Aleksander Lubina: Do Piekar nie pójdę – na wybory pójdę
To nie jest czas ani miejsce, żeby milczeć!
W pielgrzymce do Piekar Śląskich chodziłem już jako dziecko z moim ojcem. To była nasza manifestacja niechęci wobec tego, co wtedy działo się na Górnym Śląsku. Mój ojciec nie zgadzał się na kłamstwa, poniżanie i odbieranie mu wiary.
Z tych samych powodów ja nie pójdę na tegoroczną pielgrzymkę do Piekar. Nie zgadzam się na kłamstwa, poniżanie i osłabianie mi wiary.
Nie chcę spotkania z panami Jędraszewskim i Skworcem – kolegami z organizacji Paetzów, Wesołowskich i Głodziów. Nie chcę mieć nic wspólnego z ich organizacją. Organizacją nazywaną skrótowo kościół.
Powody mam proste – księża w kościele rzymsko-katolickim słuchają spowiedzi, więc powinni być poza wszelkim podejrzeniem wykorzystywania tej wiedzy. Jeżeli słuchają spowiedzi, to powinni się trzymać od wypowiedzi innych niż li tylko ewangelicznych. Księża w kościele rzymsko-katolickim udzielają też innych sakramentów i głoszą kazania, w których właśnie powinni przybliżać Dobrą Nowinę. Nie wierzę duchownym w kościele rzymsko-katolickiego w Polsce, że różnią się od księży w Australii, USA, RFN i Chile. Nie wierzę w spisek twórców filmów: El Club, Legion Chrystusa, Spotlight, Kler…
Nie wierzę, żeby przeprowadzano badana alumnów, czy są zdrowi psychicznie. Nie wierzę w wizytacje biskupów w parafiach.
Przykro mi, ale też mam naturę męską i nie potrafię zapanować nad tym, że mi się dźwigo, kiedy widzę przedstawicieli kościoła rzymsko-katolickiego w ich przebraniu, w tych ich strojach na każdą okazję i dla każdej funkcji. Dźwigo mi się i nie panuję już nad tym, a nie chcę zapaskudzić miejsca, gdzie klęczałem z ojcem z nadzieją w sercu.
Na wybory pójdę, bo nie popełnię grzechu zaniechania.
Nie oddam jednak głosu na żadnego kandydata partii współpracującej z kościołem rzymsko-katolickim w Polsce.
Rozumuję tak: są sprawcy, przełożeni sprawców, współsprawcy czynni i bierni. Świętych nie usprawiedliwia milczenie. Milczenie to współsprawstwo.
Obawiam się, że wiele pomników obróci się w przewidywalnej przyszłości w gruzy. Obawiam się też, że nie uzyskam odpowiedzi na pytanie, kto i z jakich pieniędzy opłaca adwokatów księży oskarżanych. Bo w przypadku pana Pella w Australii to kwoty poważne, a w USA niektóre diecezja są na skraju bankructwa.
Bo pomnik świętego Jana Pawła II w Licheniu z klęczącym u jego stóp zboczeńcem został wybudowany za czyje pieniądze, a może jako pokuta tego kryminalisty.
Tytułowa fotografia: Kkasia [CC BY-SA 3.0], Wikimedia Commons