Moc kultury #47: Joanna Furgalińska – górnośląskie Pompeje malowane srebrem i asfaltem (syryjskim)
Aleksander Lubina
Moc kultury
Joanna Furgalińska – górnośląskie Pompeje malowane srebrem i asfaltem (syryjskim)
Joanna Furgalińska w dzieciństwie doświadczała dwóch, częściowo wykluczających, a częściowo uzupełniających się, katowickich światów.
Śląskość przenikała artystkę u dziadków ze strony mamy, Teresy i Alojzego Paszków, na osiedlu górniczym w rejonie ulicy Barbary w Katowicach, gdzie śląski był tak naturalny jak to, że w niedzielę na obiad musi być rolada z modrą kapustą, z rodzicami mieszkali na Koszutce, gdzie godanie raczej nie przydawało chwały…
Ślązaczka etniczna, zawdzięczająca mamie wprowadzenie w świat prac plastycznych. ukończyła katowicki Wydział Grafiki Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Dzięki studiom umożliwiającym wszechstronny rozwój tworzy w wielu technikach. Jest znaną ilustratorką i autorką książek (m.in. “Ilustrowanego słownika dla Hanysów i Goroli”), który powstał z tęsknoty za odchodzącym światem. Autorka pisze w przedmowie: “(…) Z tęsknoty za klimatami dzieciństwa, za światem, którego już nie ma, za smakiem babcinego kołocza z posypką i zapachem hodowanych przez dziadka róż, za podsłuchanymi przypadkiem rozmowami babcinych sąsiadek, toczącymi się przy kuchennym stole, który był sercem domu, za snutymi przez dziadkowych kamratów od skata przerażającymi opowieściami o pracy pod ziemią (…)”.
Słownikowi poświęcę odrębny tekst z uwzględnieniem jego koncepcji społecznej, lingwistycznej oraz szaty graficznej.
Podobnie postąpię przyjrzawszy się Ślōnskiej kuchni dlŏ Hanysōw i Goroli, gdzie jednak przybliżę fachowość, nowatorstwo i uczciwość tego przewodnika kulinarnego.

Furgalińska maluje ginące górnośląskie pejzaże Bytomia, Chorzowa, Rudy Śląskiej, Świętochłowic i Tarnowskich Gór, na które często rzucają cień umierające drzewa, co mi się kojarzy z O mój Śląsku Jana „Kyksa” Skrzeka.
Nie jest to więc pejzaż górnośląski malarzy z Nikisza. Nie jest to akwarela Jana Herli. Obrazy Furgalińskiej to być może są bliskie malarstwu profesora Romana Nowotarskiegi – oczywiście z domieszką łzy i bezsilności wobec zanikania w górnośląskich miastach krajobrazu lat minionych.
Ale zdaniem artystki nie jest bezsilność, lecz raczej uważa, „że maluję z czułością dla Śląska. Inspiruje mnie koloryt i nastrój śląskiego krajobrazu. Jak napisałam w swoim artystycznym credo: Głównym tematem moich twórczych zainteresowań są klimaty i nastroje wynikające z lokalnych, śląskich inspiracji. Przy użyciu subtelnej gamy barwnej staram się przenieść na płótno smutek i melancholię “śląskiej szarości”.
Galeria obrazów: