Czytanie (nie tak) dawnego Śląska – proza Harta Wegnera

Hart Wegner jest emerytowanym profesorem germanistyki, literatury porównawczej i filmoznawstwa na Uniwersytecie Stanu Nevada w Las Vegas (UNLV). Kształcił się wpierw w stolicy Śląska, Breslau / Wrocławiu, w Elisabetschule (Elisabethanum – gimnazjum przy św. Elżbiecie – przyp. PK) – szkole założonej 200 lat przed odkryciem Ameryki przez Kolumba. Po ucieczce wraz z rodziną jako 13 latek przed zbliżającym się frontem rosyjskim  w wieku 15 lat zmuszony był podjąć  pracę na kopalni węgla Shamrock w Zagłębiu Ruhry w Westfalii w Niemczech. Po osiągnięciu pełnoletności wyemigrował do Stanów Zjednoczonych (miał tam rodzinę), do których przybyli parę lat po nim jego rodzice.  Ironią losu było to, że Wegner ukończył następnie szkołę wywiadu wojskowego armii amerykańskiej w okresie wojny koreańskiej. W ramach G.I. Bill (ustawa o programie pomocy żołnierzom, którzy zakończyli służbę wojskową służąc na wojnie – przyp. PK) studiował filozofię i historię na Uniwersytecie Wiedeńskim. Po powrocie do USA  uzyskał tytuł magistra na  Uniwersytecie Utah oraz obronił pracę doktorską na Uniwersytecie Harvarda.

Otrzymał liczne stypendia i nagrody:

  • Pushcart Prize for Best American Short Stories,
  • był pierwszym pisarzem urodzonym za granicą, który został wybrany do Nevada Writers Hall of Fame,
  • otrzymał nagrodę im. Charlesa Vandy za kreatywność w pierwszym roku jej przyznawania,
  • Regents Award for Creativity w drugim roku jej przyznawania,
  • Nagrodę Williama Morrisa za wybitne osiągnięcia w nauczaniu,
  • w 1998 roku otrzymał tytuł doktora honoris causa w dziedzinie sztuk pięknych na Uniwersytecie  Shenandoah w Wirginii,
  • w 2013 roku otrzymał prestiżową Umhoefer Prize for Achievements in the Humanities za całokształt pisarstwa w dziedzinie filmoznawstwa, przyznawaną przez magazyn New Yorker.

Poza pisaniem podręczników filmoznawstwa („Teaching with Film” i inne) , prof. Wegner publikował również eseje i prace o  Johnie Gardnerze, V. S. Naipaulu, Brusie Chatwinie, Bertoldzie Brechcie, Vittorii de Sica, Jeanie Renoirze, Wergiliuszu, Goethem, Otto Premingerze, Douglasie Sirku, Johnie Fordzie, Friedrichu Dürrenmatcie i innych. Odtworzył oryginalny scenariusz “Błękitnego Anioła” Josefa von Sternberga (Der blaue Engel, wyd. Harcourt Brace).

Jako pisarz wydał dwa tomiki opowiadań:

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

 „Houses of Ivory” („Domy z Kości Słoniowej”, wyd. Soho Press, 1996). “Houses of Ivory” zostały wydane również przez Bibliotekę Kongresu jako audiobook dla niewidomych a nagrane przez Capital American Foundation for the Blind.

„Off Paradise” („Z dala od Raju”, wyd. University of Nevada Press), jego drugi zbiór opowiadań, ukazał się w 2001 roku.

Zupełnie innym  dziełem  Profesora jest „The End of the Word” („Koniec ery słowa”)  – został po raz pierwszy wydany w 2006 roku. Jak pisze sam Autor:

Jest to książka, która zwraca uwagę na niebezpieczeństwa, na jakie narażone jest słowo: znaki, symbole, skróty, logotypy i inne języki obrazkowe, itp. zagrażają mu.  Książka ma wiele ilustracji logotypów, tatuaży, piktogramów wczesnego pisma chińskiego i tym podobnych.  Jest to książka, którą mógłby napisać w naszych czasach Don Kichot. Koniec słowa oznacza dla mnie koniec naszego języka literackiego opartego na słowie, a nie na kodach numerycznych, akronimach, skrótach, takich jak te, których używamy w SMS-ach. Odczuwam to tak mocno, że kiedy poproszono mnie o wygłoszenie mowy końcowej na międzynarodowym kongresie poetów, zakończyłem ją wezwaniem “Chrońcie słowo, ratujcie słowo”.

Hart Wegner zaczął wykładać historię filmu w 1970 roku, a w 1990 roku założył na UNLV Film Studies na College of Fine Arts, które urosły do rozmiaru instytutu filmowego uczelni (dzisiaj Film Department) , na którym pełnił rolę dyrektora do swojej emerytury.  Przez lata prowadził w telewizji trzy cykle  oświatowe o tematyce filmowej. Odegrał kluczową rolę w sprowadzeniu wszystkich filmów i powiązanych materiałów z posiadłości Howarda Hughesa** do UNLV w 1996 roku.

W 2016 roku jeden z wczesnych filmów wyprodukowanych przez Hughesa, “Front Page” (reż. Lewis Milestone, 1931), został odrestaurowany dzięki materiałom z UNLV a prof. Wegnera uhonorowano nagrodą  Amerykańskiej Akademii Filmową za jego wysiłki w zakresie restauracji filmów.

Różne opowiadania, artykuły i wiersze Harta Wegnera były publikowane w Stanach Zjednoczonych i za granicą. Ostatnio, w  2019 roku w Albanii  ukazał się „Beti” – unikalny zbiór przekładów na albański próbek twórczości czterech pisarzy. Zawierał on po dwa opowiadania Joyce Carol Oates, laureatki Nagrody Nobla  – Alice Munro, Margaret Atwood i Harta Wegnera.

Dej pozōr tyż:  Górnośląski utopiec – konteksty może nieco mniej oczywiste
Hart Wegner na ruskim rowerze z panem Janem, który uprawiał ogródek działkowy kiedyś przydzielony jego rodzicom. Brockau / Brochów, zdjęcie z lat 80-tych.

Tyle zwięzła biografia Profesora jaką sam nadesłał. A jaka jest ta mniej oficjalna, nie zamieszczana na winietach książek, w prasie i publikacjach w sieci?

Hart urodził się w październiku 1931 przy Pulstrasse 42 na tzw. Kaisergraben w Brockau, prężnie rozwijającym się miasteczku kolejowym pod Wrocławiem. Gdy  zaczął chodzić do szkoły realnej, jego ojciec, zastępca ds. ekonomicznych dyrektora stacji i jednego z większych kolejowych węzłów przetokowych na Śląsku i w Niemczech, Oskar Wegner, kupił nieopodal, przy Winkler Allee,  dwupiętrowy dom, którego 1 piętro zajmowała rodzina Wegnerów – tata, mama Hildegarda i babcia, pani Jung, parter podnajmowano młodemu małżeństwu na dorobku.

Panie były rodem z Altwasser niegdyś pod Waldenburgiem, dzisiaj Starego Zdroju – od 1910r dzielnicy Wałbrzycha, podobnie jak Brockau, od czerwca 1939 roku potwierdzone urzędowo samodzielne miasto, które już jako Brochów dołączone zostało do dzielnicy Krzyków w 1951 roku i stało się osiedlem Wrocławia. Po śmierci męża starsza pani Jung przeniosła się do domu rodziców Harta, chłopiec jedynak wychowywał się w tradycyjnej wielopokoleniowej śląskiej rodzinie. Był oczywiście niedaleko domu ogródek działkowy z większym jak sąsiednie domkiem – altaną, wyposażoną, a jakże, w tradycyjną laubę – ganek i  obłożoną trejażami dla pnących się róż.

Zatroskani przyszłością syna, rodzice zdecydowali, że Hart nie będzie chodził do pobliskiej, stojącej dosłownie o rzut beretem, pięknej i obszernej szkoły gminnej, będącej wraz z lokalnym gimnazjum dumą mieszkańców Brockau. Posłali go w zamian do szkoły realnej przy prestiżowym Elisabetschule Gymnasium na Arletiusstraße niedaleko Dworca Głównego – jednej z najstarszych szkół wrocławskich, słynącej z bardzo wysokiego poziomu nauczania.

Ojciec przyszłego profesora pochodził natomiast z maleńkiej wsi na północ od Milicza, Gugelwitz, obecnie Gogołowic, leżącej wzdłuż drogi prowadzącej z Milicza do Szkaradowa, skąd można było wybrać się w dalszą podróż bądź to na Rawicz lub na północ do Poznania. Jego zaś ojciec a dziadek Harta był znanym w okolicy mistrzem murarskim, który niejedną murarkę wykonał w dobrach milickich Maltzanów choć był równie wziętym „mularzem” po polskiej stronie  – w ówczesnej prowincji poznańskiej Rzeszy. W czasie ostatniej wojny młody Hart spędził w Miliczu i okolicach sporo czasu – władze nakazywały wysyłanie dzieci do miejscowości mniej narażonych na naloty bombowe.

Ojciec Harta, ciężko ranny odłamkami po wybuchu pocisku pod koniec I wojny światowej na froncie francuskim, ze względu na stan zdrowia nie został ponownie powołany do służby wojskowej w 1939r. Jeden z pozostałych, wędrujących w jego ciele odłamków zakończy po latach jego życie.

Ta, mimo że naznaczona piętnem wojny, rodzinna idylla nastolatka w oddalonym od działań frontowych Brockau, o rok za młodego by skierowano go do obsługi przeciwlotniczego Flaka kaliber 88 lub do młodocianej kompanii Panzerfaustów, została nagle przerwana radzieckimi nalotami na strategiczny węzeł kolejowy i miasteczko w drugiej połowie stycznia 1945 a definitywnie zakończyła się pod koniec tego samego miesiąca  wraz z błyskawicznie  nadciągającym ze wschodu frontem. Stał się uczestnikiem i świadkiem tego, co do dziś Niemcy nazywają Die Grosse Flucht – Wielką Ucieczką.

Ubrany w 3 czy 4  ubrania nałożone jedno na drugim, wyrusza z matką i babką w asyście ojca z dobytkiem mieszczącym się na wózku i sankach i co się da unieść w rękach w bardzo mroźny styczniowy dzień na pobliską stację i odjeżdża jednym z ostatnich pociągów (tak mi wychodzi z dat) ewakuujących ludność cywilną z przedmieść i peryferyjnych dzielnic miasta, które za niecałe dwa tygodnie zacznie stawać się jednym z symboli ofiar wojny totalnej obok Warszawy, Stalingradu, Drezna, Hamburga, Kołobrzegu, Budapesztu, Hiroszimy,  Nagasaki – Festung Breslau. Zaczyna podróż, która zaprowadzi go i jego rodzinę do miasta za oceanem, postawionego na środku pustyni Mojave Las Vegas.

Po wojnie przeżywa długotrwałą rozłąkę z ojcem, jako niespełna piętnastolatek staje się w westfalskim Herne jedynym żywicielem rodziny robiąc na dole na grubie Shamrock, mieszka z matką i babką w czymś co nawet nie przypomina wygodnego domku na działce w Brockau.

Poznaje co to skrajna bieda, głód w powojennych Niemczech, ale nie poddaje się.

Po szczęśliwym powrocie ojca i uzyskaniu pełnoletności, składa wniosek o wizę do USA i wyjeżdża za ocean do rodziny, następnie usamodzielnia się; w międzyczasie zostaje powołany do służby wojskowej w trakcie trwającej I wojny koreańskiej.

Dej pozōr tyż:  Kaj je Dante? W Teatrze Śląskim startuje kurs pisania w języku śląskim

Dalsze losy Pisarza Czytelnik już zna z powyższego biogramu.

Po powrocie ze studiów w Wiedniu Hart ściąga do Stanów swoich rodziców, którzy ciężko pracując zakorzeniają się w nowej ojczyźnie.  Są oni dla niego podporą, za ich aprobatą i z ich poparciem decyduje się na dalsze studia, własny rozwój i karierę akademicką.

***

Jakie jest to pisarstwo Harta Wegnera?

Znane i cenione w angielskojęzycznym kręgu kulturowym, mało znane w Niemczech, bo pisze po angielsku a już zupełnie nieznane w Polsce, w tym na Śląsku.

Przeczytałem obydwa tomiki opowiadań Wegnera.  Patrząc po datach pierwszych wydań kolejnych opowieści w stopce redakcyjnej pierwszego zbioru  opowiadań, Profesor pisał je powoli  i ogłaszał je stopniowo w kultowym amerykańskim magazynie literackim „MSS”, prowadzonym we wczesnych latach 60. i na przełomie 70 i 80-tych przez  Johna Gardnera. Tak, tego Gardnera, twórcy kultowej powieści „Grendel”, niezwykle popularnej pod koniec lat 70-tych i na początku 80-tych wśród czytelników gatunku fantasy a opartej o pierwszą część anglosaskiego przekazu z X w. opisującego dawne legendarne pradzieje Danii i Szwecji i przygody mitycznego króla Gautlandii, Beowulfa.*

Po tragicznej śmierci Johna Gardnera w wieku 42 lat w wypadku motocyklowym, Hart Wegner odegrał ważną rolę w podtrzymaniu przy życiu „MSS” i jego przekształceniu w nowy periodyk  – „New Myths/MSS”. W nim publikuje też stopniowo swoje kolejne opowiadania z lat 90-tych, które zbierze i wyda na początku nowego millenium  w drugim  tomie.

Sam pisarz przyznaje, że angielski jest jego drugim językiem, dlatego też pisał wolno z dużą starannością o każde słowo i to się czuje podczas lektury opowiadań.

Ciśnie mi się od razu porównanie do przeczytanej prozy Williama Faulknera, Carson McCullers, czy niemieckiego pisarza Heinricha Bölla. Tak w warstwie opisowej jak i w precyzji i mistrzostwie budowanych dialogów i przemyśleń. Inne jak u cytowanych mistrzów ale równie dobre. Zwarte i przenikliwe, pozostawiające czytelnikowi pole do własnych osądów. Często niejednoznacznych.

Miejscami akcji opowiadań Harta Wengera są … Lwów (tak ten Lwów), Warszawa, Brockau pod Wrocławiem, górnicze Herne w Westfalii, małe miasteczko w Dolnej Austrii oraz Las Vegas w Stanach. Niewiele tego, prawda? Podmiotem akcji opowiadań  są ludzie, którzy przeżyli wojnę, okupację w Polsce, uwięzienie w obozach III Rzeszy, przeszli wielką ucieczkę przed frontem wschodnim w 1944 / 45, wypędzenie ze Śląska, ucieczkę przed drugim wejściem Sowietów do Galicji Wschodniej, powojenne przymusowe przesiedlenie z Kresów i repatriację z wywózki w głąb Rosji, także, a może głównie emigranci z powojennej Mitteleuropy na Nowy Kontynent. Ich losy, wspomnienia sprzed wojny, tego co doświadczyli w jej trakcie i po jej zakończeniu, to co utracili w warstwie mentalnej, duchowej, uczuciowej, ich niekiedy zaskakujące przemyślenia, zupełnie nie pasujące do powszechnych opinii i narracji po jednej i drugiej stronie Odry. I to splecenie ich losów i życia w nowych, amerykańskich realiach.

John Gardner, który był recenzentem pierwszych opowiadań Harta Wengera publikowanych w magazynie MSS, porównywał je do pisarstwa Isaaca Bashevisa Singera oraz Heinricha Bölla.

Są to opowiadania w dużej mierze autobiograficzne. Ich inspiracją są głównie przeżycia pisarza, jego najbliższych, ich krewnych i znajomych, tych z Niemiec jak i tych już poznanych w Stanach.

Najcelniej opisują znaczenie pisarstwa Wegnera amerykańscy recenzenci jego drugiego zbioru:

„Niewielu pisarzy opanowuje drugi język; jeszcze mniej docenia dwie bardzo odmienne kultury. Pięknie napisane opowieści Wegnera są wybitne w jednym i drugim, pozwalając nam dzielić głęboką nostalgię za utraconymi śląskimi latami młodości z rodziną wygnanej z dawnych wschodnich Niemiec (a właściwie autora) podczas jej adaptacji do nowego życia w Nevadzie.”

„Misternie nawarstwiające się, połączone ze sobą – damasceńskiej roboty – wspaniałe historie, które przemawiają zarówno do wszystkich emigrantów, jak i do nas, bo nimi wszyscy jesteśmy, jeśli nie ze w względu na  miejsce jak bohaterowie Wegnera, to na pewno w czasie.”

Dodam od siebie  – są to opowiadania, które mimo że napisane w latach 80-tych i 90-tych a traktujące o ludziach w latach poprzedzających ostatnią wojnę światową, w trakcie jej trwania i po jej zakończeniu, mają w moim odczuciu charakter uniwersalny. Opisują losy wielu, którzy doświadczyli potworności konfliktów współczesnego świata i ich konsekwencji – zmory, która toczy nieprzerwanie w większych i mniejszych nawrotach ludzkość szczególnie od końca XIX wieku po dzień dzisiejszy.     I w tym zasadza się wielkość i aktualność prozy Wegnera. Nie przypadkiem zagraniczny tłumacz zestawił jego opowiadania z dziełami tak wybitnych pisarek jak Joyce Carol Oates, Alice Munro oraz Margaret Atwood.

Dej pozōr tyż:  Na gōrnoślōnskich szportplacach, 13.04.2025

Dla piszącego tę prezentację proza Harta Wegnera to coś więcej niż „deja vu”. To za mało adekwatne określenie. To odkrywanie samego siebie. Od drugiego roku życia niemal do końca studiów ta sama ulica w Brochowie, na której urodził się pisarz, te same miejsca zabaw, zapachy, smaki, kolory, drzewa, aleja kasztanowa, wszechobecna kolej.

To samo miasteczko, choć okrutnie potraktowane przez działania wojenne, a jeszcze okrutniej po jej zakończeniu przez stacjonujących czerwonoarmiejców (spalony pałac Walterów, rabowane i palone domy) oraz drakońskie przepisy i nakazy rządów barbarzyńców, przywiezionych początkowo jako PKWN wraz z Armią Czerwoną do powojennej Polski i na ziemie zachodnie a następnie działających jako TRJN – celowo doburzane i rozbierane budynki (nie oszczędzono nawet kościoła protestanckiego) gdzie się tylko dało, na przysłowiową cegłę na „odbudowę” stolicy i ponoć gospodarki zrujnowanego centrum kraju. Miasteczko oszpecone, pozbawione swoich walorów funkcjonalnych, zaniedbane ze względu na ciągły brak pieniędzy na inwestycje i rozwój bo odcięte od istotnego finansowania ze strony głównego pracodawcy mieszkańców – kolei (przedwojenne miasto żyło godziwie z podatków, rozwiniętego i wyspecjalizowanego ogrodnictwa, rolnictwa, miało własne rzemiosło i bogatą infrastrukturę handlowo – usługową, poza tym było wszechstronnie wspierane przez Deutsche Reichsbahn, który inwestował w ziemię, infrastrukturę i swoich pracowników).

Ten sam przedwojenny Brochów, Wrocław, Lwów co w prozie Wegnera, jeszcze Wilno; rozległy Śląsk i Kresy przeplatające się w opowiadaniach i rozmowach najstarszych mieszkańców, siadających wspólnie na ławeczkach przy ukwieconych przydomowych trawnikach.

Ta sama Ślęża, widziana z okien domów przy ładnej pogodzie, te same żywopłoty, rabatki przed domami, to samo przedszkole na początku ulicy zaraz obok spalonego i zburzonego domu rodziców Harta, szkoła do której chodzili jego przyjaciele z lat dzieciństwa,  stalowe krawężniki z płaskownika ograniczające przydomowe rabatki, ta sama zabawa w chodzenie po nich jak po linie, te same ławeczki przed domami, ogródki działkowe. Ten sam Streuselkuchen – kołacz z rabarbarem i posypką pieczony po mistrzowsku przez sąsiadkę.

Ten sam dworzec Waldenburg Altwasser, obecny Wałbrzych Miasto, z którego peronu setki razy wysiadam by udać się do wałbrzyskiego domu. Ten sam Waldenburg / Wałbrzych, w którym schronił się pisarz z rodziną w przedwojennej prestiżowej szkole  górniczej po ucieczce z Wrocławia a przed dalszym wyjazdem ze Śląska, w której parę ładnych lat wcześniej studiował na sztajgerskie szlify daleki onkel piszącego, rodem z Beuthen / Bytomia.

Ten sam Militsch / Milicz, w okolice którego jeździliśmy latem całą rodziną, pałac Maltzanów i wspaniały park, słynne stawy hodowlane, najsmaczniejszy karp na świecie i malowniczy, lekko pagórkowaty krajobraz, na biało bielone świątynie z szachulcowego muru i pięknie murowane ceglane wiejskie domy i obiekty gospodarskie.

W jednym z opowiadań Wegnera jego główny bohater Martin (personifikacja pisarza) spisuje wspomnienia swojej polskiej ex żony, która spędziła dzieciństwo we Lwowie a część okupacji w Warszawie. Potomkini leopoldyńskich,  terezjańskich czy józefińskich niemieckich osadników ze strony ojca i polskich Ormian ze strony matki. Martin uważa, że to wszystko trzeba zachować, uwiecznić na papierze. Jego była żona a ciągle przyjaciółka z pewną nutą zadumy, nostalgii i zwątpienia pyta go – „A właściwie dla kogo Ty to piszesz?”

No właśnie, dla kogo?

Mam nadzieję, choć może być to trudne, że znajdzie się w Polsce i na Śląsku wydawnictwo, które zainteresuje się przekładem i wydaniem prozy Harta Wegnera. Nigdzie tak, jak właśnie tutaj czytane, te opowiadania nabierają rumieńców, kolorytu, znaczenia.

Utramyntnie ucza sie mojigo hajmatu, ucza sie Ślōnska, Mitteleuropy… .

Zdjęcia – z archiwum Pisarza. Przesłał i wyraził zgodę na ich publikację w Wachtyrzu.

* jeszcze bardziej rozpropagowanej wśród młodych czytelników na całym świecie przez Fisha i grupę Marillion rozbudowanym utworem muzycznym o tej samej nazwie – Fish był wielkim fanem tej powieści.

** jednego z twórców współczesnego lotnictwa. W rolę H. Hughesa w kultowym filmie „Aviator” wcielił się Leonardo di Caprio.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Piotr Kaczmarczyk – rodem z Wrocławia, mieszka w Wałbrzychu, kolebce śląskiego górnictwa kruszcowego i węglowego; absolwent Instytutu Inżynierii Lądowej Politechniki Wrocławskiej, przez 30 lat był zawodowo związany z przemysłem wydobywczym oraz przeróbki kopalin a także z przemysłem przetwórczym żywności na Dolnym i Górnym Śląsku. Pasje – historia, i choć w niej szczególne miejsce mają od ponad dwóch dekad dzieje Śląska, to i tak wciąż odkrywa jego różnorodność, wieloznaczność, wielokulturowość oraz przebogate pokłady jego dawnej prężności, bogactwa materialnego i kultury. Inne – muzyka, szczególnie klasyczna, także ta najnowsza, pisana w ostatnich latach; fotografia. Sercem Brochowianin, bo tam się wychował – stąd niejako wrodzona fascynacja koleją. Uważa, że w czasach tak bardzo przeładowanych wszechotaczającą informacją i tak przegadanych rola poezji, w tym współczesnej, teraz tworzonej, jest nie do przecenienia.

Śledź autora:

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza