Sprawiedliwi Ślązacy: Claire Barwitzky
Wbrew powszechnemu w Polsce przekonaniu również wśród obywateli Niemiec było wiele osób, które pomagało tak zwanym “żydom”. Jest około 800 Niemców (łącznie z Austriakami i innymi), których działalność jest dobrze udokumentowana. Widnieją oni na liście “Sprawiedliwych wśród Narodów Świata” fundacji Yad Vashem.
Najbardziej znanym Niemcem, który uratował wielu ludzi zwanych “Żydami” był Oskar Schindler (pochodzący z terenu czeskich Sudetów, a działający m.in. w ówczesnych granicach Gau Oberschlesien). Ale między innymi znajdziemy tam również rodowitych Ślązaków, np. Cläre Barwitzky, znaną również pod francuską wersją swojego imienia – Claire.

Claire Barwitzky urodziła się dnia 19.06.1913 w Nysie, w katolickiej rodzinie niewykształconego robotnika kolejowego. Już od dziecka chciała zostać nauczycielką, ale sama wcześnie uznała, że sytuacja finansowa rodziny nie pozwoli jej na wymarzone wykształcenie. Mimo wszystko zrobiła maturę w 1932 roku, po czym przyjęła ofertę ks. Laurenta Remillieux z Lyonu, który prowadził tam katolickie pacyfistyczne towarzystwo dla pojednania niemiecko-francuskiego “Gefährten des Hl. Franziskus” (fr.: Compagnons de Saint François, pl.: Towarzysze św. Franciszka) i została jego sekretarką. Ale już w 1933 powróciła do Niemiec, by we Freiburgu (i.Br.) wykształcić się na asystentkę duszpasterską, po czym w 1935 powróciła do Francji, gdzie przydzielono ją do parafii Vaujany w Alpach.
Po wybuchu wojny spotkała się z tak narastającą wrogością mieszkańców wobec jej niemieckiego pochodzenia, że na skutek otwartych pogróżek ze strony miejscowego ruchu oporu przeniesiono ją do katolickiego towarzystwa opieki rodzinnej w Saint Etienne nad Loarą. Znając biegle język francuski, mogła tam bez przeszkód pracować, gdyż jej niemieckie pochodzenie przemilczano. Jednakże w 1943 roku zostały nasilone prześladowania żydów i ich deportacje, które w pierwszej kolejności dotknęły osoby nie posiadające francuskiego obywatelstwa, a więc uchodźców z krajów okupowanych przez III Rzeszę.
Wielu prześladowanych szukało bezpiecznego schronienia przynajmniej dla swoich dzieci, przy czym ludzie próbowali wszystkich możliwości i zwracali się również do organizacji katolickich, m.in. tej, gdzie pracowała Claire Barwitzky. Tym dzieciom trzeba było najpierw wyrobić odpowiednie fałszywe dokumenty, po czym starano się ulokować je pojedynczo u zaufanych katolickich rodzin. Z czasem jednak (1943) prześladowania przerodziły się w polowania na żydów, za których ukrywanie groziły najsurowsze kary, łącznie z zesłaniem ukrywającej rodziny do obozów koncentracyjnych, zaś na denuncjatorów czekały atrakcyjne nagrody. Wobec tego postanowiono umieścić je z dala od cywilizacji, w domu kolonijnym należącym do tegoż stowarzyszenia opodal Chamonix u stóp masywu Mt. Blanc. W sumie znalazło się tam 30 żydowskich dzieci w wieku od 5 do 18 lat, które dla kamuflażu zmieszano z francuskimi dziećmi jako kolonia scoutingowa. Razem ze swoją francuską przełożoną i dwoma żydowskimi opiekunkami Clair Barwitzky opiekowała się nimi w dobrowolnym odosobnieniu. O zaopatrzenie dbały również tylko zaufane osoby. Mimo to wszystkim świadome było grożące niebezpieczeństwo. Aż do wyzwolenia w lecie 1944 Claire Barwitzky opuściła dom kolonijny tylko raz, aby zabrać ze zbombardowanego Lyonu jeszcze 2 sieroty – mimo że sama nie posiadała właściwych dokumentów.
Późnym latem 1944 okolice Chamonix zostały wyzwolone, dzieci zaś wydano rodzicom lub przekazano organicmzacjom żydowskim. Po wojnie “Sr. Claire” została przeniesiona do Paryża, ale rychło potem powróciła dobrowolnie do Niemiec, a konkretnie do tej ich części okupowanej przez Sowietów. Tutaj znowu podjęła pracę jako pomocnica duszpasterska w Lipsku. W czerwcu 1947 roku została przeniesiona wpierw do parafii Corpus Christi w Saalfeld na południu Turyngii, a potem do pobliskiego Meiningen. W 1969 roku została przeniesiona w stan spoczynku ze względów zdrowotnych. Tam też zmarła 10.03.1989. Jej działania podczas wojny znane były władzom NRD, ona jednak nie chciała dać się zaprząc w państwową propagandę jako “antyfaszystowska bojowniczka pokoju”. Dlatego odmówiła przyjęcia medalu Yad Vashem za życia, zaś tytułem “Sprawiedliwy wśród Narodów Świata” uhonorowano ją dopiero pośmiertnie 20.06.1991.
Czy nie nadszedł czas, by przywołać tych śląskich bohaterów do świadomości publicznej przez uwiecznienie ich nazwisk w nazwach ulic i instytucji? Przynajmniej my – jako Ślązacy – powinniśmy ich znać!