Wolność – kocham, ale nie rozumiem

Nie rozumiem. I wy też nie rozumiecie. Incydentalnie wam się przypomina kiedy czujecie, że zaciska się pas. A może to nie ten pas się wam zaciska? Może zaciskać się tam gdzie nawet tego nie widzicie. Tak jak z zapaleniem wyrostka. Nie zawsze ból objawia się w miejscu gdzie jest wyrostek. Wolność jest bardziej krucha od porcelany i bardziej zapomniana od np. Piotra Szwedesa. Świadomość wolności nie jest podtrzymywana, nie jesteśmy w stanie na co dzień jej pilnować. Dlatego będzie nam jej ubywać jak wody trzymanej w dłoniach. Nie zniknie od razu, będzie jej ubywać powoli. Dotrze do nas co się stało w momencie kiedy jej nie będzie. Taka jest mechanika. Trzeba jej strzec jak niczego innego, bo bez niej jesteśmy niczym.

Ten tekst będzie krótki lub jak kto woli niedługi. Jest dla Polaków i dla “prawdziwych Polaków”. Dla Ślązaków i Goroli. Dla covidoców i antycovidców. Dla LGBT i dla białych hetero. Dla wszystkich skłóconych, zaślepionych i najbardziej zradykalizowanych. Mamy czas totalnego niepokoju, gdzie wolność ma granicę z samowolą cieńszą niż włos. Naruszamy tę granicę codziennie. Każdy z nas bez wyjątku. Zapytacie: jak? Po prostu, dzisiaj jeszcze słowami. Jesteście na siebie napuszczeni. Zrozumienie i dobra wola już wam zostały odebrane. Nie macie hamulców by powiedzieć obelgę. Nie macie odwagi by przeprosić i powiedzieć, że doszło do pomyłki z waszej strony. Widzicie? Odwagi i hamulców też już nie macie. Odebrano wam wolność do bycia przede wszystkim dobrymi ludźmi, bo nie ma dobrych ludzi bez pokory i zrozumienia drugiego człowieka.

Dej pozōr tyż:  Wspomnienie o Stanisławie Firszcie (1955–2025)

Co jeszcze straciliście? Zdolność do cierpliwości. Już jej nie macie. Jesteście emocjonalnie przesyceni i do upustu krwi jest naprawdę niedaleko. Widzicie? Zaraz wam odbiorą wolność do posiadania krwi w naczyniach krwionośnych. Straciliście już bardzo dużo praw. Straciliście, bo nie znaliście granicy pomiędzy wolnością a samowolą. I będziecie tracić jej resztki, bo zwyczajnie nie jesteśmy wszyscy świadomi wartości słowa  “wolność”. Były czasy rozluźnienia, ale one się kończą, musimy jako żywi przejść ten sam proces co wcześniejsze pokolenia. Musimy poczuć to czego nie byliśmy w stanie się nauczyć z lekcji historii. Tak po prostu musi się stać, choć bardzo nie chcę żeby się tak stało. Bardzo bym chciał być tamą. Zatrzymać ten proces. Ale ile osób w ogóle dotrwa do tej części tekstu? Przy tym poziomie edukacji, przy tej nienawiści, niechęci i przesyceniu treścią? A ja jedynie proszę o ten głęboki oddech, który się bierze, gdy ciśnienie rośnie. Proszę chyba o zbyt wiele.

Piszę ten tekst, bo dotknęła mnie sytuacja bliskiej mi osoby. Straciła kogoś bliskiego. To był zawał. I z zawałem ta osoba została zabrana. Jako przyczynę zgonu wpisano Covid nr 19. Z góry ktoś założył, że tak było, bo nie było testu przed. I jeszcze można by się przepychać z biurokracją szpitalną, gdyby nie fakt, że sanepid narzucił kremację. Bez możliwości odwołania. Pracownicy krematorium odmówili ubrania zmarłego ze względu na przyczynę zgonu. Ciało ma być potraktowane w sposób niegodny. Jaki to zostawia ból w człowieku nawet nie chcę mówić. Ból zostawia ta znieczulica państwa, w którym podobno żyje się dostatnio, a epidemia jest w odwrocie. Mechanizmy utkane naprędce dla ludzi za grosz nie mają w sobie człowieczeństwa. I nie, nie namawiam do samowoli i wypowiedzenia posłuszeństwa. Namawiam do rozsądku, bo nie powiem, że epidemii nie ma. Nie powiem, że służba zdrowia oszukuje. Nie namawiam do zdejmowania masek, choć sam cierpię po ich noszeniu. Namawiam do rozsądku. Namawiam do zrzucenia kagańców myślowych i okopywania się na własnych, jedynie słusznych stanowiskach. Oceniajmy trzeźwo co się dzieje. Oceniajmy decyzje ludzi, którzy je podejmują. Nie można przecież wierzyć ludziom, którzy odpowiadając za służbę zdrowia obarczają winą tych na samym dole. Ci na samym dole niestety też nie mają wolności i są uzależnieni od tego co się dzieje na górze. To jest nieważne czy osoby decyzyjne są z PiS czy nie. To są ludzie, mają imiona oraz nazwiska i muszą odpowiadać za brak działań, zaniechanie czy błędy.

Dalszŏ tajla artykułu niżyj

Dej pozōr tyż:  Henryk Herud (1895–1955) – człowiek Załęża

Tymczasem dzieje się życie. I pewnie w tym ciężkim czasie stanie się wiele złego. Wolność dalej będzie przeciekać przez palce. Po cichu życie zostaje doprowadzone do absurdu. Niby możecie jeszcze iść do sklepu, ale już nie możecie do urzędu. Nie możecie iść do najbardziej wolnościowych miejsc jak teatr, kino czy filharmonia, możecie za to iść do kościoła. A jeśli nawet tam nie będziecie mogli pójść, to pójdą tam za was radykalne grupy, które słowa “armia”, “żołnierze”, “wojownicy” bez krzty refleksji łączą sobie z Bogiem, Maryją i Chrystusem. Rzecz jasna w imię miłosierdzia Bożego, z dużym, bojowym różańcem, który można nabyć w sklepach z militariami. Przecież ich parę lat temu jeszcze nie było, a teraz już są i za chwilę weź spróbuj być inny i negować miłosierdzie kościoła katolickiego. Niby mamy tak blisko do Niemiec, ale jakby bliżej do Iranu. Jeśli pozwolicie, żeby wolność była zgwałcona, obudzicie się w rzeczywistości, która będzie miała zupełnie inny system wartości. Będzie wypadało mówić rzeczy, które nie podważą istoty wiary, która to z kolei definiuje państwo. Niby nikt wam nie zabroni krytyki, ale nie spotka się ona z aprobatą. Niby będzie istniał rozdział państwa i kościoła, ale przecież po co skoro 90% to katolicy? Co z tego, że w większości nieświadomi. Ważne, że czynią tak jak im ktoś od początku kazał.

Rewolucja pełza, a efekty pandemii nie będą w żaden sposób demograficzne. Będą kulturowe. Nie powrócimy do normalności, jeśli jej sobie sami nie damy. Nie będzie wyższego poziomu świadomości, nie będzie twardej odpowiedzi na kłamstwo, na niesprawiedliwość i obłudę bez sprzeciwu. Będzie ból. Będą cierpieć sobie wszyscy pojedynczo, ale nie razem. Żebyście przypadkiem nie poczuli jak to jest być razem. Bo nie możecie być wspólnotą i nie możecie się chociażby szanować, jeśli nie chcecie się lubić. Podstawy waszego i mojego życia leżą poniżej poziomu własnego “ja”. Ja jestem ze Śląska i łatwiej mi to zrozumieć, bo tutaj się zawsze schodzi głębiej, ważne żebyście i wy dojrzeli, że wolność nigdy nie leży tam, gdzie się wam wydaje.

Dej pozōr tyż:  Ożywienie We Ślōnsku

Robert Przeliorz – konserwator zabytków, muzealnik, kulturoznawca. Ślązak, ale przede wszystkim człowiek.

 

Foto tytułowe: Pixabay.com

Społym budujymy nowo ślōnsko kultura. Je żeś z nami? Spōmōż Wachtyrza

Ôstŏw ôdpowiydź

Twoja adresa email niy bydzie ôpublikowanŏ. Wymŏgane pola sōm ôznŏczōne *

Jakeście sam sōm, to mōmy małõ prośbã. Budujymy plac, co mŏ reszpekt do Ślōnska, naszyj mŏwy i naszyj kultury. Chcymy nim prōmować to niymaterialne bogajstwo nŏs i naszyj ziymie, ale to biere czas i siyły.

Mōgliby my zawrzić artykuły i dŏwać płatny dostymp, ale kultura powinna być darmowŏ do wszyjskich. Wierzymy w to, iże nasze wejzdrzynie może być tyż Waszym wejzdrzyniym i niy chcymy kŏzać Wōm za to płacić.

Ale mōgymy poprosić. Wachtyrz je za darmo, ale jak podobajōm Wōm sie nasze teksty, jak chcecie, żeby było ich wiyncyj i wiyncyj, to pōmyślcie ô finansowym spōmożyniu serwisu. Z Waszōm pōmocōm bydymy mōgli bez przikłŏd:

  • pisać wiyncyj tekstōw
  • ôbsztalować teksty u autorōw
  • rychtować relacyje ze zdarzyń w terynie
  • kupić profesjōnalny sprzynt do nagrowaniŏ wideo

Piyńć złotych, dziesiyńć abo piyńćdziesiōnt, to je jedno. Bydymy tak samo wdziynczni za spiyranie naszego serwisu. Nawet nojmyńszŏ kwota pōmoże, a dyć przekŏzanie jij to ino chwila. Dziynkujymy.

Spōmōż Wachtyrza