Bartodziej & Soika: Wybory o wszystko
Jeszcze nie ogłoszono terminu wyborów, jeszcze nie mamy pewności czy się w ogóle w tym roku odbędą, a już trwa zaciekła, brudna kampania wyborcza. Nie powstrzymuje jej bieżący sezon ogórkowy. Widać pewną posuchę w życiu kulturalnym, ale nie ma jej w życiu politycznym. Trwa kiszenie ogórków; czynność polegająca na hamowaniu procesów gnilnych. Z kiszeniem sobie radzimy, ale nie udaje się nam powstrzymać procesów gnilnych w polskiej polityce. Co cztery lata stawiamy krzyżyk na karcie wyborczej, a potem mamy z naszym wyborem przez kolejne lata krzyż Pański. Mówi się, że wybory to święto demokracji, jednak na przykładzie Polski widać, że samo ich przeprowadzenie nie przesądza o tym, iż państwo jest w pełni demokratyczne. W takim państwie istnieje trójpodział władzy, kontrolę nad rządem sprawuje parlament, a nie autorytarny przywódca. Nawet wtedy, kiedy część społeczeństwa – jak to ma miejsce w Polsce – uważa go za kolejnego Naczelnika Państwa. Historia uczy, że od wieków każda władza jest w końcu tracona na rzecz jej przeciwników bez względu na to, czy jest sprawowana demokratycznie, autorytarnie, czy w sojuszu z „ołtarzem”.
Apostołowie PiS-u
Kościół nie zawsze musi wolny od polityki. Powinien czasem zajmować stanowisko polityczne jako autorytet moralny, jak to miało miejsce podczas obrad Okrągłego stołu. Z pomocą Kościoła doszło wtedy do pierwszych częściowo wolnych wyborów i rozpoczęcia zmian ustrojowych w Polsce. Zauroczeni wolnością nie zauważyliśmy, że na naszych oczach powstaje nowa władza, podobna do poprzedniej, która coraz bardziej czuje się właścicielem „prawdziwej Polski”. Polski w której partia i Kościół są ponad państwem, a jeden z najbardziej rozpoznawalnych hierarchów, abp Jędraszewski zyskuje miano „ kapelana PiS”. Ksiądz Kazimierz Sowa mówi o nim (GW Kraków): „On nie tyle upolitycznił religię, co konsekrował politykę”. Podczas kolejnej Pielgrzymki Rodziny Radia Maryja, w dniu 9. lipca na Jasnej Górze doszło do spotkania polityków i hierarchów. Na naszych oczach na wałach Jasnogórskich miała miejsce liturgia i wiec wyborczy. Dominikanin o. Gużyński powiedział, że zarówno ze strony politycznej jak i kościelnej mieliśmy do czynienia z nieprawdopodobną obłudą i hipokryzją. „Homilie” wygłosili abp Jędraszewski, o. Rydzyk oraz prezes Kaczyński. Prezes mówił o atakowaniu kościoła, Ojca świętego i podstaw polskości, co powoduje, że nadchodzące wybory będą grą o wszystko i to na długie lata. Z „ homilii” Prezesa wynikało, że absolutnie nie może on oddać władzy. Jesteśmy przekonani, że będzie to zasadnicza teza jeszcze nieogłoszonego programu wyborczego Zjednoczonej Prawicy. Zawsze łatwiej wygrać, gdy ma się przychylnych „apostołów” i może dlatego minister Sasin wręczył o. Rydzykowi kosztowny, podobno ponad 1000 letni miecz; bez śladów użytkowania. On zaś z Ewangelii św. Mateusza z pewnością wie, że nie po to go otrzymał. żeby nieść pokój w Polsce. Jasnogórskie spotkanie wyborcze zakończono śpiewem i pląsami z udziałem hierarchów w strojach liturgicznych.
Apele partyjne
Nazajutrz Prezesa i jego aktyw czekała kolejna, chyba już 159 -ta miesięcznica. Od 13 -tu lat zastanawialiśmy się jaka jest istota miesięcznic. Rozumiemy znaczenie i charakter rocznic, ale o miesięcznicach w życiu nie słyszeliśmy. Zrozumieliśmy o co chodzi dopiero wtedy, gdy media poinformowały nas o przejeździe na minioną miesięcznicę przez stołeczne miasto, pana Dworczyka. Aby się tylko nie spóźnić, narażając siebie i Warszawiaków jechał na sygnałach, nie mając ku temu żadnych formalnych uprawnień. Zrozumieliśmy, że te tzw. miesięcznice są stricte apelami partyjnymi, mającymi na celu sprawdzenie obecności i gotowości do dalszej służby Prezesowi. Na apelu są żołnierze, kaprale, jest Dowódca, a obecność jest obowiązkowa. Na miesięcznicy też każdy ma swoje miejsce, a nieobecność może spowodować utratę miejsca na liście wyborczej. Widać, że pomniki również odgrywają swoją rolę w kampanii wyborczej. W Opolu, z inicjatywy Wojewody i wrocławskiego IPN stanie popiersie Wojciecha (wcześniej Adalberta) Korfantego, który ich zdaniem był jednym z ojców niepodległej Polski. Według IPN-u, Korfanty miał wpływ na losy Śląska Opolskiego i Górnego Śląska. Takie pomieszanie z poplątaniem. Nasi rodzice i dziadkowie nie słyszeli o wybitnych Polakach, Mickiewiczu, Słowackim czy Sienkiewiczu ale Korfantego znali. Był dla nich gorolem i prekursorem rozdawnictwa, gdyż za głosowanie w plebiscycie za Polską obiecywał każdemu krowę. Dlatego na Górnym Śląsku nazywano go pieszczotliwie – Korfantkuh. Jako rdzenni mieszkańcy tej ziemi, mamy do inicjatorów tego upamiętnienia kilka pytań dotyczących dziwnych losów tego bohatera. Dlaczego Korfanty przerwał Powstanie? Dlaczego Piłsudski nie zgodził się aby został on premierem? Jakie zarzuty stawiał mu Sąd Marszałkowski? Dlaczego był osadzony w Twierdzy Brzeskiej, a później na Pawiaku? Czy IPN przeprowadzi proces oczyszczenia Korfantego, przed jego kolejnym upamiętnieniem? Jakie przesłanie niesie Ślązakom los Korfantego?
Stare utrapienia
Tuż po ostatniej miesięcznicy odbył się w Wilnie szczyt NATO w którym uczestniczył również Prezydent Ukrainy. Obiecano mu dostarczenie jeszcze większej ilości nowoczesnego sprzętu wojskowego i amunicji, co oznacza kontynuowanie wojny. Nie było tam widać znaczących sił politycznych dążących do zakończenia bezsensownego zabijania młodych ludzi. Do dzisiaj nie udało się nam zrozumieć czyim ambasadorem jest nasz Prezydent w relacjach Ukrainy z NATO, skoro i tak wszystkie decyzje w tej sprawie podejmuje Prezydent USA. W polityce krajowej i zagranicznej mamy w Polsce po kilka niekompetentnych ośrodków decyzyjnych. Nadal w kraju jest aktualna opinia Józefa Piłsudskiego o polskich politykach. Powiedział: „Do polityki garną się ludzie, którzy nic nie osiągnęli, a więc nieudacznicy i darmozjady. Polityka to dla nich deska ratunku, mogą godnie żyć nie dając w zamian nic”. Do tego wielu dzisiejszych, polskich polityków ma kompletną szajbę na punkcie UE, Niemców, Żydów, osób LGBT i migrantów. My nie możemy godzić się na wyprowadzanie Polski z UE, na organizowanie wobec niej wrogości i nienawiści oraz przedstawianie UE jako wrogą Polsce IV Rzeszę. Nie godzimy się również na krzewienie nienawiści do polityków opozycji, w tym do Donalda Tuska, do wszelkich mniejszości, a także do migrantów. Szczególnie nie podoba nam się zachowanie premiera Morawieckiego, ale i posła Zandberga, który nazwał go pożytecznym idiotą Berlina. Trudno żyć obok politycznego rynsztoka, obok polityków pozbawionych kultury osobistej i nie szanujących swoich funkcji oraz obok politycznych seniorów, którzy już „nad poziomy nie wylecą”. Żywimy resztki rozpaczliwej nadziei, że nadchodzące wybory zmienią polską klasę polityczną i nasze stare utrapienia w końcu znikną.
Gerhard Bartodziej Bernhard Soika
„Nie godzimy się również na krzewienie nienawiści do polityków opozycji” – czyżby nie było, może jest dozwolone, krzewienia nienawiści do polityków partii rządzącej ? Choćby nazwanie Kaczyńskiego „zabójcą kobiet”… Jak do tej pory, na szczęście jedynym mordem politycznym w Polsce współczesnej, ale niestety skutecznym, było zabójstwo M. Rasiaka – pracownika posła PIS. Zabójca Adamowicza chciał zabić kogokolwiek z establishmentu, bez znaczenia była przynależność partyjna, zreszta Adamowicz nie był członkiem PO, bo został z niej wyrzucony. Ale, zrobiono wokół jego śmierci znacznie większa nagonkę na „tych drugich” niż w przypadku śmierci Rasiaka. Nigdy nie głosowałem i nigdy nie będę głosował na PIS, ale nie zamierzać dać się ogłupić również innym ugrupowaniom. Popularna obecnie „narracja” do wydarzeń ma miejsce po obu stronach, mowa nienawiści tez po obu stronach – doskonale pamietam „moherowe berety”, czy – zabierz babci dowód, dorżynanie watah. Ale również choćby „zakamuflowana opcje niemiecką” . Scena PO-PIS nie jest czarno-biała, ma tylko odcienie szarości po jednej i po drugiej stronie. PIS zrobiło mnóstwo zła i niewiele dobrego. Niewiele, ale jednak. Zaś PO przede wszystkim grzeszy pychą. A pycha kroczy przed upadkiem. To był powód klęski PO w 2015 zarówno w wyborach prezydenckich jak i parlamentarnych. Od tego czasu, nie zauważyłem by odrobiła lekcje poprzez odrobine refleksji nad swoim postępowaniem – ciagle winni są ci „inni”. Nie widzę konstruktywnego działania, jedynie destrukcje , negację tego co robi PIS. Program PO przypomina mi założenia na zjazd PZPR – mnóstwo marzeń, brak konkretnych działań. Nie tego się po nich spodziewałem.