Joseph von Eichendorff jako patron ulic i placów
Spośród licznych kwestii istotnych dla lokalnych społeczności wyróżnić należy problematykę nazw ulic i placów. Pełnią one funkcję nie tylko ewidencyjną czy porządkującą przestrzeń publiczną, ale także integrującą mieszkańców danej miejscowości. Nie można ponadto pominąć funkcji edukacyjnej czy prestiżowej, związanych z upamiętnieniem konkretnych osób czy zdarzeń. Nierzadko jednak z nadawaniem czy też zmianą nazw wiążą się niemałe spory i kontrowersje. Z drugiej zaś strony – często z inicjatywą w tym zakresie wychodzą sami mieszkańcy, co z kolei stanowi istotny przejaw ich partycypacji w życiu społecznym.
Przedmiotem niniejszego artykułu jest analiza problematyki nazw ulic i placów z perspektywy prawnej, z uwzględnieniem specyfiki obszaru województwa śląskiego i opolskiego. Uregulowana ustawowo została bowiem procedura nadawania i zmiany nazw ulic i placów, zaś dodatkowo – w niektórych gminach – prawnie określono zasady kształtowania nazewnictwa. Szczególnie aktualnym wyzwaniem jest z kolei tzw dekomunizacja ulic, związana z wejściem w życie ustawy z dnia 1 kwietnia 2016 r. o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej (dalej: u.z.p.k.). Omawiane zagadnienie jest istotne również z punktu widzenia praw mniejszości narodowych, w kontekście prawnej możliwości ustalania nazw dwujęzycznych. Jak zatem widać, zagadnienie nazw ulic i placów tylko pozornie może wydawać się mało skomplikowanym, a jego analiza wymaga poruszenia wielu wątków. Tak też stanowi obecnie obowiązujący art. 18 ust. 2 pkt. 13 ustawy z dnia 8 marca 1990 r. o samorządzie gminnym (dalej: u.s.g.), w myśl którego podejmowanie uchwał w sprawie nazw ulic i placów będących drogami publicznymi lub nazw dróg wewnętrznych należy do wyłącznej właściwości rady gminy. Kompetencję tą kwalifikuje się w doktrynie jako lokalno-porządkową. Co do zasady, nazwy nadaje się drogom już istniejącym, choć nie jest wykluczone nadanie nazwy drodze jeszcze przed jej wybudowaniem, jeżeli teren, którego dotyczy uchwała objęty jest miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego, w których jest przeznaczony na drogę publiczną teren. Nie można z kolei nadać nazwy pasowi gruntu niewydzielonemu liniami granicznymi.
Nazwy ulic a prawa mniejszości narodowych
Z omawianą problematyką wiąże się także kwestia dwujęzycznych nazw ulic, wprowadzanych na podstawie art. 12 ust. 1 ustaw1/ z dnia 6 stycznia 2005 r.
o mniejszościach narodowych i etnicznych oraz o języku regionalnym (dalej: u.m.n.). Nazwy takie można wprowadzać jedynie na obszarze gmin wpisanych do prowadzonego przez ministra właściwego do spraw wyznań religijnych oraz mniejszości narodowych i etnicznych Rejestru gmin, na których obszarze używane są nazwy w języku mniejszości. W myśl art. 12 ust. 3 u.m.n. nie można dodawać nazw nawiązujących do nazw z okresu 1933-1945, nadanych przez władze Trzeciej Rzeszy Niemieckiej lub Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich (w świetle wejścia w życie u.z.p.k. przepis ten uznać można za superfluum). Dodatkowe nazwy wprowadzać można na terenie całej gminy lub w poszczególnych miejscowościach, a umieszczane winny być po nazwie w języku polskim; nie mogą zaś być stosowane samodzielnie. W przypadku nadawania nazw dodatkowych stosuje się przepisy u.s.g. (w odróżnieniu od nadawania nazw dodatkowych miejscowościom i obiektom fizjograficznym, które odbywa się na szczeblu centralnym). Relewantne są ponadto postanowienia rozporządzenia Ministra infrastruktury z dnia 10 sierpnia 2005 r. w sprawie umieszczania na znakach i tablicach dodatkowych nazw w językach mniejszości narodowych i etnicznych oraz w języku regionalnym. Stanowi ono, że wielkość liter, jakimi ma być zapisana dodatkowa nazwa powinna być o jedną czwartą mniejsza od wielkości, za pomocą której zapisano nazwę w języku polskim. Krój liter ma być taki sam, a nazwa dodatkowa umieszczona w ten sposób, by środki nazwy w języku polskim i nazwy dodatkowej znajdowały się w jednej osi. Ważne jest też to, że dodatkowe nazwy mają być zapisane za pomocą alfabetu właściwego dla języka danej mniejszości.
Poszukiwania internetowe pozwoliły ustalić łącznie 16 ulic lub placów nazwanych imieniem Josepha von Eichendorffa (zaznaczam, że liczba to może nie być wyczerpująca). Jest to 13 ulic i jeden plac w województwie opolskim i 3 miasta i jedna wieś w śląskim, w miejscu urodzenia – w Łubowicach. W województwie opolskim wśród miast wyróżniamy Nysę, Opole, Kędzierzyn-Koźle, Olesno, Prószków oraz Krapkowice, w którym to mieście jeden z placów nazwano imieniem poety. Natomiast w województwie śląskim są to Katowice, Racibórz i Toszek. Pozostałe miejscowości stanowią wsie na terenie województwa opolskiego.
Miasta Nysa i Racibórz mają Eichendorffa za patrona ulic, co jest oczywiste, gdyż w Nysie poeta umarł, a Racibórz był miastem jego młodości. Są to ulice reprezentacyjne, stosunkowo długie, dzięki czemu z nazwiskiem poety zaznajamia się spora liczba osób. W Toszku, na tamtejszym zamku będącym niegdyś własnością jego rodziców, poeta spędził sporo lat swego dzieciństwa.

Odrębnym zagadnieniem natomiast jest nazewnictwo ulic jego imieniem w tych miejscowościach, z którymi, w jakiś szczególny sposób, poeta i jego życie oraz twórczość, nie były związane. Przyjrzyjmy się wpierw ulicom Eichendorffa w większych miastach.

Opole, stolica województwa opolskiego, uchwałą Rady Miasta z dnia 12.03.1991, w ramach dekomunizacji, zmieniono ulicę komunisty Karola Liebknechta na ul. Józefa von Eichendorffa – tu zastrzeżenie: spolszczono jego imię (oryginalnie nazywa się on Joseph), mimo że tradycja nakazuje zachowanie imienia oryginalnego (np.: Lew Tołstoj, a nie Leon Tołstoj, słynny bajkopisarz rosyjski Iwan Kryłow, a nie Jan Kryłow – przykłady można mnożyć). Niemniej jest to nazwisko największego poety śląskiego i liczy się to, że w stolicy województwa został upamiętniony. Jest to zasługą działającego w Opolu stowarzyszenia Joseph von Eichendorff-Konversatorium – Konwersatorium im. Josepha von Eichendorffa, założonego natychmiast po przewrocie politycznym przez Fryderyka Kremsera, znanego fotografika i regionalisty, założyciela polsko-niemieckiego kwartalnika „Joseph-von Eichendorff-Konversatorium”, nawiązującego do przedwojennej tradycji miasta, kiedy działało w mieście stowarzyszenie o podobnym profilu i charakterze. Dodać może warto, że nie jest to ulica reprezentacyjna, jest krótka, raczej na uboczu, i niewiele ludzi tam przebywa i tam się udaje.
Dodajmy, że imię poety w wersji spolszczonej pojawia się a nazwie ulic także w Oleśnie i Toszku.

W Kędzierzynie-Koźlu ulica imieniem poety stanowi jedną z bocznych uliczek osiedlowych.
Natomiast w Prószkowie ulica Eichendorffa stanowi obecnie polną drogę, niemniej można przypuszczać, że jest to projektowana droga nowej zabudowy mieszkaniowej.
Krapkowice upamiętnia postać poety poprzez Plac Josepha von Eichendorffa. Katowice, stolica województwa śląskiego także posiada Eichendorffa jako patrona ulicy i jest to boczna uliczka osiedla mieszkaniowego.

Niestety, w województwie śląskim, poza Katowicami, Raciborzem i Toszkiem ulic im. Eichendorffa więcej znaleźć nie można.
Pozostałe ulice, którym patronuje Joseph von Eichendorff, znajdują się w miejscowościach raczej niewielkich – np. Czarnowąsy (ok. 3.100 mieszkańców), Zębowice w powiecie oleskim (ok. 3.700), miasteczko Leśnica w powiecie strzeleckim (niecałe 2.700), Staniszcze Małe w gminie Kolonowskie, wieś z podwójną nazwą (również niemiecką) – mieszkańców 700; miasteczko Biała – 2460 mieszkańców, Otmice, Walce.
Miejscowości te są zamieszkałe przeważnie przez rdzenną ludność śląską, skupioną głównie w mniejszości niemieckiej, która ma swój udział we władzach lokalnych i stawiając wniosek o nadanie imienia poety ulicy w jej miejscowości mogła liczyć na poparcie swoich przedstawicieli we władzach lokalnych. Np. w Leśnicy w pow. strzeleckim dawna ul. 15-lecia PRL-u, w trakcie dekomunizacji, na wniosek jej mieszkańców została przemianowana na Eichendorffa. We władzach tej gminy było sporo przedstawicieli mniejszości niemieckiej. Podkreślić należy, że Leśnica, mająca 49 ulic, jest jednym z nielicznym miast na Górnym Śląsku, które upamiętnia postacie swojej przeszłości. Ulicom patronują tu tak znakomite postacie z dawnej historii miasta, jak ojciec Kanizy, biskup Schaffran, ojciec Teofil, Goretzki, Prałat Glowatzki.
W Prószkowie, według wypowiedzi jednej z działaczek mniejszości niemieckiej, jej wniosek o nadanie jednej z ulic imienia Eichendorffa, w biurku burmistrza przeleżało 10 lat. Dopiero kolejny burmistrz, mgr Róża Malik, absolwentka Uniwersytetu Opolskiego (filologii polskiej), doprowadziła do uhonorowania poety w Prószkowie.

Ten stan rzeczy skłania do refleksji. Dlaczego w wielkich miastach śląskich nie ma ulic, którym by patronował najważniejszy śląski poeta? Dla przykładu w mieście Rybniku, znanym z silnego przywiązania do tradycji, przeszłości Śląska, jego kultury? Nie można powiedzieć, że Eichendorff jest tam nieznany. Za świadectwo czci rybniczan wobec poety z Łubowic na pewno można uznać nazwanie jego imieniem prężnie działającego tam stowarzyszenia pod nazwą Towarzystwo Społeczno-Ekologiczne im. Josepha von Eichendorffa. Dyskusja prowadzona na


forum internetowym dowodzi, że w Rybniku rozważano nazwanie niektórych ulic postaciami związanymi z minioną historią Śląska. Zapis internauty z 4.11.2016 r. świadczy o tym, że nazwiska te, jako niemieckie, natrafiły na sprzeciw mieszkańców, którzy osiedlili się w tym mieście po 1945 r.
Zastanawia także brak ulicy Eichendorffa w Prudniku. Na obrzeżach miasta znajduje się pomnik poety w formie kamienia pamiątkowego, bardzo dobrze mieszkańcom znany.
Zapis w Wikipedii głosi:
„Pomnik Josepha von Eichendorff – historia, którą warto poznać. Pomnik Josepha von Eichendorff ulokowany na szczycie wzniesienia Kobyłka z 191 lr. Pomnik wzniesiono ku czci urodzonego na ziemiach prudnickich niemieckiego poety epoki romantyzmu. Pomnik znajduje się nad malowniczym stawem o nazwie „Żabie oczko”, powstałym w wyrobisku dawnego kamieniołomu. Wędrując lub jadąc do pomnika warto zatrzymać się na chwilę na granicy miasta Prudnik, na ścieżce edukacyjnej, gdzie podziwiać można przepiękne kilkusetletnie drzewa uznane za pomniki natury.”
Corocznie odbywają się także w Prudniku konkursy recytatorskie poezji Eichendorffa, organizowanie przez Prudnicki Ośrodek Kultury i mniejszość niemiecką. Jak piszą organizatorzy, „Konkurs miał za zadanie zachęcić do lektury poezji Josepha von Eichendorffa, oraz do odwiedzenia jego obelisku pięknie położonego w Lesie Prudnickim.” Zatem nie można powiedzieć, że w Prudniku poeta nie jest honorowany. Dodajmy, że miasto posiada 162 ulice i bardzo bogatą historię.
Pomnik Eichendorffa w Prudniku Pomnik Eichendorffa we Wrocławiu Źródło: www.polska-org.pl Źródło: www.polska-org.pl
Wśród patronów ulic niewielu jest związanych z dawną historią miasta, np. nie ma ulicy upamiętniającej Samuela Fraenkla i Maxa Pinkusa, wielkich przedsiębiorców, którym miasto zawdzięcza tkalnię lnu i adamaszku „S. Frankel”, obecnie zakłady FROTEX, źródło dobrobytu miasta i jego mieszkańców.
Dziwić też może fakt, że Wrocław, stolica województwa dolnośląskiego, z którym to miastem Eichendorff był związany (w tym mieście Eichendorff pobierał nauki, wziął ślub z Luise itd.) nie posiada ulicy jego imienia, a przecież uhonorował postać poety, kilka lat temu stawiając rekonstrukcję jego przedwojennego pomnika.
Powyższe uwagi skłaniają do refleksji. Istnienie w przestrzeni miast, wsi i wiosek ulic, placów, budynków na danym terenie, nazwanych nazwiskiem wybitnej postaci historycznej związanej z daną ziemią, ma wielkie znaczenie dla wzmocnienia tożsamości kulturowej mieszkańców tegoż terenu; ma to zwłaszcza znaczenie w odniesieniu do rdzennych mieszkańców. Dla nich jest to bowiem łącznik z przeszłością. Zerwanie tego łącznika grozi utratą pamięci kulturowej, a to pociąga za sobą utratę tożsamości. Dlatego podjęcie działań w tym zakresie należałoby uznać za jedno z ważnych, priorytetowych zadań.
Można wysunąć ostrożne przypuszczenie, że sytuacja, na razie bardzo niekorzystna, może się niebawem zmienić. Są bowiem miasta, wcielone w granice państwa polskiego po 1945 r., które nawiązują do ich dawnej historii. Jako przykład może służyć Gdańsk, gdzie w 2006 r. jedno ze skrzyżowań nazwano imieniem Carla Groddecka, wybitnego, bardzo zasłużonego burmistrza Gdańska w XVIII wieku. Na marginesie warto dodać, że ród Grodeków (Grodków) wywodził się ze Śląska.
Być może, że dość znikome nazywanie ulic nazwiskiem Eichendorffa na naszym terenie wynika ze słabej znajomości jego postaci, twórczości i rangi, jaką zajmuje w kulturze europejskiej. Przypomnijmy, że niemal każde miasto w Polsce ma ulice Mozarta, Bacha, a także poety Johanna Wolfganga Goethego (np. Warszawa, Poznań, Zabrze, Opole, i inne), także inny poeta niemiecki, Friedrich Schiller, pojawia się w Polsce jako patron ulic – np. w Poznaniu, a przecież wymienione wyżej osoby nie urodziły się na terenach obecnie należących do Polski.
Propagowanie znajomości Eichendorffa i jego twórczości jest polem do działania zarówno dla elit regionu, jak i lokalnych społeczności. Kwestia nadawania oraz zmiany nazw ulic i placów bynajmniej nie ma znaczenia jedynie symbolicznego. Procedura uzyskiwania zgody właścicieli, decydowanie o potrzebie przeprowadzenia konsultacji społecznych, problem samego doboru nazwy czy charakteru prawnego uchwały to zagadnienia, których prawne ukształtowanie ma doniosłe znaczenie praktyczne, widoczne także na płaszczyźnie finansowej. Ze względu na to, że Joseph von Eichendorff jest bezsprzecznie poetą o sławie światowej, który naszemu regionowi przydaje wielkiego splendoru i jako taka, jego postać może być czynnikiem integrującym tutejsze społeczeństwo, a także uświadamiać na co dzień, że jesteśmy członkami jednej wielkiej rodziny europejskiej. Dlatego warto zintensyfikować działania w tym zakresie.
Andrzej Rostropowicz
Artykuł ukazał się pierwotnie w dziesiątym tomie publikacji “Śląsk w Europie – Schlesien in Europa – Slezsko v Evrope”
Mysle, ze szczególnie na terenie przedwojennego polskiego wschodniego G.Sl. (Ost-O/S.) jest to systematycznym i swiadomym “hamowaniem”, tzn. do dzisiaj czescia walki o prawde historyczna (“prapolskosc” i insze blabla) i takiego jakby polskiego kulturkampfu. A w wielu przypadkach po prostu strachu przed komplikacjami, tj. gwaltownymi reakcjami naplywowych Polaków (i ich potomków).
Nie wolno tez zapomniec, ze von Eichendorff byl za adolfa symbolem niemieckosci.
Jesli np. w Chorzowie przy ponownym stawianiu pomnika von Redena swego czasu byly takie chore “bunty”,
to dlaczego “wladze” mialy by ryzykowac i “przyzwalac” na ul., a co dopeiro szkole im. von Eichendorffa ? Robia w portki (jasne – kto dobrowolnie chce sobie samemu utrudniac zycie?) juz na sama mysl o historii akurat chorzowskiego Eichendorff-Gymnasium. Z jednej strony, jak bardzo bylo symbolem niemieckosci. Ale z drugiej strony w ramach publicznej debaty (i pewnie tez mocnych klótni) “wyszlo by na jaw”, jak bylo szykanowane i dyskryminowane przez niejakiego “Grazynskiego”. I nagle ludzie by sobie uswiadomili, ze np. u nas w Chorzwie tez byl Schulstreit oraz Schulstreik uczniów tak jak we wielkopolskiej Wrzesni, tylko naopak…. I ze Niemcy skarzacy sie regularnie w Genewie (za pomoca m.in. Volksbundu) czesto mieli jednak powody i racje……
Ciekawy temat. Mamy wiele wybitnych osobistości na Śląsku zasługujących na upamiętnienie o wiele bardziej niż politycy lub księża. Pierwszy przykład z brzegu to arcchitekt Karl Schabik, któremu Gliwice zawdzieczają swój układ, ciągle widoczny spod powojennej brzydoty.
A co powiecie na take potworki historyczne jak ul. Kaziemierza Wielkiego w Pszczynie i Rybniku? Przecież Kazimierz Wielki spalił te dwa miasta w czasie wojen polsko-czeskich w 1345. Nie umniejszając jego zasług, niemniej jednak trochę subtelności w nazewnictwie nie zaszkodziłoby.
W Prudniku jest już ulica Samuela Frankla. Powstała w tamtym roku. A co do Eichendorffa, też mnie dziwi fakt, że nie ma swojej ulicy w Prudniku. Ulica Dąbrowskiego prowadząca w stronę jego pomnika, jest dziwnie rozbita na dwie części w okolicy Kaplicznej Góry – jedna część to zwykła droga do Dębowca, a druga idzie między domkami i przez las. Zamiast rozdzielać ulicę na dwie części, nie lepiej byłoby dać tej drugiej inną nazwę? Tu Eichendorff jako patron pasowałby idealnie, bo prowadzi tuż pod jego pomnikiem. Zresztą, tak wiele w Lesie Prudnickim nienazwanych dróżek, może by tak zrobić “Ścieżkę Eichendorffa” na Kobylicę?