Dawne Śląska opisanie – prof. Karl Günther Ludovici oraz śląscy: muzyk, kaznodzieja i sprawa “wasserpolska”.
Stawy Milickie – fot. Wikipedia.
„Coch ja to za Polak?
Wodopolak? Opolak?
Po niemiecku zapytał,
Niby z książki czytał:
Hej! Hej! Was? Er? Polak?
A jach go przedrzeźniał:
Toć, Toć! ‘Waserpolak’.
Jach prostym Ślązakiem
Boch Łodropolakiem:
Polak z kalnej wody,
Tu z tej naszej Łodry!”
Rafał Urban, Głogówek
Ostatnie lektury ważnych pozycji, traktujących o obecnym statusie śląszczyzny i staraniach jej użytkowników aby stała się jak najszybciej w RP pełnoprawnym językiem regionalnym [1], [2], jak i lektura dawnego, XIX-wiecznego sprawozdania słynnego podróżnika w sycowskie [3], wzbudziły moją ciekawość czym słowiańscy / słowiańsko mówiący Ślązacy sobie zasłużyli na miano „Wasserpolów” (Wasserpolen, Wasserpolacken …).
Krytyczne przeczytanie „definicji” i dalszych objaśnień w polskiej Wikipedii hasła „Wasserpolen” sprawia, że jest ono jest dla mnie jako Dolnoślązaka, Ślązaka i Polaka nie do przyjęcia, raz ze względu na głupawo – nacjonalistyczny „patriotyczny” , zupełnie nie na miejscu, wydźwięk tekstu, dwa – z powodu miernego / żadnego poziomu wiedzy „autorów”. Coś gdzieś skopiować i wkleić to nie znaczy jeszcze myśleć logicznie i mieć o pojęcie o czym się pisze.
Postanowiłem sięgnąć do jakiegoś dawnego, możliwie jak najdawniejszego, acz rzetelnego i nowoczesnego opracowania niemieckiego dotyczącego Śląska. Mój wybór padł na pierwszy profesjonalny leksykon kupiecki „Eröffnete Akademie der Kaufleute, oder vollständiges Kaufmanns-Lexicon: woraus sämmtliche Handlungen und Gewerbe, mit allen ihren Vortheilen, und der Art, sie zu treiben, erlernet werden können; und worinnen alle Seehäfen, die vornehmsten Städte und Handelsplätze; alle Arten der rohen und verarbeiteten Waaren; die Künstler, Fabrikanten und Handwerksleute; Commerciencollegia, Handelsgerichte, Banken, Börsen, Leihhäuser, Manufacturen, Fabriken und Werkstätte; die Rechte und Privilegien der Kaufmannschaft, u.s.w. beschrieben und erkläret werden: Mit vielem Fleiße aus den besten Schriftstellern zusammengetragen …“ ,wydania 2-go i poprawionego z lat 1767 – 1768 a napisanego przez prof. Carla Günthera Ludovici (Ludewiga) z Lipska, wielkiego erudyty i jednego z najświatlejszych umysłów wczesnego okresu oświeceniowego, współtwórcy (tomy od 19 do 64) wraz Franckensteinem, Longoliusem, Mullerem i Mizlerem największej encyklopedii niemieckojęzycznej owych czasów, wydawanego w latach 1732 do 1754 w Halle i Lipsku przez Johanna Heinricha Zedlera „Wielkiego i kompletnego uniwersalnego leksykonu wszystkich dziedzin nauki i sztuki” [6], liczącego bagatela, około 63 tysiące stron.
Przyznam się, ze lektura hasła wciagnęła mnie bardziej niż poszukiwanie sprawy „wasserpolskiej”. Dlaczego? Oceńcie Drodzy Czytelnicy to sami. Celowo nie tłumaczę oryginalnego 18 wiecznego tekstu niemieckiego by nie być posądzanym o jakąkolwiek nadinterpretację; załączam jedynie swoje uwagi z jego lektury.
W powyżej cytowanym, a wznawianym do początku XIX w, poczytnym i chętnie kupowanym zarówno przez firmy kupieckie jak i zamożnych czytelników prywatnych leksykonie, w części śląskiej opartym m.in. o dzieło wielkiego znawcy spraw ślaskich, kaznodziei i profesora gimnazjum brzeskiego [7],Friedricha Lucae (Lichsterna), czytamy:
“Schleſien, lat. Sileſia, franz. Sleſie, ein großes, und jetziger Zeit unabhängiges Herzogthum zwiſchen Deutſchland, Böhmen, und Polen. Die heutigen (I) Gränzen von Schleſien ſind durch den bekannten und 1742 geſchloſſenen Breßlauiſchen Frieden um ein merkliches größerge worden, als ſie vor dem geweſen, indem nicht allein die Grafſchaft Glatz, ſondern auch der bisher zu Mähren gehörig gewesene Diſtrict von Katſcher, mit zu Schleſien iſt gezogen worden. Gegen Morgen gränzet es an Kleinpolen, und be rühret mit der Spitze das carpathische Gebirge; gegen Mittag ſtößt es an Böhmen und Mähren, wovon es durch das Geſenke oder mähriſche Gebirge unterſchieden iſt, und rei chet mit der Spitze bis an Oberun arn, wo der berühmte Paß Jabluns a die Gränzſcheidung ausmacht; gegen Abend hingegen hat es das Markgrafthum Lauſitz und die Mark Brandenburg zu Nachbarn; und gegen Mitternacht gränzet es ebenfalls mit der Mark Brandenburg und einem Striche von Großpolen.
Nach der jetzigen Verfaſſung kann Schleſien am füglichſten in Oberſchleſien, Niederſchleſien, und die Grafſchaft Glaz (II) eingetheilet werden:
1) Oberſchleſien, latenisch – Sileſia Superior, machet diejenige Hälfte des Landes aus, ſo gegen Kleinpolen, Ungarn und Mähren gelegen iſt.
(2) Niederſchleſien, lat. Sileſia Inferior, iſt diejenige Hälfte des Landes, ſo an Großpolen, die Mark, die Lauſitz, und Böhmen gränzet.
(3) Die Grafſchaft Glaz liegt unterhalb des Fürſtenthums Schweidnitz an der böhmiſchen und mähriſchen Gränze,und hat ſchon ehemals zu Niederſchleſien gehöret, von dem ſie aber abgekommen, und dem Königreiche Böhmen einverleibet worden, bis ſie endlich in dem mehr erwähntenbreß lauer Frieden an den König von Preußen, mit aller Souveränität und Unabhänglichkeit von der Krone Böhmen, iſt überlaſſen worden, welcher dieſelbe auch hierauf wieder zu Niederſchleſien geſchlagen hat; ſiehe Glaz”.
Zwraca uwagę podkreślenie przez autorów leksykonu statusu politycznego Śląska ówczesnej doby – unabhängiges Herzogthum (księstwo suwerenne, samowładne).
Tradycyjny podział Śląska na dwie części – dolną i górną oraz geograficznie i gospodarczo z nimi „sklejone” czeskie (do niedawna) Hrabstwo Kłodzkie jest tak dawny i ugruntowany, że w połowie 18 wieku był już oczywistością. Zmieniłem powyżej oryginalną pisownię „itziger” na współczesną „jeztiger” – „obecny, teraźniejszy”.
„Ganz Schleſien und die Grafſchaft Glaz (III) gehöret demnach, kraft des nur gemeldeten breſlauer Friedens, jetziger Zeit dem Könige von Preußen, bis auf ein Stück von Oberſchleſien, ſo noch dem erzherzog lichen Hauſe Oeſterreich verblieben iſt.”
Większość Śląska a.d. 1768, po pokoju wrocławskim, z wyjątkiem stosunkowo małej części Górnego Śląska należy już do Królestwa Prus. Nie trzeba chyba przypominać, że stało się tak przy większościowym poparciu Fryderyka Wielkiego przez śląskie miasta; ze szlachtą różnie to bywało, nawet bardzo.
„Es iſt aber Schleſien ein über aus ſchönes, und wohange (IV) bauetes, auch vollkommen bevölkertes Land, ſo, daß man nicht leicht ein Stückchen Land finden wird, welches nicht ſeinen Herrn hätte, und zum Nutzen der Einwohner ange bauet wäre. Die wegen ihrer Hand lung vor andern berühmten (V) Städte ſind Breßlau (Wrocław), Liegnitz (Legnica), Goldberg (Złotoryja), Lüben (Lubań), Jauer (Jawor), Hirſchberg (Jelenia Góra), Lemberg (Lwówek Ślaski), Greifenberg (Gryfów Ślaski), Liebenthal (Lubomierz), Schmiedeberg (Kowary), Schweidnitz (Świdnica), Reichennbach (Rychbach / Dzierżoniów), Brieg (Brzeg), Oels (Oleśnica), Wolau (Wołów), Winzig (Wińsko), Glogau (Głogów), Freyſtadt (Kożuchów) , Neiſſe (Nysa), Zugmantel (Zlate Hory), Ziegenhals (Głogówek), Oppeln (Opole), und Teſchen (Cieszyn), von denen beſondere Artikel handeln.”
W opisie encyklopedycznym (przytaczanego leksykonu) została wymieniona tylko część miast I-go i II-go rzędu wg podziału nowej administracji pruskiej– wstawiam nazwy obecne polskie / śląskie dla ułatwienia. Zaskakuje obecność miast dzisiaj niewiele już znaczących na współczesnej mapie krainy. Cóż, czasy się zmieniają.
Pełny poczet głównych miast śląskich tego okresu można znaleźć w np. rozporządzeniu królewskim z 1750r:
„Die heutigen (VI) Einwohner Schleſiens haben das Lob der Leutſeligkeit und Höflichkeit; wie man denn beſonders an ihnen rühmet, daß ſie gegen Fremde gaſt frey und dienſtfertig ſind. Sie ſind zu allen Künſten und Wiſſenſchaften aufgelegt; und auf den Handel und Wandel verſtehen ſie ſich ſehr wohl; wozu die Lage ihres Landes ihnen gute Gelegenheit giebt, wobey ſie ehrlich und redlich verfahren.”
Jak widać z opisu Ślązacy połowy 18 wieku postrzegani są przez obcych bardzo dobrze – to ludzie uprzejmi i dworscy w obejściu, chwaleni są za gościnność w stosunku do przyjezdnych oraz chęć niesienia pomocy / usłużność. Sztuki piękne i dążenie do nauki nie są im obce; znają się na handlu i umieją wykorzystać zachodzące zmiany geopolityczne. Cechuje ich szczerość i uczciwość.
“Die hochdeutſche (VII) Sprache iſt der malen in Schleſien die Hauptſprache. Man trifft aber auch ganze Gegenden, Städte, und Dörfer daſelbſt an, wo faſt lauter polniſch geſprochen wird, ſonderlich in dem obern Theile von Schleſien, was jenſeit der Oder liegt, welches man insgemein die polniſche Seite heißt, und deren Einwohner man ſchon zu den ſogenannten Waſſerpolen rechnet; desgleichen diſſeits der Oder auf der deutſchen Seite im Fürſtenthume Brieg; wie nicht weniger im Ratiborſiſchen, Neißiſchen, Pleſſiſchen, Oelsniſchen, Wartenbergiſchen, und zu Trachenberg, wo ſich das Land volk der polniſchen Sprache noch ſehr bedienet.
Die Urſachen davon ſind folgende:
1) weil Schleſien vor Zeiten ein Theil von Polen geweſen iſt;
2) weil der ſtarke Verkehr mit den Polen die Schleſier verbindet, dieſe Sprache zu reden; und
3) weil an verſchiedenen Orten ſogar polniſch geprediget und catechetiſiret wird.”
Głównym językiem na Śląsku połowy 18 wieku jest wg encyklopedysty literacki język niemiecki. Należy dodać (jak i wszędzie w ówczesnej Europie) – warstw wykształconych – szlachty, mieszczaństwa, urzędników oraz tej części ówczesnego społeczeństwa, które parało się handlem i wymianą towarową lub lokalnie objęte zostało regionalną edukacją szkolną poszczególnych księstw i państw stanowych (co już normą europejską wówczas nie było).
Natomiast nie ma żadnej wzmianki o lokalnych Mundartach tylko niemieckojęzycznych Ślązaków. We wczesnej epoce oświeceniowej jeszcze o wiele za wcześnie na zachwyty nad gwarami i dialektami; dominują racjonalne podejście i dążenie do usprawnienia komunikacji werbalnej i pisemnej pomiędzy jak największą liczbą obywateli nowocześnie pojmowanego państwa.
Dla tych zżymających się na dzisiejsze pisanie o wrocławskiem, opolskiem („opolska część Górnego Śląska”), bytomskiem, pszczyńskiem czy lubuskiem, mazowieckiem etc. powyżej przykład, skąd ta forma opisowa do języka polskiego przyszła (lub też poszła). Z obopólną korzyścią dla rozumienia pojęcia pewnego obszaru bez zagłębiania się w jego, jakże z wiekami zmienne, szczegóły geopolityczne.
Nasuwa się pytanie o tzw. Wasserpolen. Tzn., przyjmując za dobrą monetę późniejsze teorie / propagandę o „wodnych ludziach”, to cała ludność tak olbrzymiej krainy jak część Śląska po prawej strony Odry i jak pisze encyklopedysta na obszarach krainy (wszystkich – leśnych, rolnych, wodnych, można to także tłumaczyć jako dzielnicach regionu – przyp. PK), miastach i we wsiach, mówiąca drugą, dla Niemców „polską”, słowiańską mową, zajmowałaby się tylko hodowlą ryb, flisactwem, rzecznym transportem towarów, wyrobem koszy z wikliny, struganiem grabek, zabawek i fujarek oraz nadużywaniem tanich napojów wyskokowych? Pytanie raczej retoryczne. Do tego jeszcze należy dodać spory obszar wokół Świdnicy / Schweidnitz gdzie godka była wówczas w użyciu a np. okresowo ledwie sączącą się Bystrzycą z wyjątkiem okresów kiedy spiętrzona zmiatała wszystko na swej drodze, spławiać cokolwiek mógłby tylko pasjonat puszczania łódek z kory; natomiast górskich stawów hodowlanych w górach Sowich, Wałbrzyskich i Kamiennych oraz na Podgórzu Sudeckim nigdy nie brakowało. Encyklopedysta saksoński podaje jedynie, że „tak nazywanych” i nie dopisuje żadnego pejoratywnego lub afirmatywnego komentarza. Daje za to trzy proste i przejrzyste powody takiego starodawnego stanu rzeczy – wcześniejszą państwowość, wielowiekową współpracę nadgraniczną z obszarami Rzeczypospolitej, fakt dawnej i ciągle trwającej podległości kościelnej oraz katechizacji po polsku.
Dlaczego być może kraina „wodna” – poniżej.
Wzmianka wrocławianina Daniela Speera w jego opowieści łotrzykowskiej „„Türckischer Vagant,…” [8], gdzie o powrocie do hajmatu autor pisze „im Wasser-Polen oder Schlessien”, jest nie o krajanach a o krainie., [2], [9]
Pominę tu słynny cytat Adama Gdaka (Gdacjusza) , jacy ci Wasserpolowie byli, bo tutaj wchodzimy albo w zacięty spór językowy pomiędzy „znanym z prawości” pastorem luterańskim a uszczypliwymi wiernymi lub nieznanymi nam bliżej jego śląskimi adwersarzami. I jeszcze jedno – trudno sądzić aby wielebny pastor kluczborski odnosił swą uczoną, literacką uwagę jedynie do flisaków i hodowców ryb.
Podobnie słownik Mitzki [24] orzeka dość kategorycznie, że nazwa „Wasserpole” nie ma nic wspólnego z flisakami [23].
Ten sam schemat określeń można by przytoczyć, wskazując późniejsze anegdoty i epitety autorów niemieckich / przybyszów austriackich z okresu osadnictwa józefińskiego o Kleinpolen (Kleinpolacken) z Klein-Polen jako mieszkańcach tzw. Galicji i niemieckich o Grosspolen (Polacken) z Gross-Polen – prowincji poznańskiej. Generalnie dla germańskojęzycznych obywateli Rzeszy (Teutschen) wszyscy mówiący w zbliżonych do siebie dialektach słowiańskich od Odry do co najmniej Bugu nazywani byli Polen – Polacken (dzisiaj w śląskim przeważnie Polocy, Poloki), podobnie jak i vice –versa; wszyscy germańskojęzyczni mieszkańcy Rzeszy (j.w.) zwani byli (także przez Czechów i Słowaków, Serbów, Sorbów, Chorwatów, Rusinów itd. .. ale i Węgrów) tymi, którym brakuje mowy [10].
„Was die ſogenannten galanten Sprachen, nämlich die franzöſiſche und italieniſche, anbelanget; ſo ſind ſolche daſelbſt ebenfalls in ſtarker Uebung, vornehmlich bey dem Adel und der Kaufmannſchaft, bey welcher letztern auch die holländiſche und engliſche, wegen des Comercii, Gebrauche iſt.”
Jak czytamy, wykształceni Ślązacy władali również językami „wytwornymi” – francuskim i włoskim, nieobce im też były języki bardziej „kupieckie” – holenderski i angielski. Przyczyna? Czysta komercja J.
Dodałbym jeszcze – łacina. Wspomniany wyżej maestro Daniel Speer, syn szanowanego kuśnierza wrocławskiego, uczęszczał „jedynie” do gimnazjum Marii – Magdaleny (luterańskiego) a po śmierci rodziców, w trakcie burzliwej młodości, ukończył edukację w liceum w Kieżmarku co pozwoliło mu po ustatkowaniu się koło trzydziestki na objęcie posady organisty – muzyka kościelnego w Göppingen koło Stuttgartu, wydanie niezwykle dziś cenionych przez muzykologów podręczników m.in. gry na organach i śpiewu chóralnego oraz .. objęcie posady nauczyciela łaciny w tamtejszym liceum. Imć panu Bachowi, kantorowi lipskiemu od św. Tomasza konieczność nauczania wychowanków łaciny spędzała sen z oczu do tego stopnia, że wynajmował nauczyciela i płacił mu za nie z własnej pensji i działalności handlowej.
“Die (VIII) Luft iſt durchgehends klar, rein, und geſund; jedoch in dem obern Theile, und in der Grafſchaft Glatz, wegen der daſelbſt befindlichen vielen Gebirge, etwas rauher als in Niederſchleſien.”
Milo przeczytać iż drzewiej powietrze Śląsk miał czyste, rześkie i zdrowe, a szczególnie w Kotlinie Kłodzkiej i na Górnym Śląsku bardziej „ostre”, górskie. Warto by wprowadzić program naprawczy w „tym temacie”.
“Es iſt aber das (IX) Gebirge in Schleſien eigentlich zweyerley: das eine umgiebt nur das Land ge gen die Mittag – und Abendſeite; das andere aber liegt mitten im Lande. (1) Erſteres wird von einigen das Sudetiſche, von andern das riphäiſche, und von den neuen Erd und Geſchichtbeſchreibern gemeinig lich das Rieſengebirge genannt.”
Tutaj zmian nie obserwujemy – góry jak stały tak stoją. Ku wielkiemu pożytkowi mieszkańców Śląska, jak i turystów Śląsk odwiedzających.
„Von den Bergen, ſo (2) mitten im Lande gelegen ſind, kann man mer ken den Zottenberg (Sobótka), 2 Meilen von Schweidnitz, und 4 von Breßlau in einer ſchönen Ebene gelegen; den Spitzberg (Ostrzyca Proboszczowicka – wymarły wulkan) und Grätzberg (Groditzberg – góra i zamek Grodziec), beyde im liegnitziſchen Fürſtenthume gele gen; den Rommelsberg (Rummelsberg – Gromnik k. Strzelina), im briegiſchen Fürſtenthume; den St. Georgenberg (Góra Świętojerska) ohnweit der Stadt Striegau; den Fürſtenſtein (Zamek Książ), im ſchweidnitziſchen Fürſtenthume; und den Zackelberg (Przedział) zwiſchen denen am Fuße des Rieſengebirges gelegenen Dörfern Petersdorf (Piechowice) und Wernsdorf (Wernersdorf Schloss – Pakoszów).”
Encyklopedysta wymienia pojedyncze góry pasm środkowych bardzo wyrywkowo; prawdopodobnie wycieczki na nie, dokonywane przy okazji robienia interesów w wymienionych miastach i miejscowościach dostarczały podróżnym dodatkowych atrakcji. Tradycje turystyki górskiej i wypoczynku w górskich uzdrowiskach (choć nie tylko) na Śląsku są bardzo stare. Śląsk w późniejszych wiekach z tego żył i świetnie na tym zarabiał. Dzisiaj – wybitnie nie.
„Unter die vielen (X) Seen, welche ſich in dieſem Lande befin den, verdienen inſonderheit angemerket zu werden: der Marwitzer See (dawny Grossneudorf – Staw Kościerzyce na pn. od Brzegu) 1/2 Meile von Brieg gelegen; der Pfaffentümpel (Staw Żłobizna), 1/2 Stunde von Brieg ; die kunitzer und koiſchwizer Seen (Jeziora Kunickie i Koskowickie), eine kleine Meile von Liegnitz, und zwar einer eine halbe halb nach Polen gehöret; der ſchlawiſche See (Jezioro Sławskie), bey dem Städtchen Schlawä (Sława); der ſchwibuſiſche (Jezioro Lublinieckie, Zamecko czy Jezioro Wilkowskie wokół Świebodzina), und der nösliſche See (Jezioro Niesłysz k. Niesulic), beyde im Schwibuſiſchen gelegen.”
Autor wymienia tutaj zapewne te stawy i jeziora, które wg ówczesnych opinii musiały słynąć z jakości odławianej ryby. W rzeczywistości to jedynie skromny ułamek olbrzymiej liczby stawów a także jezior, w których prowadzono planową hodowlę na stawach lub zarybianie naturalnych cieków i akwenów w celach gospodarczych. Cały Śląsk (Dolny i Górny) literalnie stał rybą i żywił zarówno siebie jak i krainy ościenne. Od 19 wieku w granicach Królestwa Pruskiego, później Cesarstwa Niemiec, Śląsk wyspecjalizował się w eksporcie ryb słodkowodnych na zachód. Osadzenie cystersów w wiekach średnich [21, 22], a następnie ściąganie biegłych w gospodarce wodnej specjalistów z Niderlandów i Fryzji ale także z Meklemburgii i Brandenburgii oraz Łużyc Górnych przynosiło właścicielom akwenów wodnych niemałe zyski. Jeśli wierzyć potomkowi jednego z arystokratycznych rodów parających się od pokoleń hodowlą ryb (dawne państwo stanowe Goszcz) to hodowla ryb (szczególnie karpia) na obszarze na północ od Wrocławia od granicy z Wielkopolską do Łużyc oraz rozległego obszaru stawów rybnicko – pszczyńskich zaspokajała na początku XX wieku do ¼ popytu na ryby słodkowodne w Rzeszy Niemieckiej. Za G.Rohrigiem i A. Binzem [11] największymi producentami karpia w Rzeszy w 1912 roku były Łużyce, Śląsk i Pustkowia Luneburskie Dolnej Saksonii. Wartość produkcji ryby hodowlanej w Rzeszy szacowana była wówczas na między 50 a 60 milionów marek niemieckich. [12]
Nie należy również zapominać o znacznej hodowli ryb górskich na Śląsku, szczególnie pstrąga. Do dzisiaj do wielu miejscowościach podgórskich i górskich Sudetów i Beskidów można się wybrać na świeżą rybę, serwowaną na miejscu.
Współcześnie mamy ok. 11,4 tys. ha stawów karpiowych w województwie ślaskim i ok. 8,7 tys. w województwie dolnośląskim (część starego, pogranicznego stanu „posiadania” przeszło do województw lubuskiego i wielkopolskiego). [13]
Geografowie i historycy Śląska są zgodni. Od trzeciej dekady 19 wieku, po podpisaniu tzw. Protokołu Bohumińskiego w 1819r [14] i rozpoczęciu poważnych prac regulacyjnych Odry przez Cesarstwo Niemieckie w 1873r a trwających aż do końca II Wojny Światowej wg zmodyfikowanych założeń Johanna Alberta Eytelweina (inne materiały budowlane do budowy umocnień i budowli rzecznych oraz zmienione parametry obiektów dostosowane do ówczesnych możliwości transportu – większych jednostek pływających), ilość i wielkość akwenów naturalnych i pierwotnych stawów hodowlanych w dorzeczu Odry zmalała; część z nich bezpowrotnie zanikła. Np. obecna ilość jezior i stawów hodowlanych (nie bierzemy pod uwagę późniejszych zbiorników sztucznych) a także lasów w legnickiem jest tylko wspomnieniem ich dawnej liczby i obszaru w księstwie brzesko – legnickim połowy 18 wieku (choćby Pojezierze Głogowskie), krajobraz bardziej przypominał ten z obecnego Pojezierza Lubuskiego czy Wielkopolskiego. Nawet najlepiej zachowany i największy obecnie w Europie kompleks stawów hodowlanych w Dolinie Baryczy, popularnie zwanych Stawami Milickimi, nie obejmuje dzisiaj takiego areału jak w okresie swojej świetności sprzed wieku. Śląsk, choć to nie Niderlandy, to jednak wybitnie stał mądrą gospodarką opartą o swoje naturalne bogactwo rzek i akwenów wodnych. Był naprawdę krajem zasobnym w wodę; czasami, nawet do dnia dzisiejszego, aż zanadto. Odra również domaga się powrotu do swojego cywilizowanego, „kulturalnego stanu” oraz nowych inwestycji – ilość lat jej zapuszczania od końca ostatniej wojny wynosi obecnie tyle samo ile wcześniej trwał okres jej regulacji; nie ma pań brzydkich, są tylko zaniedbane ….
„Unter den (XI) Flüſſen, ſo ihren Weg durch Schleſien uehmen, iſt wohl unſtreitig die (1) Oder der merkwürdigſte, größte, auch zugleich der einzige ſchiffbare, und ein den Schleſier zur Handlung nützlicher Strom, indem auf ſelbis, gem die Schifffahrt aus Schleſien, vermittelſt des mühlroſiſchen Grabens, bis in die Spree, aus der Spree in die Havel, aus dieſer in die Elbe, und aus ſolcher in die Nordſee geht. Die (2) Weichſel und die (3) Elbe gehören zwar eben falls unter die ſchleſiſchen Flüſſe: weil ſie aber beyde ſich in den daſi gen Gränzen nicht lange aufhalten, ſo verdienen ſie kaum unter den ſchle ſiſchen Flüſſen namhaftig gemacht zu werden. Von (4) mittelmäßigen Flüſſen hingegen ſind in Schlesſien noch zu merken: die Neiße, der Bober, der Queis, die Weiſteritz, die Ohla, die Bartſch, und die Weida.”
Nysa jest wymieniona tylko jedna, Kłodzka; druga, obecna graniczna, jest już przecież łużycka. Dzisiejszy Śląsk w obecnych granicach Rzeczypospolitej Polskiej obejmuje również fragment dawnych, historycznych Łużyc. Opisany powyżej kanał Odra – Sprewa to pierwszy, stary kanał fryderycjański , zbudowany w latach 1662 – 1668 (Friedrich-Wilhelm-Kanal, wcześniej zwany od nazwy miejscowości, przez którą przechodził, Müllroser Kanal). Po blisko dwustu latach funkcjonowania został zastąpiony zbudowanym w latach 1887-1891 OSK (Oder – Spree Kanal) – Kanałem Odra-Sprewa oraz późniejszym, lata budowy 1908 – 1913, OHK (Oder-Havel-Kanal) – Kanałem Odra-Hawela, [15], [16], [17].
Resume:
- W polskiej Wikipedii czytamy hasło: „Wasserpolen lub Wasserpolacken („Rozwodnieni Polacy” (sic!), czes. Vasrpoláci) – niemiecki termin pierwotnie stosowany przez Prusaków dla nazwania ludności polskojęzycznej zamieszkującej Dolny Śląsk oraz Górny Śląsk. […] Określenia po raz pierwszy zaczęli używać Prusacy wobec ludności polskiej mieszkającej na Dolnym Śląsku.”
Ciekaw jestem, kto i na jakiej podstawie dokonał tak rewelacyjnego wpisu. Autor tych słów niewątpliwie zna historię „Prusaków”, Królestwa Prus oraz ma pojęcie o zakresie terytorialnym posiadłości Hohenzollernów sprzed 1742r. Oczywiście odnośnika źródła do tak stanowczego stwierdzenia przy tym odkrywczym tekście brakuje. Ów „patriota” zastąpił pierwotny tekst brzmiący „Wasserpolen – określenie używane przez niemieckich osadników w XIII w. wobec rdzennej słowiańskiej ludności Dolnego Śląska. W późniejszym okresie nazwę tę rozciągnięto także na mowę Słowian śląskich mówiących dialektem śląskim, którą koloniści określali “Wasserpolnisch Michsprache”,
Jest ona przynajmniej mało lub wcale „patriotyczna”. Natomiast nie wiem również, na podstawie jakiego źródła autor tej pierwotnej „definicji” określił wiek, w którym niemieccy osadnicy przyjęli nazywać tak „rdzenną słowiańską ludność Dolnego Śląska”, skoro pierwsze pisane źródła tego określenia pochodzą z połowy 17 wieku a pierwszy śląski / polski zapis drukowany kanonu modlitw w wieku 15-tym. Utopce mu pedziały?
- Określenie „Wasserpolen” jest przypuszczalnie znacznie starsze niż jego pierwszy cytat, użyty przez Adama Gdacjusza. Wydaje się jego pierwotna etymologia, jak to sugeruje dr Artur Czesak [2] musiała być bardziej związana z charakterem krainy, do której osadnicy niemieckojęzyczni przybywali. Z której strony nie przekraczano granicę Śląska, jego naturalne zasoby wody oraz gospodarka na nich oparta była widoczna. Faktem jest że w już od ok. połowy 19 wieku określenie to zaczęło nabierać powszechnego znaczenia pejoratywnego; wpływ na nie niewątpliwie miały coraz bardziej postępujące trendy nacjonalistyczne [5], oraz negatywne odnoszenie się ludzi wykształconych i administrację państwową Królestwa Prus (ale czy tylko Prus?) do użytkowników lokalnych godek śląskich [23],
Jest to temat wymagający osobnego potraktowania, chociaż wątpię czy podążanie różnymi dawnymi tropami „historyczno-naukowymi” (np. wczesnobarokowe teorie „kwado-polskie”, niezmiernie przypominające różne dawne ideologie sarmackie) [1], [23], może przynieść rzetelne wyniki naukowe. I tutaj moja osobista refleksja – przy okazji tego „gonu za kornyklym” nie wiem czy samo tropienie nie jest więcej warte niż jakaś konstatacja raczej wątpliwej jakości. „Pewne” i „niepodważalne” ustalenia historyczne najczęściej były i są domeną polityków oraz mniej lub więcej nawiedzonych ideologów; do myślącego człowieka bardziej przemawiają fakty lub stwierdzenie, że czegoś rzetelnie nie można już dociec.
- Pierwsze zapisane określenie „Wasserpolowie” występuje ponoć u księdza Adama Gdaka [2], [23], w jego „Ardens Irae Divinae Ignis To jest Drugie kazanie pokutne o ogniu gniewu Bożego, w te zawichrzone, y trwogami pokłócone czasy niemal po wszytkich przeciągach padołów ziemskich gorającym, Roku 1641 y 42 w Kościele Oyczystym miane y odprawowane Przez X. Jadama Gdaciusa”, wydanym w Toruniu w 1644 roku.
Nie mamy dzisiaj, dzięki cyfryzacji zasobów bibliotek krajowych, najmniejszego problemu z dotarciem do źródła. [18]
Czytamy w oryginalnym przekładzie autora jego łacińskiego wiersza „Do Momosa” (boga sarkazmu, łac. „ Ad Momum”):
„Momus, jest człek takowy, co wszytko bramuje:
A języka na lżenie swego nie lituje.
Jezlić by tedy praca ma smaczna nie była
Nie szkaluy, proszę; bo ją sobie ulubiła
Gromadka ludźi dobrych, ktorzy mię słuchają,
Y kazania me w sercach swoich uważają.
A zwłaszcza naszy Wasserpolowie nadęci*
Niech pierwej Polskie czytają Autory z chęći:
J tak słów mych nie będą tradukować dumnie,
A też ich szczekania są błahoważne u mnie.”
Bramować – ozdabiać (tut. raczej jako przenośnia, komentować)
Tradukować – oskarżać, wyśmiewać (najczęściej publicznie)
*„A zwłaszcza naszy Wasserpolowie nadęci” – w oryginale w łacinie „Cumprimis plebs WasserPolana superba”( „Szczególnie plebejscy dumni Wasser Polocy”)
Skąd takie „bojowe” nastawienie wielebnego pastora kruciborskiego do „nadętych naszych Wasserpolów”; co go zmusiło do napisania tak gorzkich słów o niektórych ze swoich śląskich rodaków? Na pewno określenie „Wasserpolen” musiało być znacznie starsze.
Czytamy na następnej stronie:
„Do Czytelnika.
Znalazły się czasu niedawnego takowe żądliste jezyki niektórych naszych Wasserpolów, Czytelniku łaskawy, które się na niektóre Phrases, którem w pierwszym kazaniu położył, uszczypliwymi y szyderskiemi słowy porywać śmiały, mianowicie na te: ‘a onoby łaski y miłosierdzia u Boga skwierczeć mieli’, rozumiejąc że ta Phrasis <miłosierdzia, łaski, pomocy y ratunku skwierczeć> nie jest od Polaków approbowana: a ono jeden Autor w ten właśnie sposób mówi: ‘Przeciwko okrutnemu panowaniu ratunku u Króla skwierczeli’. Potym y ta Phrasis niektórym smaczna nie była, kiedym zażył Verbum ‘małżonkować się’, pro <w stan małżeński wstąpić>: lubo ono jeden historyk polski tego Verbum in isto sensu zażywa tak pisząc: ‘Tam abowiem na on czas Król czwartym razem małżonkował się’. Nad to ‘żołądkować się’ pro stomachari, językiem też ruszone musiało bydź; chociaż go dobrzu Polacy w tym sensie zażywać zwykli, jako jeden mowi: ‘Gniewa się w prawdzie na niesłuszne sprawy y nieżyczliwemu ma zazłe y żoladkuje się’. Nawet y to słowo ‘strawica’ (licha strawa – przyp. PK) gdym rzekł: ‘aby się im jedno strawica wlokła’ uszczypliwą przymówkę ponosić muśiało: a jeden Theolog super Apocalipsin kommentując, napisał: ‘y sami będąc przy Paniech, przy Królach, aliści gdzie nie klękać klękamy, gdzie nie bywać chodzimy, aby się nam jedno strawica wlokła’. Insze Phrases, które także stos wytrzymać musiały, odłogiem puszczam, bo by ich pole papierów znieść nie mogła. Takci to nam kaznodziejom, którzy nie tylko voce (słowem – przyp. PK) , ale też i calamo (piórem, tut. słowem pisanym – przyp. PK) ludzi uczyć chcemy, lubo kazaniami naszymi zbudowania ludzkiego szukamy, przecie tyk (przytyk, przymówka, przycinek – przyp. PK). Bądźże tedy miły Czytelniku, na potym krótszego jezyka, a z oszczercami zadnego nie miey miru, nikogo pracy swojej nie tykając, ani szczypiąc; byś snadź językiem twoim z wędzidła y wodzom wykiełznanym Boga nie obraził”.
No i znamy przyczynę i to bardzo prostej natury – pewnej językowej odmienności lokalnego dialektu śląskiego wśród „cumprimis WasserPolana superba” od dialektów budujących język polski w Rzeczypospolitej 16 i 17 wieku. Wyrazów: skwierczeć (skwirczeć) – krzyczeć żałośnie, kwilić; małżonkować się – wstępować w związek małżeński oraz strawica – licha strawa, Wasserpoloki (Ślązacy) mogły już nie chytać – np. mogły im się kojarzyć, tak jak obecnie współczesnym Polakom raczej ze skwiyrczeniym (skrzypieniem, skwierczeniem); hm.. uprawianiem czynności małżeńskich lub umizgami [25] (szczególnie gdy dochodzi sia) i trównicom (koszem albo płachtą na trawę), a trawa to raczej nie pokarm, nawet lichy, dla ludzi. Mogły być to również już archaizmy w siedemnastowiecznej polszczyźnie, niezrozumiałe tak dla zwykłych rozmówców na Śląsku jak i w Polsce.
Przepisałem tekst rozżalonego „Bogomodlcy” z oryginalnego druku. Zwraca wysoka, niezwykle wysoka jakość tej „Hochwasserpolszczyzny” farorza Gdaka – niezachwaszczonej makaronizmami i innymi -izmami oraz powykręcanej logicznie na łacińską modłę jak często staropolszczyzna okresu baroku w Rzeczypospolitej. Rodzi się pytanie – czy ustawicznie jak mantra powtarzane od pokoleń twierdzenia polonistów o „niższości”, „słabości”, „archaiczności” i „wtórności” wysokiego języka polskiego na Śląsku od renesansu po czasy współczesne są aby zawsze i wszędzie prawdziwe? Zwraca bardzo nowatorskie zastosowanie „joty” na zapis długiego i (jest a nie iest), przez toruńskiego drukarza Michała Karnalla, powszechnie stosowane dopiero po stu i więcej latach w innych drukarniach polskich.
Rodzi się pytanie – czy przypadkiem nagana, udzielona przez Adama Gdacjusza swoim krajanom i zastosowany w niej po łacinie, lingua franca ówczesnego świata, epitet „Cumprimis plebs WasserPolana superba” nie stał się zaczątkiem określania pejoratywnego słowiańskojęzycznych mieszkańców Śląska? Słowo raz wypuszczone …. Ale to już tylko moje osobiste rozmyślania.
Ponieważ to pierwszy tekst / artykuł w tym roku, życzę wszystkim Ślązakom, i tym Górno- i tym Dolno-, jak i tym w Śląskomorawskim Kraju oraz w Kraiku Hulczyńskim, aby oni sami jak i ich krainy jak najszybciej zaczęły przypominać te z opisów prof. Ludewiga a języki używane przez nich – śląski, laski, morawski, śląski góralski, polski, czeski i niemiecki – były co najmniej tak klarowne i eleganckie jak kazania pastora Gdaciusa, (no może bez słownictwa, którego najstarsze starziki nie pomną). A pozostałym Czytelnikom – równie dużej przyjemności z odkrywania bogactwa Śląska.
Bibliografia, źródła:
[1] Mirosław Syniawa – “Ślabikŏrz niy dlŏ bajtli abo lekcyje ślōnskij gŏdki”, Pro Loquela Silesiana, Chorzów, 2010
[2] Artur Czesak – „Współczesne teksty śląskie na tle procesów językotwórczych i standaryzacyjnych współczesnej Słowiańszczyzny”, Księgarnia Akademicka, Kraków, 2015
[3] Rudolf Cronau – „Land und Leute. Nr. 41. In der Wasserpolakei.“ Gartenlaube, Heft 19, Leipzig 1879
[4] Carl Günther Ludovici (Ludewig) – „Eröffnete Akademie der Kaufleute, oder vollständiges Kaufmanns-Lexicon: woraus sämmtliche Handlungen und Gewerbe, mit allen ihren Vortheilen, und der Art, sie zu treiben, erlernet werden können; und worinnen alle Seehäfen, die vornehmsten Städte und Handelsplätze; alle Arten der rohen und verarbeiteten Waaren; die Künstler, Fabrikanten und Handwerksleute; Commerciencollegia, Handelsgerichte, Banken, Börsen, Leihhäuser, Manufacturen, Fabriken und Werkstätte; die Rechte und Privilegien der Kaufmannschaft, u.s.w. beschrieben und erkläret werden: Mit vielem Fleiße aus den besten Schriftstellern zusammengetragen …“, Breitkopf & Sohn, Teil 1-5. 1767 – 1768
[5] Zygmunt Woźniczka – „Z problemów tożsamości na Górnym Śląsku- uwagi historyka“, UŚ
[6] Red. Zedler, Johann Heinrich; Ludewig, Johann Peter von; Ludovici, Carl Günther – „Grosses vollständiges Universal-Lexicon Aller Wissenschafften und Künste …“, Halle – Leipzig, 1732 – 1754, Johann Heinrich Zedler
[7] Friedrich (Lichtstern) Lucae – „Schlesiens curiose Denckwürdigkeiten oder vollkommener Chronick“. 7 Bände, Knoch, Frankfurt a. M. 1689
[8]Daniel Speer – „Türckischer Vagant, oder, Umschweiffend-türckischer Händels-Mann : welcher eine Reise mit zweyen Calogeris (oder griechischen Müchen) … um wunderlichen Begebenheiten begierig und nutzlich zu lesen., Franckfurt am Mayn, 1683
[9] Henry Howey – „The Lives Of Hoftrompeter And Stadpfeiffer As Portrayed In Three Novels Of Daniel Speer”, Historic Brass Society Journal, New York, 1991_JL01_009
[10] Ewa Jakus-Borkowa – „Polskie nazwy geograficzne z nagłosowym Niem-/Niemc-”, Acta Universitatis Lodzensis, Folia Linguistica 27, 1993
[11] G.Rohrig i A. Binz „Die tierishen Rohstoffe und ihre Veredlung” Springer, Wiesbaden 1916
[12] Erhard Hartstock – „Entstehung und Entwicklung der Oberlausitzer Teichwirtschaft“, Schriftenreihe der Sächsischen Landesanstalt für Landwirtschaft, Sonderheft 5. Jahrgang 2000
[13] „Porozmawiajmy o stawach” – Dorota Pietraszek Kryjak Mirosław Kuczyński. Polska Akademia Nauk, Zakład Doświadczalny Gospodarki Stawowej, Publ. Elektroniczna.
[14] Jan Pyś – „Początek regulacji Odry; Protokół Bohumiński 7 lipca 1819 r”.
[15] https://de.wikipedia.org/wiki/Friedrich-Wilhelm-Kanal
[16] https://de.wikipedia.org/wiki/Oder-Spree-Kanal
[17] https://de.wikipedia.org/wiki/Oder-Havel-Kanal
[18] x. Adam Gdacjusz – „„Ardens Irae Divinae Ignis To jest Drugie kazanie pokutne o ogniu gniewu Bożego, w te zawichrzone, y trwogami pokłócone czasy niemal po wszytkich przeciągach padołów ziemskich gorającym, Roku 1641 y 42 w Kościele Oyczystym miane y odprawowane Przez X. Jadama Gdaciusa”, Michał Karnall, Toruń 1644r. http://dlibra.psnc.pl/
[19] Kazimierz Kolbuszewski – „Postyllografja polska XVI i XVII wieku”, PAU, Drukarnia Uniwersytetu Jagiellońskiego pod zarządem Józefa Filipowskiego, Geberthner & Wolff, Kraków 1921
[20] Antoni Krasnowolski, Władysław Niedźwiedzki – „M. Arcta Słownik Staropolski”, M. Arct, Warszawa, 1920
[21] Anna Sutowicz – „W kręgu średniowiecznych cystersów śląskich”. Nowe Życie nr9 / 2008r, Archidiecezja Wrocławska, 2008
[22] Ks. Franciszek Wolnik – „Działalność gospodarcza cystersów z Rud”, Architectus, 2013, 3(35)
[23] Krzysztof Kwaśniewski – „Wasserpolacken i inne polsko-niemieckie etnopaulizmy.” Przegląd Zachodni, 2001, nr 4, Instytut Zachodni, Poznań
[24] W. Mitzka, „Schlesisches Worterbuch“. Berlin 1960.
[25] W.Doroszewski “Slownik języka polskiego” PWN, <<zalecać się, umizgać się>> ‘Małżonkuje się kochanej niewieście: pożar wygaśnie, niesmak serce zdyba’ Zab. XV/2, 1777, s.355
Zdjęcie Stawów Milickich – Wikipedia
Ilustracja strony tytułowej 4 tomu leksykonu C.G. Ludewiga – zbiory publiczne Bayerische Staatsbibliothek (zezwala się na kopiowanie ogólnie udostępnionych zbiorów cyfrowych w celach edukacyjnych i niekomercyjnych pod warunkiem wymienienia źródła). https://neuerwerbungen.digitale-sammlungen.de/copyright.htm
Piękna robota! I cenna, bo tych, co na co dzień mówili i pisali w dolnośląskim języku już bardzo niewielu. A szkoda.
Ciekawe, dobro robota