nadal pracować jako filozofka tłumacząc na niemiecki pisma św. Tomasza z Akwinu – czołowego scholastyka kościoła katolickiego. Ukazały się one dopiero w latach 1950-ych. To właśnie ona po raz pierwszy połączyła jego zapatrywania z nowoczesną filozofią w pracy pt. “Endliches und ewiges Sein” stając się samotną prekursorką w tej dziedzinie. Natomiast jej własne filizoficzne prace doczekały się fachowego uznania i druku dopiero w latach 1990-ych. Nastepnie poświęciła się pracom mistyka Jana od Krzyża, którego nauki mocno odbiły swe piętno w filozofii jej zakonu. Jej kluczowym tematem stała sie “noc duszy, ciemna noc wiary”, kiedy to Bóg opuszcza człowieka, tak że człowiekowi ciężko jest nie ulec wątpliwościom i nie stracić swej wiary, by w końcu jednak odnaleźć się w zmartwychwstaniu. Rozważania te ujęła w pracy pt. “Kreuzeswissenschaft. Studie über Joannes a Cruce”.
Kiedy prześladowania Żydów w Niemczech doszły do pierwszego przesilenia, Edith Stein nie poprzestała na modłach i medytacji, lecz napisała do papieża Piusa XI, aby ten stanowczo zaprotestował, stając w obronie Żydów. Korespondowała również w tym celu z nuncjuszem papieskim w Niemczech, Eugenio Pacelli – późniejszym papieżem Piusem XII. W jej przekonaniu encyklika “Mit bennender Sorge” z 1937 była odpowiedzią papieża na jej prośby. Aczkolwiek jej wysiłki ani encyklika papieska nie przyniosły oczekiwanych efektów. Chcąc ją chronić, zakon karmelitanek przeniósł ją z Niemiec do Holandiiw 1938 roku, ale po zajęciu tego kraju przez Niemcy i tak musiała w końcu wstawić się na wezwanie Gestapo. Została wtedy internowana w obozie Westerbork i już do klasztoru nie powróciła. Stamtąd przetransportowano ją pociągiem do KL Auschwitz-Birkenau, gdzie poniosla meczenską śmierć najprawdopodobniej dnia 9.08.1942. Wedle jej zrozumienia była to jej “ofiara zastępcza za jej lud”.
W 1987 roku została beatyfikowana i w 1998 uznana za świętą przez papieża Jana Pawła II – mimo sprzeciwu rodziny.