Górny Śląsk w II RP – “Skończyło się technologicznym zacofaniem”

(foto Facebook/Dariusz Dyrda)

Wraz z latem minãła kolejna rocznica śmierci (21.07) Dariusza Dyrdy, znanego śląskiego dziennikarza i pisarza, a wraz z nim zabrakło “Ślonskigo Cajtonga”

W każdym numerze Ślonskigo Cajtonga można było znależć interesujące artykuły.

Dla mnie jednym z ciekawszych artykułów był wywiad Dariusza Dyrdy z Prof.dr hab Alfredem Sulikiem o sytuacji Górnego Sląska w II RP. Postanowiłem zacytować obszerne fragmenty tego wywiadu z numeru 7 (sierpień) 2018 “Ślonski Cajtong). Od siebie dodałem stare  zdjęcia. O prof. Suliku więcej informacji pod tekstem wywiadu Dariusza Dyrdy.

“SKOŃCZYŁO SIĘ TECHNOLOGICZNYM  ZACOFANIEM”

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Panie profesorze czy siedemnastoletni (1922-1939) okres przynależności sporej części Górnego Śląska do Polski był dla naszej gospodarki  korzystny ?

– Nie. Ale to trzeba wyjaśnić.Funkcjonowanie tej gospodarki w państwie polskim,mimo jak panwspomniał, zaledwie siedemnastu,lat,dzieli się na kilka okresów wyraźnie różniących się dynamiką procesów gospodarczych. Do tego nie lat,dzieli się na kilka okresów.Do tego nie sposób nie uwzględnić, co śląski przemysł dał Polsce.

– No właśnie, często się u nas mówi, że gdyby nie ten przemysł, Polska byłaby państwem bardzo zacofanym, biednym, a dzięki nam miala się lepiej.Zarazem eksploatując Śląsk jak podbitą kolonię…

– Po kolei, nie wszystko naraz. Prawdą jest,że Polska walczyła o Śląsk tak zaciekle, gdyż bez niego byłaby krajem czysto rolniczym, a dzięki niemu stała się przemysłowo–rolniczym. Przed przejęciem Šląska wartość calego przemyslu w Polsce szacowano na niespełna 100 milionów ówczesnych złotych, ,w 1922 roku, wraz przyłączeniem części Śląska do Polski, wartość tego przemysłu wzrosła do 275 milionów. A przecież województwo śląskie stanowiło zaledwie 1%. terytorium państwa.(..)

na zdjeciu huta w Zabrzu (NAC)

– Trafiło się Polsce złote jajo!

– Tak, ale musi pan wiedzieć, że niewszyscy w Polsce byli z tego zadowoleni.

-Co takiego?

-W rodzącej się Polsce jedną z najsilniejszych sił politycznych był ruch chłopski. A ludowcy byli przemysłowi niechętni, uważali że podstawą polskiej gospodarki powinno być rolnictwo. Podobnie uważała spora część narodowców, endeków. (…)Mentalność Polaków była bardzo mocno osadzona w rolnictwie i przemysł był dla tej mentalności czymś obcym. Dlatego też przemysłowy Śląsk te grupy polskiego społeczeństwa postrzegały jako obcy kulturowo element w sielskim polskim pejzażu. Dla endeków nie bez znaczenia też było, że przyłączenie Śląska wiąże się znacznym wzrostem ilościowym mniejszości niemieckiej, a oni chcieli Polski jednolitej narodowościowo, zresztą narodowcy podobne hasła głoszą i dziś.Wreszcie byli polscy przemysłowcy, słabi kapitałowo i organizacyjnie, którzy bali się rywalizacji z potężnym przemysłem śląskim.Nie było więc tak, że wszyscy Polscy strasznie się cieszyli, że Śląsk, a raczej jego skrawek, trafił do Polski.Ale oczywiście, że cieszyli się ekonomiści, ministrowie skarbu i finansów, bo oni zdawali sobie sprawę, jak bardzo polska gospodarka dzięki Śląskowi urosła.(…) A przeciętnemu Polakowi na prowincji było to obojętne. On wiedział tyle, że gdzieś tam na zachodzie leży jakiś Śląsk,który teraz nagle trafił- nie bardzo wiadomo czemu – do Polski. Tak tytułem dygresji: dziś często słyszy się o odwiecznie polskimŚląsku. Gdyby sto lat temu przeciętnemu Polakowi powiedzieć, że Śląsk jest odwiecznie polski, on przecierał oczy ze zdumienia.Dla niego odwiecznie polski był Kraków i Warszawa, Poznań,Lwów i Wilno, Gdańsk nawet,ale nie Śląsk.

– Wróćmy jednak do śląskiego przemysłu.Mówi pan, że w ciągu 17 lat II Rzeczypospolitej przechodził kilka różnych okresów.

-Owszem. Jako pierwszy przyjęło się uważać lata 1922-25, czyli włączenie go do gospodarki polskiej. To wcale nie był łatwy proces, bo nagle trafił do zupełnie innego porządku prawnego, w którym dodatkowo regulacji dotyczących funkcjonowania przemysłu było niewiele. Po części dlatego, że rolnicza Polska ich nie potrzebowała, a poczęści dlatego, że to państwo przecież dopiero się rodziło i musiało uporządkować regulacje prawne trzech różnych zaborów. To trwa. Ale dla samego okresu przejściowego ważne było, że nagle potężne śląskie koncerny zostały rozdzielone granicą. Takich, które trafiły w całości do Polski, jak choćby zakłady książąt von Pless, albo pozostały w całości w Niemczech było niewiele.Na przykład koncern Ballestrema, który mial siedzibę w niemieckich Gliwicach, nagle w Polsce miał trzy kopalnie, elektrownię, koksownię i fabrykę kotłów parowych. Koncern Schaffgottschów – też z Gliwic – w Polsce miał trzy kopalnie. Koncern Gieschego z siedzibą w niemieckim Wrocławiu miał w Polsce kilka hut cynku i ołowiu, walcownię, fabrykę porcelany, dwie kopalnie oraz na dodatek praktycznie cały Nikisz, Giszowiec,Szopienice.Mniejszych i większych koncernów w takiej sytuacji było około dwudziestu.Wszystkie one musiały na szybko tworzyć spółki-córki, do zarządzania majątkiem w Polsce.A Polacy bardzo mocno naciskali, by do tych nowych spółek dopuszczano akcjonariuszy francuskich.Stosunkowo najprostsza sytuacja była z majątkiem górniczo-hutniczym należącymbezpośrednio do państwa pruskiego, którý z automatu stał się majątkiem skarbu polskiego. Było to kilka kopalń, koksownia,pola górnicze rud ołowiu i srebra. Polska niemal natychmiast majątek ten wydzierżawiła spółkom z przeważającym kapitałem francuskim, przede wszystkim Sķarboferme i Termoferme. W spółkach tych dochodziło zresztą później do nadużyć finansowych i podatkowych, na które państwo polskie przymykało oko. Wobec firm kapitału niemieckiego było w takich sytuacjach bezlitosne, ale do tego dojdziemy omawiając późniejsze okresy działania śląskiego przemysłu w Polsce.

Dej pozōr tyż:  Trefy We Ślonsku

– A ten pierwszy okres, lat 1922-25,był dla ślaskiego przemysłu dobry, czy zły?

– A wie pan, że niezły. Wynikało to z podpisanej w 1922 roku umowy z Niemcami, o bezcłowym eksporcie węgla i wyrobów hutniczych. Na trzy lata. Obu stronom ta umowa była potrzebna. Polska zyskała 53 kopalnie węgla, ale Niemcy je straciły, ich gospodarka zaś tego węgla po prostu potrzebowała. Wokresie przejściowym, bo Niemcy natychmiast przystąpili do budowy nowych kopalń na swojej części Górnego Śląska, w Zagłębiu Ruhry i innych miejscach. Polska natomiast z wydobywanym węglem nie bardzo miała co robić. Wiejska Polska paliła drewnem, nie węglem. a że kraj nie był zelektryfikowany, to i elektrowni w nim specjalnie nie było. Zresztą nadwyżkę śląskiej energii elektrycznej też sprzedawaliśmy do Niemiec,bo przecież tam byli jej tradycyjni odbiorcy.Tak więc w latach 1922-25 śląski przemysł szedł pełną parą,nadal pracując na rynek niemiecki. Jednak umowa o bezcłowym eksporcie w 1925 roku się skończyła, Niemcy mający już nowe kopalnie, nałożyły cła,Polska odpowiedziała swoimi cłami na wyroby niemieckie i zaczęła się wojna celna,wyniszczająca dla śląskiej gospodarki po obu stronach granicy.

 

– A do tego momentu śląski przemysł nie miał innych poważnych problemów?

– Ależ miał, całe mnóstwo. Przede wszystkim galopująca inflacja, która spowodowała upadek wielu firm. W okresie tym ilość zakładów przemysłowych zmniejszyła się o  ponad 20% a zatrudnienie spadło oprawie 40%.

na zdjęciu fragment Katowic (NAC)

 

– I pan mówi, że okres w którym upadła co piąta firma oraz pojawiło się masowe bezrobocie, był dla śląskiego przemýsłu  niezły???

-. W porównaniu z tym, co działo się potem,to tak.

– No więc co było potem?

-Mechanizmy, o których teraz powiem,zaczęły obowiązywać już w zasadzie w1922 roku, ale do 1926, czyli przejęcia władzy przez sanację, były jakby uśpione. Polska miała plan wywłaszczenia niemieckiego kapitału. Przewidywano, że za odszkodowaniem, ale Polski na wypłacanie tych odszkodowań stać nie było. Więc w latach późniejszych polski aparat fiskalny zaczął tych niemieckich przedsiębiorców nękać. W efekcie takich działań na przykład ogromny przemysłowy majątek książąt pszczyńskich przeszedł de facto na skarb państwa polskiego. Już nieco wcześniej reforma finansów publicznych ministra Grabskiego,tak wychwalana w polskich podręcznikach historii, oparta była ogromną daninę od przemysłu, bardzo progresywne podatki. To spowodowało choćby utratę płynności finansowej potężnego koncernu Giesche, który w perspektywie musiał dopuścić do udziałów kapitał amerykański. W momencie przejęcia zarządu firmy przez Amerykanów, nękanie przez  polski aparat fiskalny skończyło się natychmiast. Oczywiście przemysłowcy niemieccy, widząc, jak są w Polsce traktowani, starali się swój majątek z tego państwa wyprowadzać, a co za tym idzie, dopuszczali się licznych manipulacji finansowych na szkodę państwa polskiego. Był to więc mechanizm samonapędzający się. Ponieważ jednak żaden inny kapitał, francuski,belgijski czy amerykański nie był w stanie zastąpić niemieckiego, firmy po polskiej stronie granicy powoli podupadały.

Dej pozōr tyż:  Trefy We Ślonsku

(….)

– Kapitał nie ma narodowości!

-Kapitał nie, ale ludzie nim zarządzający- jak najbardziej. Grażyński stawiał firmom,niemieckim ale francuskim też, wymóg włączenia do zarządów i rad nadzorczych Polaków. Na podstawie ustawy o cudzoziemcach rozporządzenia prezydenta RP o ochronie  rynku pracy z 1926 i 1927 roku drastycznie ograniczono dopływ do przemysłu obcokrajowców, zaczęto ich też usuwać za działalność polityczną. Polonizacja była prowadzona na tak szeroką skalę, że nabrała rozgłosu międzynarodowego. Z jednej strony były naciski na Niemców, by zrezygnowali ze stanowisk w gospodarce Górnego Śląska, z drugiej, dla kapitału zagranicznego inny, niż niemiecki, stosowano cały system ulg, zwolnień podatkowych i celnych. To zaczęła być gospodarka ręcznie sterowana, a nikomu, kto żył w PRL-u nie trzeba tłumaczyć, że ręczne sterowanie gospodarką jej nie służy.

 

– A potem nastał wielki kryzys gospodarczy lat 1929-34.

– Tak, przy czym tyle trwał na świecić, w Polsce w zasadzie nie skończył się on aż do II wojny światowcj. Kryzys, klasyczny w dawnym kapitalizmie, wziął się z nadprodukcji towarów przemysłowych, na które nie było odbiorców. Dla śląskiego przemysłu w Polsce był to czas dramatyczny.W latach 1929-34 liczba czynnych kopalń spadła z 50 do bodaj 41. Ale w innych też zmniejszono zatrudnienie, w efekcie niemal połowa górników, ponad 40 000 znalazło się na bruku. Pojawiły się masowo biedaszyby, już do 1939 roku nieodłączny krajobraz górniczego Śląska. W prawie 2,5 tysiąca szybików pracowało 12 tysięcy ludzi, wydobywając rocznie niemal 100 000 ton węgla. Podobna sytuacja była w koksownictwie, hutnictwie – przy czym tu nie można było tworzyć małych warsztatów na wzór biedaszybów. Kryzys to też spadek cen na surowce naturaIne, ołów na przykład na światowych rynkach staniał o 75% co spowodowało zmniejszenie o 80% jego śląskiej produkcji. Zupełnie zaniechano wydobywania srebra. Zubożenie społeczeństwa i zmniejszenie produkcji we wszystkich w zasadzie branżach spowodowało zmniejszenie produkcji energii elektrycznej niemal o połowę. Kolejni ludzie na bruk. A w budownictwie pracę straciło dwóch na trzech dotychczas zatrudnionych. Poziom życia mieszkańców zaczął gwałtownie spadać, witryny dobrze prosperujących do niedawna sklepów coraz częściej zabijano deskami. A dramatyczna sytuacja firm ułatwiała ich dalsza polonizację.Można powiedzieć że w dobie kryzysu państwo polskie z premedytacją dobijało niektóre firmy.Klasycznym przykładem może być tu Huta Pokój SA, dotychczas prywatna, w której nagle kapitał państwowy stał się głównym akcjonariuszem. Z powodu fikcyjnego zadłużenia w 1934 roku roztoczono przymusowy zarząd państwowy nad majątkiem księcia pszczyńskiego.

na zdjęciu biedaszyby w Wełnowcu – foto Max Steckel

 -Autonomia przed tym nie broniła?

Chyba żart. Dla sanacji autonomia była martwą literą prawa, z której nic sobie nie robili. Zresztą rola śląskiego przemysłu w Polsce słabła nie tylko dlatego, że on sam z powodu kryzysu słabł. Polska stawiała na inne ośrodki, zaraz potem zaczęła budować Centralny Okręg Przemysłowy, na terenie od Radomia po Zamość i Rzeszów. II wojna światowa w zasadzie zatrzymala te plany piłsudczyków, więc nie wiadomo, co by im z nich wyszło.

– No i zbliżamy się do II wojny światowej.

Dej pozōr tyż:  Trefy We Ślonsku

— I czas najwyższy, bo zanudzę czytelników Cajtunga na śmierć! Po 1934 roku sytuacja ulegala powolnej, ale słowo powolnej jest tu kluczowe,poprawie. Na przykład wydobycie węgla rosło, ale w 1939 roku wynosiło zaledwie 83% wydobycia z 1929 roku.A trzeba pamiętać, że do wydobycia w 1939 roku zaliczono też to z tak zwanego Zaolzia, zagarniętego przez Polskę w roku 1938.Okres kryzysu spowodował też brak inwestycji w przemysł, w efekcie czego pod koniec lat 30. śląskie hutnictwo było już tak wyeksploatowane i przestarzałe, że, cytując wojewode Grażyńskiego ,,osiagneło kres swoich zdolności produkcyjnych”. Dla odmiany śląskie elektrownie wybudowane w czasach prosperity, nie wykorzystywaly swoich mocy produkcyjnych. Poważne Inwestycje w śląskim przemyśle w tym okresie można policzyć na palcach. Śląski przemysł stawał się zacofany technologicznie. Jeśli ktoś uważa,że to dopiero czasy PRL-u, to się myli, proces ten miał miejsce w II RP. Jestem nawet gotów postawić tezę, że PRL w dużym stopniu te zacofania technologiczne nadgonił.Zresztą III Rzesza troche też.

– No właśnie, a jak ten przemysł wyglądał w drugiej połowie lat 30. na niemieckiej części Śląska?

– Ten temat nic stanowił tak poważnie-go przedmiotu moich badań, jak po stronie polskiej, ale różnica była kolosalna. Niemcy dzięki programowi zbrojeń (ale nie tylko)szybko wyszły z kryzysu, a Górny Śląsk był jednym z dwóch-trzech najważniejszych niemieckich ośrodków inwestycyjnych. W polskich Katowicach czy Mysłowicach było ogromne bezrobocie, w niemieckich Gliwicach czy Bytomiu nie było go wcale. Zarobki były znacznie wyższe, niż po polskiej stronie granicy. O roli šląskiego przemysłu najlepiej mówią słowa ministra III Rzeszy Alberta Speera z przełomu stycznia i lutego 1945 roku, który w raporcie do Hitlera napisał,że w momencie utraty Śląska, Niemcy tracą możliwość prowadzenia wojny, bo nie będą w stanie uzupełniać broni, amunicji, paliwa.

– Wróćmy jeszcze do 1939 roku. Polska W 1922 roku borykała siç z gospodarczym zespoleniem Šląska z resztą kraju. A jak poradzili sobie z tym Niemcy w 1939?

– Znacznie lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że im było łatwiej, bo oni nie obejmowali czegoś sobie nieznanego, lecz wracali po 17 latach nieobecności, a połowa kapitału przemysłowego na Śląsku wciąż była rękach niemieckich. Alc to temat na inną rozmowę.”

Prof. dr hab. Alfred Sulik – ur. 29 września 1931 w  Mysłowicach .Studiował na Uniwersytecie Toruńskim.Doktoryzował sie na Uniwersytecie Jagiellońskim na podstawie rozprawy Rozwój miasta Mysłowic pod wpływem industrializacji do 1914 roku.W 1984 roku uzyskał habilitację na Uniwersytecie Śląskim.W latach 1960–1998 był wykładowcą Akademii Ekonomicznej w Katowicach.W 1989 roku został mianowany profesorem nadzwyczajnym Akademii Ekonomicznej.Wykładał także na Górnoślaskiwj Wyższej Szkole Handlowej im.W.Korfantego.Autor kilku książek min. o historii Mysłowic i pracy ” Przemysł ciężki Rejencji Katowickiej w gospodarce III Rzeszy”

(zdjęcie – portal internetowy myslowice.naszemiasto.pl)

Ta ostatnia wymieniona książka może być doskonałym uzupełnieniem wywiadu Dariusza Dyrdy.

Zacytuję fragment książki Alfreda Sulika “Przemysł ciężki Rejencji Katowickiej w gospodarce III Rzeszy”.

Fragment dotyczy czasu gdy III Rzesza po przyłączeniu polskiej części Górnego Śląska planowała wykorzystać funkcjonujący tu przemysł..Po lustracji tego przemysłu przez fachowców stwierdzili oni że spora jego część była w 1939 r przestarzała –

“Opinie lustratorów były jednomyślne –Zakłady są całkowicie przestarzałe oraz niegodne do uporządkowania i odnowienia. Poza kopalniami węgla kamiennego i niektórymi zakładami hutniczymi wizytujący funkcjonariusze władz centralnych zalecali unieruchomić wiele zakładów lub ograniczyć ich produkcję “.

Jak więc widać na podziale Górnego Sląska najbardziej zyskała Polska ,choć jak widać z dzisiejszej perespektywy nie potrafiła i nie potrafi wykorzystać potencjału naszego regionu.

Stracili na tym Slązacy – podzielono sztucznie naszą małą Ojczyznę.Z czasem Górny Sląsk stracił na znaczeniu. Z bogatego , rozwinietego europejskiego regionu staliśmy się jednym ze zubożałych województw w Polsce.

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Jedyn kōmyntŏrz ô „Górny Śląsk w II RP – “Skończyło się technologicznym zacofaniem”

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza