Bartodziej & Sojka: Z łańcucha na smycz
Przestało nas bawić słuchanie bajek politycznych opowiadanych przez polityków, uważających nas za notorycznych idiotów. Za ludzi niezbyt rozgarniętych uważają nas politycy rządzącej partii z prezesem Kaczyńskim na czele o którym w 2012 roku Jarosław Gowin tak pisał: „To stuprocentowy cynik. (…) Nie ma w polskiej polityce człowieka równie bezwzględnego jak on.” Trzeba się z nim zgodzić. Znaleźliśmy się w gronie państw o wadliwej demokracji. Wszystkim zarządza Prezes, który niczym Bóg istnieje w kilku osobach. Ma to odzwierciedlać jego wielką miłość do nas – obywateli i samo to, już wyróżnia nas spośród innych demokracji. Prezes formalnie nic nie może, a nieformalnie prawie wszystko. Nie pełni żadnej funkcji, a jest faktycznie przywódcą państwa, którym rządzi „bez żadnego trybu.” My się na to godzimy, stąd jak wykazały ostatnie wydarzenia, za idiotów uważają nas już nie tylko Amerykanie, ale i Żydzi oraz bliżsi i dalsi sąsiedzi. Ponieważ Konstytucja gwarantuje każdemu z nas prawo do idiotyzmu i opowiadania czegokolwiek na każdy temat, a do tego mamy czas karnawału, spróbujemy w kontrze do polityków opowiedzieć własną bajkę.
Oto ona
Nadwiślańska Popisolandia od ponad 300 lat choruje na głupotę rządzących i nic nie wskazuje na to, aby to się miało zmienić. Nie sięgamy głębiej w przeszłość, bo jako Ślązacy jesteśmy ludem Popisowym w pierwszym pokoleniu i nie nam osądzać jego dzieje. Wiemy tyle, że wcześniej był to kraj wielki, silny i dobrze zarządzany. Lud dzielił się na szlachtę i chłopów – sarmatów i chamów. Chłop był niewolnikiem przypisanym do ziemi pana i odrabiał pańszczyznę. Był pozbawiony prawa do ziemi, prawa do sądu, prawa do miejsca zamieszkania, a nawet prawa do własnego ciała. Pańszczyzna była swoistym niewolnictwem. O ile w świecie normą było kupowanie niewolników, to nad Wisłą niewolnicy byli pozyskiwani przez chów wsobny, po naszemu przez Inzucht. Ostatni grosz z chłopów w imieniu panów wyciskali Żydzi. Jednak najgorszą rzeczą jaką wymyślili sarmaci, to słynne „liberum veto” – nie pozwalam, które wkrótce doprowadziło do rozbiorów. Miały one jedną zaletę, przyczyniły się do likwidacji pańszczyzny. Po odzyskaniu na krótko niepodległości, przodkowie Popisowego ludu wiernie służyli zachodnim panom, którzy w nagrodę oddali go po ostatniej wielkiej wojnie na służbę do wschodniego Pana. Żarcia było mało, łańcuch był mocny, ale można było sobie „poszczekać”. Któregoś roku Pan popadł w kłopoty, przegrał w politycznej grze wszystko, przestał pilnować nadwiślańskiego ludu, który wykorzystał okazję i wspólnie oraz solidarnie – „sarmaci i chłopi” wyrwali się na wolność. Popisowy lud uwierzył w siebie i zaczął śnić o potędze. Świat przyzwyczaił się do niego i przyjął do siebie. Niestety w ramach wspólnoty nowy lud uparł się zachować swoje dawne wschodnie obyczaje i złotą wolność swoich przodków. Zaczął też poszukiwać nowego pana, którego szybko znalazł. Został nim wuj Sam, któremu w prezencie za wzięcie nas na swoją smycz lud obiecał wybudowanie fortu jego imienia – Chaty wuja Trumpa. Wuj od zawsze lubi toczyć wojny, wkrótce może rozpocząć nowe. Będzie można mu w nich towarzyszyć i wykazać się bohaterskimi czynami w walce o wolność, a nawet popisokrację. Wszystko na własny koszt i za własne pieniądze.
Trefna polityka
Z naszej bajki można wyciągnąć wniosek, że demokrację możemy przywrócić tyko wtedy, gdy rozbijemy duopol PiS i PO. Do tego potrzebna jest partia o poparciu rzędu kilkunastu procent, bo tylko wtedy możemy zmusić PiS i PO do walki na pożyteczne programy i poprawę jakości rządzenia. Myślimy, że taka partia ostatnio powstała, to „Wiosna” Biedronia. Nie jest partią dla wszystkich, bo skupi głównie radykalną świecką lewicę. Być może da się z nią w Polsce zbudować normalną europejską demokrację, taką jaka miała miejsce w pierwszej dekadzie III RP, przywrócić normalne rządy i sensowną politykę zagraniczną.
Aktualnie, będąc na amerykańskiej smyczy, Polska pomaga wujowi Trumpowi realizować program „America First”, odnowić przywództwo Ameryki na światowej scenie. Na polecenie Amerykanów zorganizowano w Warszawie konferencję bliskowschodnią mającą głównie na celu potępienie polityki Iranu, kraju w którym podczas ostatniej wojny za sprawą gen. Andersa schronienie znalazło 120 tys. Polaków, w tym 40 tys. cywilów. Na konferencję przybył wiceprezydent USA – Mike Pence, sekretarz stanu – Mike Pompeo oraz premier Izraela – Binjamin Netanjahu. Na „ powitanie”, Mike Pompeo wezwał polski rząd, aby na mocy ustawy 447 amerykańskiego Kongresu, poczynił postępy w zakresie restytucji mienia pożydowskiego. W wyniku Holocaustu śmierć poniosło 3 miliony polskich Żydów. Na terytorium Polski jako mienie bezspadkowe zostały ich kamienice, pola, gospodarstwa, sklepy. To mienie przejęło państwo, a jego wartość szacuje się do wysokości 300 miliardów dolarów, to jest wielkości trzech rocznych budżetów Polski. Zakładając, iż Polskę byłoby stać na przeznaczenie corocznie około 5 procent swego budżetu na zaspokojenie żydowskich roszczeń, to musiałyby je spłacać dwa pokolenia Polaków. Trefna polityka PiS-u doprowadziła do tego, że przy okazji szczytu Polacy dowiedzieli się od żydowskich przyjaciół, że w czasie II wojny św. kolaborowali z nazistami, a antysemityzm wyssali z mlekiem matki. Tak można mówić tylko o państwie, którego znaczenie w UE znajduje się na równi pochyłej.
Pycha i chciwość
Organizacją konferencji i sprowadzeniem do Warszawy izraelskiego premiera Polska wykonała proizraelski gest, którego skutki będziemy długo odczuwali. Być może Polska i Izrael chcą żyć w przyjaźni, ale jest to prawie niemożliwe, bo i tu i tam rządzą nacjonaliści, ludzie wciąż potrzebujący wroga. Ostatni miesiąc polskiej polityki był totalną katastrofą naszych „dyplomatołków”: pogorszyliśmy naszą sytuację w UE, zniszczyliśmy dobre relacje z Iranem, nie zyskaliśmy niczego od USA. Nie zmieni naszych odczuć niczym niepoparta paplanina rządzących (Patryk Jaki), że Polska stała się najważniejszym sojusznikiem Stanów Zjednoczonych w Europie.
Trudno sobie wyobrazić rządy jeszcze bardziej kłamliwe, nieudolne, będące na amerykańskiej smyczy, robiące wszystko pod kątem utrzymania się u władzy. Zauważamy także pychę i chciwość w gronie rządzących. Dla Prezesa uchodzącego dotąd za wzór cnót wszelakich, najważniejszą sprawą okazuje się budowa dwóch najwyższych w Warszawie wież na chwałę swoją i brata. To klasyczny przykład pychy i biznesu. Upublicznienie tego zamiaru spadło na Prezesa niczym grom z jasnego nieba, wywołało zamęt w szeregach PiS i nie wróży wygranej w jesiennych wyborach parlamentarnych. Dlatego nie dziwi nas, że „najlepsze okazy” pisowskiego Wunderteamu w pogoni za mamoną podejmują walkę o (EURO)parlament. Nikt nam nie wmówi, że czynią to dla dobra Polski, bo większości z nich daleko do miana Europejczyka z prawdziwego zdarzenia. Trwa walka o nowy porządek świata w której Polska bierze udział pod amerykańskim dowództwem, a nie jako członek europejskiej wspólnoty, dlatego skład wyłonionego przez PiS europejskiego Wunderteamu nie czyni na nas żadnego wrażenia. Póki jeszcze panuje cisza, wszystkim bojownikom wojen polsko – polskich, tym śniącym o potędze na Międzymorzu pod egidą nowego hegemona jak i totalnej opozycji życzymy sukcesów w walce o (EURO)pejskie wartości.
Gerhard Bartodziej Bernhard Soika