Bartodziej & Soika: Powrót do przeszłości
Według klasycznej fizyki, czas płynie w jednostajnym tempie do przodu. Nasze osobiste odczucia są inne, czas płynie nierównomiernie, zwalnia w trudnych sytuacjach, przyśpiesza z wiekiem. Nasz świat, pokolenia 80+ powoli pustoszeje, odchodzą bliscy, koledzy z dzieciństwa, przyjaciele i znajomi z pracy. Nieco inaczej płynie czas społeczny i polityczny. Na pewno nie płynie prostoliniowo; często hamuje, zmienia kierunek, a nawet zawraca. W polskiej przestrzeni publicznej mamy szczególne poczucie czasu, bardzo chcemy iść do przodu, z duchem czasu i być nowocześni. Niestety świadomość sporej części obywateli jest zwrócona ku przeszłości, która ciągle jest niedokonana i niedokończona. Trzeba ją tworzyć od nowa, ku pokrzepieniu serc, przy pomocy polityki historycznej. Brakuje zatem czasu, aby zająć się dniem dzisiejszym i niepewną oraz nieznaną przyszłością. W 33. roku po transformacji ustrojowej, ciągle nie wiemy jak wygląda docelowy model państwa polskiego. Na razie zmagamy się z mieszaniną demokracji, autorytaryzmu i dyktatury.
Dobro narodu
Zauważamy, że im państwo jest słabsze tym więcej opowiada o potędze i chwale. Trudniej wtedy zobaczyć i ocenić twardą rzeczywistość. Wielu spośród tych, którym się to udało i zrozumiało funkcjonowanie państwa polskiego, utraciło wiarę w przyszłość i wyemigrowało. Państwo polskie jest ciągle niedokończone. Wielka umowa społeczna, którą jest system prawa oparty o Konstytucję nie jest wystarczająco przestrzegana przez obydwie strony umowy – władzę i obywateli. Po dojściu PiS do władzy, jej prominentny przedstawiciel poseł Kornel Morawiecki (ojciec Premiera) w 2015 roku zakomunikował z trybuny sejmowej: „Prawo jest ważną rzeczą, ale prawo to nie świętość (…) Nad prawem jest dobro Narodu! Prawo, które nie służy narodowi, to jest bezprawie”. To stwierdzenie, posłowie PiS przyjęli owacją na stojąco i od tamtego czasu, niepisanym prawem wcielili się w rolę jedynego wyraziciela dobra narodu. To, że tą wypowiedzią Morawiecki podważył zasady państwa prawnego i fakt, że w państwie prawnym rządzą prawa, a nie ludzie do dziś nie ma dla PiS-u żadnego znaczenia. W państwie demokratycznym, władze publiczne mają zapewnić obywatelom wszelakie bezpieczeństwo, porządek, a nawet dobrostan. Obywatele zaś mają trzy podstawowe obowiązki: mają przestrzegać prawa, płacić podatki i brać udział w wyborach, aby władza mogła realizować ich wizję dobra wspólnego. Udział w wyborach jest sposobem demokratycznego wpływania na władzę. Niestety frekwencja wyborcza w Polsce jest bardzo niska, nie osiąga poziomu dającego mocną legitymację wybranym przedstawicielom. W ostatnich wyborach 27,6 % osób uprawnionych do głosowania, dało jednej partii (PiS) pełnię władzy. W coraz bardziej skomplikowanej rzeczywistości trudno jest dokonać świadomego, samodzielnego wyboru. Rośnie znaczenie wykształcenia i roli mediów w procesie wyborczym. Elementarna poprawność polityczna zabrania jednak kwestionowania mądrości ludu.
Folwark państwowy
Vox populi, vox Dei – Głos ludu (to) głos Boga. Bliższe prawdy w dzisiejszej Polsce byłaby sentencja – Głos ludu, to głos Prezesa. Wielu wyborców zadaje proste i oczywiste pytanie o korzyści materialne jakie obiecuje mu partia w postaci różnych plusów i benefitów. Jest ich w Polsce sporo; potwierdzają kryteria ciemnego ludu Jacka Kurskiego. Są to przewidywalni wyborcy, można wyliczyć pieniądze za które kupi się ich głosy. Mądry wyborca wybiera mądrze, rozróżnia dobro od zła, prawdę od fałszu, wolność od zniewolenia. Trudno im jednak zdominować scenę wyborczą, gdyż działanie propagandy mediów rządowych i Obajtkowych jest potężne, a dobre kłamstwo jest przyjemne i trafia lepiej do duszy człowieka niż gorzka prawda. Władza zajmuje się głównie utrzymaniem swojego panowania. Kraj stał się folwarkiem jednej partii; jej Prezes włazi na mównicę sejmową bez żadnego trybu i wstydu. Stefan Kisielewski w 1968 roku nazwał ówczesną PRL-owską władzę dyktaturą ciemniaków. Dzisiaj pewnie by zauważył, że mamy do czynienia z dyktaturą niekompetentnych cwaniaków. Znamienne jest również spostrzeżenie Leppera, że w Kaczyńskim nie ma człowieczeństwa. Codziennie jesteśmy atakowani bełkotem różnych rzeczników i aparatczyków o złym Tusku i dobrym Prezesie. Raz w miesiącu urządza nam przedstawienie zadowolony z siebie, komik z NBP. Prezes, senior Glapiński, zarabia miesięcznie tyle ile wynoszą dochody przeciętnego emeryta w okresie 3. lat. Stara się jednak nas pocieszać, że inflacja już „spada w dół”. My tymczasem widzimy coraz większą drożyznę i okradanie nas z oszczędności. W ciągu ostatnich dwóch lat oszczędności straciły na wartości około 30 %, a zanim dojdzie do jednocyfrowej inflacji utracą około 50 % swojej wartości. Grzechów na sumieniu obecnej władzy jest wiele, będziemy je przedstawiać w kolejnych przedwyborczych publikacjach.
Głupota polityczna
Zdaniem obozu władzy żyjemy w państwie zagrożonym przez dwóch co najmniej wrogów – Niemcy schowane za UE i Rosję toczącą wojnę z całym Zachodem. Trudno prawdziwym Polakom pogodzić się z przynależnością Polski do wrogiej im Unii. Jeśli zjednoczona prawica wygra wybory, otworzy się jej wyznawcom droga do wolności i dobrobytu. Unia wypłaci należne im pieniądze, a Polska w sojuszu z bratnią Ukrainą zbuduje nową przyszłość na mitycznym Międzymorzu. Ślązakom nie pasuje droga na Wschód. Ich dziadkowie i ojcowie już tam kiedyś byli, odwiedzili Stalingrad i kopalnie Donbasu. Powiedzieli nam – nigdy więcej. Chcemy pozostać w kręgu naszej, europejskiej cywilizacji. Nieformalna kampania wyborcza jest już na półmetku, a Mniejszość Niemiecka lansująca dotąd hasło „Opolskie ma znaczenie” nie zaistniała jeszcze nawet na opolskiej scenie politycznej. Żadnego przedstawiciela TSKN nie zauważyliśmy na spotkaniu z przebywającym w naszym województwie Donaldem Tuskiem, najbardziej znanym w kraju i zagranicą, „polskim Niemcem”. Owszem był Henryk Kroll, ale rozmawiał z Tuskiem prywatnie, po starej sejmowej znajomości. Widać, mniejszość niemiecka nie ma żadnych problemów ze swoją tożsamością, nawet z nauczaniem języka niemieckiego, o swojej historii nie wspominając, więc nie musi o żadną pomoc zabiegać. Nie zauważyliśmy też, aby MN przystąpiła do Paktu Senackiego, zawartego przez opozycję, chociaż rządzi w regionie z opozycyjną Platformą. Myślimy, iż MN zdaje sobie sprawę z tego, że jak wystawi swoich kandydatów do Senatu, to będzie to świadome działanie na korzyść PiS i niewybaczalna głupota polityczna. Mamy również nadzieję, że liderem listy do Sejmu nie będzie poseł senior. Tym razem wobec kurczącego się elektoratu etnicznego, może się to zakończyć katastrofą wyborczą zadowolonego z siebie towarzystwa z ul. Konopnickiej (TSKN). Skutki politycznej bezczynności i prawdopodobnej wyborczej porażki odczujemy wszyscy. Wzbraniamy się nawet o niej myśleć.
Gerhard Bartodziej Bernhard Soika
Ale dymokracja mo tyn feler, że głos galicyjskego analfabety mo tako samo woga jak głos programisty AI ze Politechniki we Glywicach. A kogo je wiyncy?, Tóż niy wymóndrzejcie sie, ino dumejcie, jak do tych galicyjskich analfabetów trefić i ich przekónać, co my mómy recht.
“Nieformalna kampania wyborcza jest już na półmetku, a Mniejszość Niemiecka lansująca dotąd hasło „Opolskie ma znaczenie” nie zaistniała jeszcze nawet na opolskiej scenie politycznej” Keby to byli echt Niymce, to niy lansowaliby polskonacjonalistycznyn kōncepcyje oPolszczanej….