Dzisiaj twarz Śląska posmutniała
Ziemia bywa jak twarz ludzka.
Tymi słowami rozpoczął swoją książkę o Śląsku Cieszyńskim Gustaw Morcinek. Dalej pisał, że ta część Śląska jest jak “uśmiech młodej, zamyślonej dziewczyny, kiedy marzy o pierwszym kochaniu”. Dzisiaj, w dniu pogrzebu Jerzego Pilcha, ta twarz wyraźnie posmutniała. Straciła przecież swojego bezlitosnego miłośnika.
Był wysokoliterackim opowiadaczem świata Ślązaków ze Śląska Cieszyńskiego, lutrów, “o których istnieniu bez Pilcha nic byśmy nie wiedzieli, a w gruncie rzeczy i tak nic nie wiemy” (dr Artur Czesak).

Po raz pierwszy od trzech miesięcy mogłem odwiedzić rodziców, którzy mieszkają właśnie w tym zakątku Śląska. Mogłem też zagłębić się w swoją drugą biblioteczkę, której pokaźna część to silesiana. A cieszynalia najzwyczajniej w świecie imponują – ta ziemia wydała lub wychowała pisarzy najwyższej próby. Lista nazwisk jest długa, poza tymi z powyższego zdjęcia grzechem byłoby jeszcze nie wymienić odkrywanego właśnie na nowo Kornela Filipowicza, mojego ulubionego poetę Zbigniewa Macheja czy niezwykłego hutnika-humanistę Jana Wantułę.
Czy przyjęliśmy ich do naszego śląskiego kanonu? Czy kreowany przez propagandystów władzy panteon górnośląski otworzy dla nich swoje podwoje? Nie wydaje mi się, żebyśmy na te pytania mogli udzielić pozytywnej odpowiedzi.
Pozostaje mi tylko liczyć na to, że sami Ślązacy z Wisły, Górek Wielkich, Cieszyna czy Hażlacha będą pamiętać o swoich twórcach. A z tym też bywa różnie – tak Pilch mówił o reakcjach na swoje książki:
“Opinia o mnie w Wiśle na początku była trudna. Uważali, że ja się naśmiewam z ewangelików (…) Długo trwało, zanim mi trochę odpuścili. Ponieważ jest to ludek pragmatyczny, pierwsze przełamanie ewidentnie nastąpiło po nagrodzie Nike – jednak wziął konkretny grosz. Nagle zacząłem mieć licznych kolegów, okazuje się, że w mojej szkolnej klasie było – jakby policzyć wszystkich, którzy się do tego przyznają – około pięciuset osób”.
Źródło zdjęcia: prezydent.pl